Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fałszowanie i żarty śmieszne, czyli politycy pokazują nam ludzką twarz

Ryszarda Wojciechowska
kadr z filmu na youtube
Miało być śmiesznie, a jest jak zawsze. Premier Donald Tusk serwuje nam talent show ze swoim udziałem. Prezes Jarosław Kaczyński podczas gospodarskiej wizyty uspokaja zwierzątka w stylu: - Nie uciekajcie, my nie z Platformy. Profesor Jan Hartman wmawia nam, że jest jak Batman, a pielęgniarka Dorota Gardias robi Polsce zastrzyk z brukselskich euro. Tak właśnie w kampanii wyborczej wygląda polityczne poczucie humoru, które się zaostrza wraz z apetytem na mandaty. Tylko czy elektorat to na pewno bawi?

Niektórzy tuż po pojawieniu się filmu chwalili premiera za dystans i luz do siebie. Ktoś podpowiedział, żeby popracował nad akcentem. Ale większość się zastanawiała, o co chodzi. Co też to wykonanie zapowiada? Czyżby koncert Paula McCartneya w Polsce? - łudzili się fani. Okazało się, że to zapowiedź spotu na dziesięciolecie członkostwa Polski w Unii Europejskiej. I wtedy już mało kto się śmiał. Politycy opozycji zaczęli nawet grzmieć. Paweł Kowal w swoim spocie wyborczym pytał: - Czy to konkurs talentów? Idzie poważna wojna, potrzebujemy poważnej polityki. Działacze Prawa i Sprawiedliwości wyliczali, że ten unijny spot, który premier tak reklamował swoim śpiewaniem, kosztuje, łącznie z emisją, 7 milionów złotych i jest promocją PO za państwowe pieniądze.

Co zostanie z tego śpiewu premiera Donalda Tuska? Pewnie tylko dreszcze wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej, które ma po tym, jak słucha tej piosenki.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński również chce być czasami dowcipny. I jest, jak twierdzą działacze jego partii. Jan Dziedziczak nawet uważa, że prezes obdarzony jest humorem sarkastycznym, takim w stylu Monty Pythona, i potrafi się pośmiać z siebie. To prawda. Po słynnym już wykonaniu przez prezesa polskiego hymnu z ziemi wolskiej do Wolski, na jednym z partyjnych konwentykli, kiedy padło hasło: zaczynamy hymnem, prezes Kaczyński stwierdził: - Szanowni państwo, ja źle śpiewam.

Wobec tego ktoś musi zacząć. Innym razem, pytany o atuty Jarosława Gowina, odparł, że minister posiada dwa atuty. Po pierwsze, ma ładne imię. A po drugie, jest wysoki i przystojny, czego o wielu politykach powiedzieć nie można.

Ostatnio prezes wypróbowywał swoje poczucie humoru podczas gospodarskiej wizyty na wsi. Towarzyszyli mu Ryszard Czarnecki i dziennikarze z kamerami. Prezes najpierw stwierdził: - Ten wygląda na byka. I rzeczywiście był to byk. A potem do uciekających na ich widok zwierząt przemówił: - Chodźcie, chodźcie. A Czarnecki dodał: - My nie z Platformy.

Ruchy mało śmieszne...

W kampanii do Parlamentu Europejskiego wszystkich dowcipem chce jednak przebić koalicja Europa Plus Twój Ruch. Dorota Gardias, "jedynka" na pomorskiej liście, w spocie reklamowym robi Polsce zastrzyk strzykawką pełną euro. Z tego dowcipu najbardziej zadowolona jest ona, ponieważ o spocie się mówi. Przebija ją Ryszard Kalisz, który szacuje poparcie dla siebie na podstawie obwodu własnej talii. Paweł Piskorski, "jedynka" tej koalicji, w innym regionie, bawi się w klipie wyborczym dziecięcym modelem helikoptera i wymachuje szabelką, mówiąc: Czy wydaje się państwu śmieszne i nierozsądne, że dorosły mężczyzna bawi się w taki sposób? A potem dodaje, że tak uważa i dziwi się, iż Donald Tusk straszy nas wojną, zamiast rozwiązywać problemy.

Jeszcze zabawniejszy chce być profesor Jan Hartman, który jak trzeba, to położy głowę pod topór. Ale tym razem sięgnął nie tyle po zabawki, co po filmowych bohaterów. W swoim klipie mówi: W Nowym Jorku jest Spiderman, w Gotham City jest Batman, a u nas jest Hartman.

Aż skręca człowieka ze śmiechu.

Dowcipni chcą też być kandydaci na polityków. Startująca z tej koalicji do PE Aleksandra Słomkowska w swojej wyborczej reklamówce zapewnia: - Mam w d.... (słowo to wypowiada w całości) waszą politykę. I dalej krzyczy do kamery, co ma jeszcze w d....

Aż strach pomyśleć, co będzie, jak kandydatka w przyszłości twórczo się rozwinie.
Poczuciem humoru w polityce gra niemal każdy. Michał Kamiński, najgłośniejszy ostatnio polityczny emigrant, też uważa się za dowcipnego. Podczas wyborczej konwencji w Sopocie błysnął takim dowcipem: - Przychodzi Kamiński na sztab Platformy. Patrzy na Tuska i mówi: - Jarek, ale żeś się zmienił.

Jednak o miano największego politycznego żartownisia walczy Marek Migalski. W jego filmiku wyborczym ładna dziewczyna mówi: - Zrobiłam to z Markiem Migalskim. Druga dodaje: - Obie zrobiłyśmy to z Markiem. Wreszcie pojawia się młody mężczyzna, zapewniający, że on również zrobił to z Markiem. Okazuje się, że to troje asystentów europosła, a "to" ma oznaczać osiągnięcia parlamentarzysty. Ale pierwsze skojarzenie jest oczywiste. Zamiast śmiechu, można poczuć zażenowanie.

Publicyści i internauci przejechali się więc po tym poczuciu humoru. - To pójście na łatwiznę, wiara w to, że zadziała syndrom gołej baby - komentowano. A polityk już całkiem na poważnie odpowiadał: - Udajecie, że nie rozumiecie. Wiecie, że tylko w ten sposób można się przebić do opinii publicznej. Gdybym wyszedł i powiedział, że zrobiłem to i to, pies z kulawą nogą by o tym nie mówił.

Nie wyjść na tumana

Satyryk Krzysztof Piasecki, poproszony o komentarz do hasła: dowcipny jak polityk, najpierw składa oświadczenie. - Często słyszę z ust partyjnych działaczy, że coś jest kabaretowe albo że to brzmi jak kabaret. Wypraszam sobie nadużywanie tego słowa. Kabaret tworzony jest przez ludzi inteligentnych dla ludzi inteligentnych. A ci panowie najczęściej są poza tym zbiorem.

Piasecki radzi politykom ostrożniej się obchodzić z poczuciem humoru. Bo o ile ludzi wzrusza mniej więcej to samo, o tyle niekoniecznie wszystkich to samo śmieszy. Czasem jest tak, że to, co jednych śmieszy, innych obraża albo zniesmacza. Jeśli chce się dotrzeć do jak najszerszego elektoratu, trzeba użyć poczucia humoru troszkę niższej próby, tracąc tych, którzy takiego dowcipu nie akceptują. I koło się zamyka.

- Strasznie łatwo jest poprzekręcać pewne rzeczy. Pamiętam, jak w moim rodzinnym Wrocławiu pojawiło się hasło: byliśmy, jesteśmy, będziemy. I wystarczyło, że ktoś dopisał: zawsze głodni i... całe hasło diabli wzięli. Podobnie może być, na przykład, z profesorem Hartmanem, który podpiera się Batmanem czy Spidermanem. Wie pani, jak brzmi słowo "dwa" po angielsku? Two, czyli "tu". Jeżeli jest to człowiek z drugiego miejsca na liście, to ktoś może go nazwać "tu"manem, a nie Batmanem. I sprawa załatwiona - tłumaczy satyryk.

Inaczej jednak patrzy na solowo-śpiewaczy występ premiera. To nic, że głos nie taki. Bo Polacy nie lubią, jak ktoś robi coś dobrze. Fałszuje? Znaczy - swój człowiek. Większość Polaków przecież fałszuje. - Używając poczucia humoru, politycy chcą nam pokazać, że są ludźmi. Nie jestem politykiem, jestem taki sam jak wy, wasz kumpel, i dlatego tak sobie z wami tutaj żartuję - zdają się mówić. Wykorzystują różne metody, przebierają się za górników, pokazują z trzodą chlewną albo bez. Może to na kogoś działa. Ja zawsze oczekiwałem od polityków tylko tego, żeby się lepiej znali na rządzeniu niż ja. A rozśmieszanie niech zostawią innym - uważa Piasecki.

- Pamiętam taką historię - opowiada. - W czasie mojego występu na Pomorzu w pierwszym rzędzie siedziała ówczesna posłanka, dziś nam już niepanująca, Danuta Hojarska. Nie widziałem jej, bo światła miałem skierowane na twarz. Jeździłem sobie wtedy po Samoobronie jak po łysej kobyle. Zresztą gdybym ją widział, też bym jeździł. Nagle podczas mojego monologu posłanka wstała. I wyszła ostentacyjnie z sali. Nie przerywałem występu. Po chwili wróciła ze szklanką i butelką wody mineralnej w ręce. Weszła na scenę, nalała wody do szklanki i podając mi, szepnęła scenicznie: - Żeby pan bardziej polubił Samoobronę. Powiedziałem do mikrofonu tylko tyle: - Byliście państwo świadkami próby przekupstwa. Ale już po występie zastanawiałem się, ile trzeba mieć w sobie tupetu, żeby przerwać czyjś monolog, wejść na scenę i jeszcze coś powiedzieć. Wtedy zdałem sobie sprawę, że ona uznała, iż scena to jej miejsce. Że to ona jest gwiazdą. I ta cała publiczność jest jej. Ale, na szczęście, to była moja publiczność.

Maciej Kraszewski - scenarzysta i satyryk, twierdzi, że poczucie humoru jako element wizerunku polityka jest bardzo ważne, pod pewnymi warunkami. Po pierwsze, kiedy jest prawdziwe. A najlepszym testem na to, czy człowiek ma poczucie humoru, jest to, czy potrafi się z siebie śmiać. I po drugie, że zna proporcje żartowania. Inaczej mówiąc, w wystąpieniu nie może być więcej dowcipu niż realnej wiedzy. W przemówieniach amerykańskich prezydentów, nawet w tych najważniejszych orędziach, co pewien czas umieszczany jest żart, anegdota, żeby choć troszkę zluzować trudny przekaz. Ale też w tym oswajaniu polityki dowcipem chodzi o to, żeby pokazać ludzkie oblicze samego polityka. I tu pies bywa pogrzebany. Bo ludzkie oblicze czasami może być zbyt rubaszne i wtedy zamienia się, po prostu, w gębę.

Kraszewski, pytany o polityków, których by zatrudnił w swoim kabarecie, odpowiada: - Nie wiem, czy by im to na zdrowie wyszło. W przypadku żartowania zawodowego publiczność zazwyczaj śmieje się w tym miejscu, w którym zaplanowali autorzy. Tymczasem w przypadku żartów polityków śmiejemy się często w miejscach, w których oni by nie chcieli, żebyśmy się śmiali. Jak w przypadku kogoś, kto startuje do Parlamentu Europejskiego, mówiąc nam, że trzeba tę instytucję "roznieść" od środka, że jest nic nie warta i że on jej nie lubi. Ale startuje, żeby jeszcze bardziej jej nie lubić, tyle że już w Brukseli albo w Strasburgu. To nawet byłoby śmieszne, gdyby nie było takie gorzkie.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki