Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyskusja wokół fotoradarów. Czy to sposób na łatanie dziury budżetowej?

Łukasz Kłos, Szymon Zięba
Mehring/ Babicz/ Arent/ Archiwum Polskapresse
Rząd się nie poddaje - chce więcej rejestratorów prędkości. Krytycy pomysłu prześcigają się w szukaniu kontrargumentów, bo uważają, że to sposób na łatanie dziury budżetowej. Czy tak rzeczywiście jest?

Chodzi o bezpieczeństwo na drogach czy o wpływy do publicznych budżetów? Batalia o fotoradary z dnia na dzień przybiera na sile. Temat jest już na tyle gorący, że zabrał w nim głos sam premier Donald Tusk, a odpowiedzialny za kwestie transportu minister Sławomir Nowak wziął nawet udział w jednym z najpopularniejszych telewizyjnych programów publicystycznych, żeby przekonać telewidzów do swoich racji w tej kwestii.

Ministerstwo Transportu zapowiedziało bowiem nie tylko zwiększenie liczby fotoradarów, ale też wprowadzenie pakietu zmian w przepisach. Oficjalnym celem jest przede wszystkim racjonalizacja korzystania z fotoradarów. Za to wśród samorządowców słychać opinie, że rządowe plany mają na celu przykręcenie wpływu z tytułu mandatów.

Wczoraj resort poinformował o przekazaniu do konsultacji społecznych projektu rozporządzenia, które daje rządowi oręż do walki z "podejrzanymi" fotoradarami. Jeśli zmiany wejdą w życie, to administracja centralna zyska potężne narzędzie, bowiem każde urządzenie będzie musiało otrzymać zgodę Generalnej Inspekcji Transportu Drogowego.

Tymczasem po rządowej zapowiedzi sprawdzenia kto, gdzie i dlaczego stawia puszki z rejestratorami prędkości, teraz do akcji wkracza Najwyższa Izba Kontroli. Jednak urzędnicy pod lupę zamierzają wziąć nie tylko "pomysły" straży gmin, ale też działalność Inspekcji Transportu Drogowego. Przy okazji prześwietlą również policję.

Sami funkcjonariusze podkreślają, że fotoradary są potrzebne, statystyki wskazują, że poprawiają bezpieczeństwo.

Czytaj więcej na ten temat: Mł. insp. Janusz Staniszewski z KWP Gdańsk: tam, gdzie stoją fotoradary, jest mniej wypadków

Liczne inspekcje planowane przez NIK na bieżący rok związane będą ze sprawdzeniem, czy stacjonarne fotoradary ustawiono w miejscach, w których wcześniej dochodziło do wypadków i kolizji. Pod uwagę zostaną również wzięte obszary, które zostały wskazane w analizach zagrożeń w ruchu drogowym. To tam bowiem zapotrzebowanie na wywołujące wśród kierowców kontrowersje urządzenia jest największe.

- Fotoradar jest bardzo dobrym narzędziem do poprawy bezpieczeństwa na drogach, oczywiście pod warunkiem że stoi w odpowiednim miejscu - mówi Paweł Biedziak, rzecznik prasowy Najwyższej Izby Kontroli. Jak dodaje urzędnik - urządzenia powinny się pojawić na obszarach, na których dochodzi do największej liczby wypadków.

Fotoradarowa inspekcja będzie miała charakter kilkuetapowy. Na samym początku zostaną zbadane jednostki policyjne, które są odpowiedzialne za ruch drogowy. Kontrolerzy sprawdzą, jakie koncepcje przyjmują funkcjonariusze drogówki, aby zapobiegać wypadkom i kolizjom drogowym. Sprawdzona zostanie również Inspekcja Transportu Drogowego. W jej gestii leży obsługa wideorejestratorów i fotoradarów.

Pod lupą inspektorów znajdą się również straże miejskie i gminne. Wykorzystują one bowiem zarówno fotoradary mobilne, jak i stacjonarne. W tym przypadku w obrębie zainteresowania inspektorów znajdą się obszary, z których pochodzą wystawione mandaty, i zdjęcia zrobione przez fotoradar.

- Gminy, ustawiając fotoradar w danym miejscu, muszą mieć je uzgodnione z policją - informuje Paweł Biedziak. Jeżeli takich uzgodnień nie ma, wtedy dochodzi do złamania prawa. Tym sposobem kontrolerzy NIK ustalą, czy rozmieszczenie fotoradarów związane jest z kwestiami bezpieczeństwa, czy stanowi próbę podreperowania budżetu.

Jak się jednak okazuje, według części kierowców, to właśnie kwestie fiskalne są priorytetem w radarowej polityce wielu gmin. Zaistniała sytuacja wzbudziła również wątpliwości podwładnych ministra Sławomira Nowaka.
- Działania niektórych straży miejskich mogą być niezrozumiałe dla opinii publicznej oraz przyczyniać się do podważania zasadniczego celu użycia fotoradarów, jakim jest walka z osobami nieprzestrzegającymi zasad bezpieczeństwa ruchu drogowego - podkreśla Mikołaj Karpiński, rzecznik prasowy Ministerstwa Transportu.

Debata nad sprawą fotoradarów stała się gorętsza po kontrowersyjnym wpisie ministra Nowaka na Tweeterze. Tam polityk zasugerował, że "fotoradary są do walki z mordercami drogowymi".

Oddźwięk na ostre słowa ministra transportu przybrał na sile, zwłaszcza że niedługo po tej wypowiedzi obiegła Polskę informacja o planach wpływów do budżetu z kar wymierzanych sfotografowanym kierowcom. Wyliczono je na 1,5 mld zł. Rozpisane w budżecie plany wywołały liczne reakcje - społeczne i polityczne.

Posunięcia rządu kierowcy odebrali jako wypowiedzenie fotoradarowej wojny. Politycznym, pośrednim skutkiem batalii z piratami drogowymi było przesunięcie przez Senat aż na 2016 rok zmian w regulacjach dotyczących zaostrzenia przepisów dla początkujących kierowców. Przewidywały one bowiem zabieranie prawa jazdy świeżo upieczonym kierowcom, którzy dostaliby 20 punktów karnych, w przeciągu dwóch lat od momentu otrzymania dokumentu.

Do tej pory w cieniu fotoradarowej batalii znajdowała się część gmin, których budżety co roku zasilane są astronomicznymi wpływami z mandatów.

Do pomorskich rekordzistów w "zyskach" z fotoradarowych zdjęć kilka lat temu należała podsłupska gmina Kobylnica. Tylko w 2011 roku do tamtejszego budżetu kierowcy "dołożyli" aż 6,9 mln zł. Pieniądze płynące z fotoradarów to żyła złota, która w znaczny sposób podreperowuje budżety - gminne i państwowe. Wciąż tylko nie wiadomo, ile z wymierzonych kar za przekroczenie prędkości związane było z walką o bezpieczne drogi, a ile z chęcią zarobienia na kierowcach.

Więcej na ten temat przeczytasz w czwartkowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego". Co myślą na ten temat mieszkańcy Pomorza? Sprawdź!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki