Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Filologowie są zaniepokojeni brutalizacją języka [ROZMOWA]

rozm. Dariusz Szreter
Z dr. hab. Maciejem Michalskim, prof. UG, dziekanem Wydziału Filologicznego, rozmawia Dariusz Szreter.

Rada Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Gdańskiego wydała oświadczenie, w którym wyraża „swoje oburzenie i głęboki niepokój związany z narastającą atmosferą nienawiści wobec szeroko pojętej inności oraz społecznym i politycznym przyzwoleniem na przemoc symboliczną i fizyczną”. Czy to jest tylko wyraz solidarności z pobitym w warszawskim tramwaju prof. Jerzym Kochanowskim, czy też te zjawiska są także odczuwalne na Uniwersytecie Gdańskim?
Na szczęście na naszym wydziale do tak drastycznych zdarzeń nie doszło. Nasze stanowisko jest przede wszystkim wyrazem przekonania, że jako dydaktycy, humaniści i intelektualiści nie możemy być obojętni wobec różnych społecznych zjawisk, które budzą nasz niepokój. Tym bardziej że jako filologowie, a więc osoby uwrażliwione na język, dostrzegamy od jakiegoś czasu narastającą atmosferę ksenofobii i agresji - na razie - słownej. Coraz częściej w wypowiedziach studentów słyszymy polaryzację stanowisk, a w przypadku niektórych radykalizację poglądów. Uznaliśmy, że trzeba wyartykułować nasz niepokój, zanim będzie za późno.

Czy to było jednomyślne stanowisko rady?
Stanowisko zdecydowanej większości. Było kilka głosów wstrzymujących się, a także przeciwnych. Niektórzy uważali, że nie ma problemu, więc nie ma potrzeby interweniować. Inni, że jako rada wydziału uczelni państwowej nie powinniśmy się w ogóle wypowiadać w kwestiach, które zahaczają o wymiar polityczny.

Bo w jakimś stopniu zahaczacie. Jest tam mowa o braku należytego potępienia ze strony władz i służb publicznych, a także ich „zaskakującej pobłażliwości” dla wykroczeń popełnianych z rzekomo patriotycznych pobudek.
Oświadczenie jest wyrazem przekonania większości rady wydziału i myślę, że nie przekraczamy tu żadnego progu zaangażowania. Przypomnę, że nasz wydział za poprzednich rządów też kilkakrotnie wyrażał swoje niezadowolenie spowodowane różnymi działaniami władz. Rok temu miał miejsce na naszym wydziale happening „Śmierć uniwersytetu” pokazujący, jak bardzo przygnębiający był dla nas stosunek ówczesnego rządu do kultury akademickiej i uniwersytetu. Nie jest więc tak, że obudziliśmy się dopiero w tym momencie, kiedy mamy określoną opcję polityczną u władzy. Humanistyka nie powinna być zamknięta w murach akademii. Jako osoby poczuwające się do odpowiedzialności za sferę publiczną i kulturę powinniśmy o nie dbać. Dopóki nie będzie za późno.

Ale szef MSWiA Mariusz Błaszczak twierdzi, że w Polsce od stycznia do sierpnia tego roku zanotowano niespełna 500 przestępstw z nienawiści, co stanowi tylko ok. 0,1 proc. wszystkich przestępstw popełnionych w tym czasie. W związku z czym minister uważa, że ten problem jest wyolbrzymiany.

Nie dysponujemy statystykami ani danymi o dynamice tych zjawisk, poza tym one nie ujmują wszystkiego. Na wydziale mamy coraz więcej studentów zagranicznych, w związku z czym czujemy się w obowiązku wyrazić nasz niepokój, nawet jeśli twarde dane nie budzą obaw. Zresztą wiemy, że wiele tego rodzaju przestępstw nie jest zgłaszanych. Nie zawsze są to sprawy, które nadają się do interwencji policyjnej czy prokuratorskiej. Miękkich zachowań ksenofobicznych czy agresji słownej lub innych form wyrażania niechęci nie da się ująć w statystykach.

Zagraniczni studenci sygnalizują wam takie przypadki?
Czasem słyszy się komentarze o takich czy innych odzywkach wobec obcokrajowców. Poza tym, niezależnie od wypowiedzi ksenofobicznych, ewidentnie słychać więcej agresji słownej i zepsucia języka. Mam na myśli wypowiedzi studentów zarówno na korytarzu, jak i na zajęciach. To jest proces narastający i nie tworzy to dobrej atmosfery. Nasze oświadczenie wynikało ze spiętrzenia różnych zjawisk.

Coraz częściej słychać głosy, że poprawność polityczna zabija wolność dyskusji i czas z nią skończyć.
Uniwersytet powinien być przestrzenią otwartą na dialog. Nie zamykającą ust żadnej opcji. Tymczasem coraz częściej studenci deklarują wyraźną niechęć do rozmawiania o niektórych nurtach współczesnej humanistyki.

Na przykład?
O feminizmie, badaniach genderowych czy queerowych. Przy czym zaznaczam: my nie propagujemy żadnych stanowisk, tylko prezentujemy je jako nurty współczesnej humanistyki. Ale od niektórych studentów słyszymy, że oni w ogóle nie chcą na ten temat rozmawiać, bo jak mówią „to nie jest zgodne z ich optyką”. Jeszcze kilka lat temu takiego zjawiska w ogóle nie było. Wydaje nam się, że dyskutować, możemy o wszystkim. Trzeba to robić w formie tolerancyjnej i nie odbierającej głosu nikomu. W innym wypadku w ogóle przestaniemy rozmawiać. Jeśli ktoś się zamyka na dialog, to nie jest to dobra postawa.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki