Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzień zaczął się szczególnie...

Irena Łaszyn
Por. Kazimierz Solski w czasie międzynarodowych zawodów hippicznych w Zakopanem. Lata  1930-31.  Z lewej - ukochany koń Nagir
Por. Kazimierz Solski w czasie międzynarodowych zawodów hippicznych w Zakopanem. Lata 1930-31. Z lewej - ukochany koń Nagir Fot. archiwum prywatne
Przypominamy reportaż o ojcu i stryju Leszka Solskiego, opublikowany po raz pierwszy w "Dzienniku Bałtyckim" w 2008 roku

Fragmenty pamiętnika majora Adama Solskie-go wykorzystał Andrzej Wajda w filmie "Katyń". Odnalezione podczas ekshumacji polskich oficerów w kwietniu 1943 roku zapiski urywają się 9 kwietnia 1940 roku, w katyńskim lesie, i nie pozostawiają złudzeń, kto się za tą zbrodnią kryje. Bliscy zamordowanego przeczytali je po raz pierwszy w 1989 roku, dzięki Zbigniewowi Brzezińskiemu.
Pisane na skrawkach bibuły i na pozszywanych ręcznie kartkach, w kieszonkowych kalendarzykach z roku 1939 i na przemyconych urzędowych formularzach. Przeważnie - kopiowym ołówkiem. Niemal nieczytelne, wszak równo trzy lata spoczywały w mogiłach, w rozkładających się mundurach i butach tych, którzy ukradkiem te zapiski czynili. Dla siebie, nie dla potomnych, nie przypuszczając nawet, że te bardzo osobiste notatki staną się świadkami katyńskiej tragedii.

Pamiętniki odnaleźli Niemcy, w kwietniu 1943 roku, podczas ekshumacji ciał 4518 katyńskich ofiar. Zbrodnię ogłosili światu. Nie dlatego że tacy humanitarni i sprawiedliwi, to był element walki propagandowej. Cudem zachowane dokumenty, zdjęcia i osobiste pamiątki zapakowali do drewnianych skrzyń i wywieźli na Zachód.

- Przy zwłokach mojego ojca, kapitana Kazimierza Solskiego z 13 Dywizjonu Artylerii Konnej, były trzy kartki pocztowe od mojej mamy i obrączka z jej imieniem i datą ślubu - wspomina Leszek Solski z Sopotu. - Mama miała na imię Halina. Przy zwłokach mojego stryja, majora Adama Solskiego z 57 Pułku Piechoty, brata ojca, znajdowały się pamiętniki, które są koronnym dowodem zbrodni katyńskiej.
Mjr Adam Solski został zatrzymany przez Sowietów 28 września 1939 roku, do obozu w Kozielsku pod Smoleńskiem trafił 3 listopada. Dwa dni później odnotował (pisownia oryginalna, w kwadratowych nawiasach ingerencje redaktorskie, znak (...) oznacza fragment nieczytelny):

"W dniu 5.11. Kazik (brat) czekał na mnie przy wejściu do łaźni. Od 18.09. jest u bolszewików w niewoli. Dostał się do niewoli po wyjściu z domu w Baranowiczach. W obozie Kozielszczyzna jest około 2400 (ludzi) na wyżywieniu. W tym wielu ofic.[erów] starszych emerytów i pos.[pospolitego] rusz.[enia?], lekarzy itp., którzy z wojskiem niewiele mieli wspólnego".
Zapis z 17 października: "Sowieci nas uważają za jeńców wojennych, chociaż z nami wojny nie było".
3 kwietnia 1940 roku ruszyły kolejowe transporty śmierci. Na stacji Gniezdowo jeńcy przesiadali się do specjalnie zaadaptowanych autobusów i ciężarówek, z zamalowanymi od zewnątrz oknami.
Zapis z 9 kwietnia 1940 roku, ostatni: "Piąta rano. Od świtu dzień rozpoczął się szczególnie. Wyjazd karetką więzienną w celkach (straszne!). Przywieziono [nas] gdzieś do lasu, coś w rodzaju letniska. Tu szczegółowa rewizja. Zabrano [mi] zegarek, na którym była godzina 6.30 (8.30). Pytano mnie o obrączkę, która (...). Zabrano ruble, pas główny, scyzoryk (...)."

Te słowa - głosem Artura Żmijewskiego - wypowiada w filmie "Katyń" rotmistrz Andrzej. A potem jest scena egzekucji: strzał w tył głowy, ciało spada do dołu...
Brat mjr. Adama Solskiego, kpt Kazimierz Solski, zginął na katyńskim "letnisku" osiem dni później, 17 kwietnia.

Wykopane dowody

W katyńskich grobach znaleziono 22 pamiętniki. Przedstawiciele Polskiego Czerwonego Krzyża, którzy uczestniczyli w ekshumacji, zapamiętali, że te zapiski Niemcy złożyli do niewielkiej skrzyneczki i przewieźli do Krakowa, do Zakładu Medycyny Sądowej. Tam zajął się nimi zespół, kierowany przez dr. Jana Zygmunta Robla.
Dalsze ich dzieje, to temat na film: Przepisane, w kilku kopiach, przez współpracujących z instytutem Polaków, dzięki żołnierzom Armii Krajowej trafiły do Londynu, do Studium Polski Podziemnej. Stamtąd jeden odpis dotarł do Komisji Katyńskiej Kongresu Stanów Zjednoczonych, został upublicznio-ny. W 1989 roku Editions Spotkania z Paryża postanowiło "Pamiętniki znalezione w Katyniu" wydać. Przedmowę napisał Janusz K. Zawodny z USA, który już wcześniej prześledził losy katyńskich skrzyń. Zawodny nie pozostawiał złudzeń: Są tylko kopie zapisków, w dodatku nie wszystkich, oryginały pamiętników zaginęły.

Tak jak zaginęły, gdzieś na terenie Niemiec, inne wykopane z mogił pamiątki. One również najpierw trafiły do Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie. Współpracownicy dr. Robla skrzętnie opisali zawartość kopert, przypisanych - podczas ekshumacji - do każdego z ciał. Jak wynika z raportu komisji technicznej PCK, koperta z rzeczami mjr. Adama Solskiego miała numer 0490, koperta z rzeczami kpt. Kazimierza Solskiego - numer 03072. Zespół Robla przejrzał ją i opisał 18 kwietnia 1944 roku.
- Obrączki z imieniem matki w tej kopercie nie było - mówi Leszek Solski. - Widocznie zaginęła gdzieś po drodze. Bo rok wcześniej informację o tej obrączce zamieścił "Nowy Kurier Warszawski", taka okupacyjna gadzinówka, która opublikowała nazwiska ofiar katyńskiej zbrodni. Dla mojej mamy był to koronny dowód, że chodzi o kapitana Kazimierza Solskiego, jej męża. Ona już nie miała złudzeń. Żona stryja bardzo długo nie chciała w śmierć męża uwierzyć.

Gdy do Krakowa zaczęli się zbliżać Rosjanie, skrzynie z kopertami Niemcy wywieźli. Ponoć spłonęły w Radebeul pod Dreznem. Ale kopie tzw. raportu dr. Robla, ze szczegółowym opisem znalezionych w katyńskich mogiłach rzeczy, przetrwały. Jak się okazało - w nowej siedzibie instytutu, za belką stropową, a więc tam gdzie kilkadziesiąt lat wcześniej, na prośbę Robla, schował je były woźny. W latach 90. odnalezionymi cudem zapiskami zajął się Stanisław M. Jankowski, krakowski historyk i dziennikarz, późniejszy konsultant filmu "Katyń".

Kartka z Kozielska

W sierpniu 1939 roku Leszek Solski miał cztery lata, Ewa Solska, córka Adama - osiem. On był za mały, by ojca pamiętać. Ona - na tyle duża, by tęsknić za nim całe życie.
Ich matki bardzo długo nie wiedziały, co się z mężami dzieje. W końcu przyszły pierwsze wiadomości.
Kartkę z Kozielska, pisaną ręką ojca, Leszek Solski przechowuje do dziś. Jest na niej adres nadawcy: CCCP, gorod Kozielsk, Smolenskoj obłasti, poczto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki