Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk Dźwiga Muzę 2013. Taniec odda ci tyle, ile mu poświęciłeś [ROZMOWA z Buddhą Stretchem]

rozm. Marcin Mindykowski
Gdańsk Dźwiga Muzę 2013
Gdańsk Dźwiga Muzę 2013 Anna Arent - Mendyk
W piątek zaczął się festiwal Gdańsk Dźwiga Muzę, na którym tańca będą uczyć najlepsi choreografowie. Z Buddhą Stretchem, amerykańskim choreografem, pionierem tańca hip-hop, rozmawia Marcin Mindykowski

W piątek rozpocznie się kolejna edycja festiwalu Gdańsk Dźwiga Muzę, od kilku lat łączącego koncerty z warsztatami tanecznymi, które budzą duże zainteresowanie młodych pasjonatów tańca. Ty uczestniczyłeś w pierwszej odsłonie imprezy w tanecznej formule. Pamiętasz coś z tamtej wizyty?
Tak, pamiętam, że prowadziłem zajęcia dla początkujących i tzw. zaawansowanych. Uczyłem ich trochę innych układów, ale podstawy były właściwie te same. I ci początkujący byli dużo lepsi od zaawansowanych - naprawdę chcieli się nauczyć i wkładali w to dużo wysiłku, ciężko pracowali. A zaawansowani byli leniwi. No i sprawdziła się zasada, że zawsze dziewczyny są lepsze od chłopaków. Bo one przychodzą po to, żeby tańczyć, a oni - żeby im zaimponować, zgrywać macho. Starają się być fajni, zamiast się uczyć. Ale to nigdy nie wychodzi, bo dziewczynom wydają się wtedy tragiczni (śmiech).

W Twojej biografii na pierwszym miejscu wymieniany jest fakt, że współpracowałeś z Michaelem Jacksonem przy teledysku "Remember the Time" - jego pierwszym spotkaniu z hip-hopem. Jak to wspominasz?
To był niezapomniany moment mojego życia. Michael chciał się nauczyć wszystkiego, każdej drobnej rzeczy. Kiedy tylko w przerwie ćwiczyliśmy coś w rogu, od razu podchodził i mówił: "Naucz mnie tego". Uczył się od nas poppingu, lockingu, ale nie wiedział, czym jest hip-hop - wprowadzaliśmy go w ten styl. Był tym podekscytowany, chwytał wszystko bardzo szybko, choreografia nie była dla niego problemem. Pamiętam też, że nie chciał liczyć kroków - zawsze wolał, żeby wytłumaczyć mu, jaki jest rytm tańca.

Wielu widzi dziś w jego ruchach zalążki takich stylów jak robot dance czy popping - choćby słynny moonwalk.
Moje pokolenie oglądało Michaela, kiedy dorastał, jeszcze za czasów Jackson 5, na długo przed "Thrillerem". Kiedy byliśmy dzieciakami, każdy z nas chciał być jak Michael i występować w Jackson 5. W karierze solowej wzniósł się na jeszcze wyższy poziom. Jego wpływ na popkulturę i hip-hop był więc ogromny. W zasługach jest tu pewnie drugi po Jamesie Brownie.

W Polsce boom na taniec rozpoczął się od tanecznych programów telewizyjnych typu talent show. To dobrze?
Tak się dziś dzieje ze wszystkim. Myślę, że to jest dobre, kiedy daje tancerzom szanse, których inaczej by nie zdobyli. Ale gubi się w tym artystyczna strona tańca, te programy nie prezentują tańca jako formy sztuki. Ludzie chcą tańczyć tylko po to, żeby być w telewizji. I widziałem wśród nich tancerzy, którzy wystąpili w takich programach i się rozwijają, bo wykorzystali to jako pewien etap. Ale znam też takich, którzy kiedyś ostro trenowali, a po występie w telewizji ich umiejętności się zmniejszyły.

Często mówisz, że hip-hop to przede wszystkim kultura, a dopiero potem taniec.
Najważniejszą rzeczą w hip-hopie jest to, że nie dzieli, a łączy - ludzi odmiennych kultur i idei, którzy razem tworzą coś nowego. Mógłbyś ściągnąć tutaj ludzi z Europy, Ameryki i Azji, którzy nie mówią tym samym językiem, ale porozumieliby się za sprawą tego wyjątkowego stylu. Masowa kultura nigdy tego nie zrozumie.

Nie grozi mu jednak komercjalizacja?
Ryzyko komercjalizacji, bazującej na chęci szybkiego zysku, grozi każdej kulturze. Prezentacja hip-hopu w show telewizyjnych marginalizuje jego oryginalną ideę. Ale to tancerze hiphopowi są popularniejsi niż cała reszta, która próbuje ich dogonić i robić hip-hop. To nas ludzie chcą oglądać. Masowa rozrywka zagubiła kulturę, serwując jedynie przystawki. Ale dzieciakom trzeba w końcu podać pełny posiłek, czyli całą kulturę.

Co jeszcze osłabia dziś hip-hop?
Problem też w tym, że dziś w studiach jest dużo nauczycieli i choreografów, którzy znają tylko kilka kroków, coś tam słyszeli i bazują na swojej interpretacji tego, czym jest hip-hop. A luki w swojej wiedzy łatają innymi formami i dla celów marketingowych etykietkują to jako hip-hop. W ten sposób tracimy rdzeń tego, co jest hip-hopem. Tymczasem czysty hip-hop jest w kulturze ulicznej. To tu, a nie w studiach, dowiesz się o najnowszych tańcach, to tu realizowany jest kreatywny aspekt tańca.

Taniec jest nieodłącznym elementem show-biznesu. Jest dziś w ogóle możliwy dobry popowy koncert bez choreografii?
Nie sądzę. Taniec jest ekspresją muzyki, nie ma jednego bez drugiego. W popkulturze muzyce popularnej zawsze towarzyszył taniec. Tak długo jak jest dobra muzyka, będzie więc szedł za tym taniec. Myślę jednak, że tancerze są dziś na rozdrożu: z jednej strony mają dobrą pozycję, bo jest bardzo dużo miejsc, w których mogą się pokazać, wyrazić, uczyć się. Na taką skalę wcześniej tego nie było. Ale z drugiej strony brakuje czasem dobrej muzyki.

Jakie miałbyś rady dla początkujących tancerzy?
Powinni eksplorować wszystkie gatunki muzyczne - nie tylko hip-hop, ale muzykę jako całość. Zresztą w hip-hopie zmieszane są ze sobą wszystkie style: muzyka klasyczna, współczesna, rock, jazz, bebop. A nowa muzyka inspiruje nowe ruchy, sposoby poruszania się. Zwłaszcza dziś, w dobie eksplozji YouTube'a, kiedy praktycznie każdy region w Ameryce tworzy własny hip-hop, własne brzmienie. Chcąc reprezentować tę kulturę, musisz wiedzieć, co się dzieje w różnych jej częściach.

Co jeszcze?
Warto ciągle się uczyć: hip-hop jako taniec ma wiele form, każda z nich ma swój własny słownik, swoją technikę. Im więcej wiesz, tym lepszym tancerzem jesteś. Wielu ludzi jest leniwych, chcą bardzo szybko stać się dobrzy. Ale tego się nie da osiągnąć szybko. Nawet najlepsi sportowcy - piłkarze, koszykarze - muszą trenować. Mogą mieć świetną kondycję, być szybcy, silni, ale żeby kontrolować piłkę, muszą się tego nauczyć, a to wymaga praktyki. W tańcu też trzeba ciągle ćwiczyć. Zawsze wyciągniesz z tańca tyle, ile w to włożyłeś.

Rozm. Marcin Mindykowski

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki