Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dr Monika Żołkoś: Nie taki ten gender straszny, jak go niektórzy księża z ambon malują [ROZMOWA]

rozm. Barbara Szczepuła
Archiwum prywatne
W studiach gender wcale nie chodzi o to, by kobiecie odebrać rolę żony i matki. Takie stawianie sprawy to dezinformacja. Ważne jest to, żeby kobiety miały wybór, mogły iść przez życie różnymi ścieżkami i same wybierały, która z nich jest dla nich najlepsza - mówi dr Monika Żółkoś, literaturoznawczyni z Uniwersytetu Gdańskiego.

Księża straszą "ideologią gender". Jest się czego bać?
Przede wszystkim nie ma żadnej "ideologii gender". Gender jest faktem naukowym, który obecny jest nie tylko w studiach kulturowych, ale również w naukach medycznych oraz w psychologii. Zatem nie ma się czego bać.

Czy gender kwestionuje istnienie płci biologicznej? Męskiej i żeńskiej?

Jest ich więcej niż dwie, to po pierwsze. Po drugie, w zależności od tego czy będziemy o nich mówić w kontekście medycznym, psychologicznym, czy kulturowym, liczba płci będzie różnie określana. Nie chodzi jednak o liczby, lecz o to, że ludzka tożsamość płciowa nie sytuuje się albo na jednym, albo na drugim biegunie.

Płeć nie jest normą, tylko możliwością wyboru?

Tu właśnie mamy do czynienia z dezinformacją. Powtórzę raz jeszcze: nie chodzi o płeć biologiczną, tylko kulturową!

Chodzi o to, że przypisujemy określone role kobietom i mężczyznom i że to są stereotypy, których nie powinniśmy akceptować?
Po części tak, ale na kulturową męskość i kobiecość składa się masa różnych czynników. Począwszy od stroju, noszonych ozdób, wyglądu, gestów, sposobu bycia...

Czyli wszystko co różni, poza biologią?
W latach 30. amerykańska antropolożka Margaret Mead przyjrzała się trzem plemionom żyjącym w Nowej Gwinei. Badała relacje między płcią a charakterem. Okazało się, że w jednym plemieniu zarówno mężczyźni, jak i kobiety byli łagodni i spolegliwi, w drugim - gwałtowni i konfliktowi, zaś w trzecim, i to ją zafrapowało - kobiety zdecydowanie dominowały nad mężczyznami. Panował tam rodzaj matriarchatu.

Dziś to są oczywistości. Wiemy, że są kobiety o cechach zwanych męskimi i odwrotnie.

Ale mówienie o naturze kobiety i naturze mężczyzny wydaje się wątpliwe, bo to jest po prostu powielanie stereotypów. Wmawiamy na przykład dziewczynkom, że powinny być potulne, a synów rodzice przekonują, że "chłopaki nie płaczą". Oczywiście jeden i drugi porządek istnieje, ale interesująca jest relacja między tym, co biologiczne, a tym, co społeczne.

Część ludzi boi się gender, bo sądzi, że to jest zachęta do zmiany płci.
Absolutnie tak nie jest. To, że płeć, obok porządku biologicznego, ma też wykładnię kulturową, nie znaczy, że jest ona dowolna. Czasem nawet to, co jest na nas nałożone kulturowo, jest mechanizmem potężniejszym niż mechanizmy fizjologiczne. Łatwiej operacyjnie poprawić kształt nosa niż zmienić kulturowo utrwalone wzorce myślenia. Przez wieki powszechnie panowało przekonanie, że kobieta powinna być podporządkowana mężczyźnie. Kobiety nie miały prawa wyborczego, bo uznawano za oczywiste, że nie potrafią podejmować racjonalnych decyzji politycznych. Nie mogły studiować, nie dopuszczano ich do pewnych zawodów, bo powszechnie uważano, że nie mają odpowiednich predyspozycji intelektualnych. To się zaczęło z wolna zmieniać w drugiej połowie XIX wieku, a naprawdę dopiero w wieku XX.

Jak się ma gender do feminizmu?
Gender studies nie są tożsame z feminizmem, choć kategoria gender często jest podejmowana i rozwijana przez feministki. Studia gender obejmują także badania nad męskością. W ciągu ostatnich 20 lat dokonała się na przykład prawdziwa rewolucja w myśleniu o ojcostwie. Ludzie z mojego pokolenia pamiętają ojców, którzy byli odsuwani od małych dzieci przez żony, matki, teściowe. Dziś mężczyźni znakomicie sobie radzą z niemowlętami i starszymi dziećmi. I nie mają wcale poczucia, że to ich deprecjonuje. Co więcej, takie zachowanie cieszy się społeczną akceptacją. Bardzo podoba mi się określenie "wyzwolenie ojcostwa".

"Genderyzm kpi z tradycyjnego małżeństwa i rodziny", a także "oznacza całkowitą swobodę seksualną". Tak uważają niektórzy księża i publicyści.
Nonsens. Jeśli dalej będziemy trzymać się przykładu wyzwolonych ojców, to zobaczymy, że opieka nad dzieckiem nie odbiera im w żaden sposób męskości. Okazuje się, że mężczyźni nie tylko nic nie tracą na zmianie ról, ale nawet zyskują. Gender nie oznacza kpin z małżeństwa ani niechęci do rodziny.

A jeśli chodzi o kobiety?
Jeszcze raz wrócę do różnicy między płcią biologiczną a kulturową. To, że ona istnieje, jest oczywiste. Inaczej zachowują się Polki, inaczej Japonki, Amerykanki, Maoryski. Inaczej wyglądają ich małżeństwa i rodziny. Ale istotnie, kobiety zaczęły wychodzić z tradycyjnych ról...

Z roli żony i matki? To właśnie niektórych niepokoi.
Nie chodzi o to, by kobiecie te role odebrać, by odmówić jej prawa i przyjemności spełniania się w tych rolach. To kolejna dezinformacja! Ani studia genderowe, ani feministki nie dążą do tego, by kobiety porzuciły te tradycyjne role. Ważne, by miały wybór, by mogły iść przez życie różnymi ścieżkami i aby same oceniały, która droga jest lepsza, która gorsza. Jeśli kobieta zostanie w domu i będzie wychowywała dzieci, to OK, ale chodzi o to, by nie mówiło się o niej, że "nie pracuje", bo prawda jest taka, że ona na ogół ciężko pracuje, a w dodatku nie zarabia! Myślę, że potrzebne są stosowne rozwiązania prawne. Powtórzę jeszcze raz: nie chodzi o to, by kobietom coś odebrać, ale o to, by ich nie zamykać w rolach żony i matki.

"Opresyjna rodzina" - do tego sformułowania powoli się przyzwyczajamy. Na szczęście takich rodzin jest niewiele.
Kate Millett, reprezentantka tak zwanej drugiej fali feminizmu, pytała o źródła kobiecej opresji w tradycyjnym społeczeństwie amerykańskim po drugiej wojnie światowej. Zwróciła uwagę na to, że podporządkowanie kobiety mężczyźnie ma umocowanie w przestrzeni publicznej. Jeśli są nierówności w społeczeństwie, to będą też w rodzinie.

Jeśli małżonkowie się kochają, to niezależnie od tego co dzieje się poza domem, w małżeństwie nie będzie ani fizycznej, ani psychicznej przemocy.
Nie można wszystkiego zostawiać uczuciu...

Ale nie można od niego abstrahować! No a co z tą swobodą seksualną?
Nie widzę związku między swobodą seksualną a płcią kulturową.

Słyszałam księdza mówiącego: "genderysta równa się ateista". Tak jest?
Tu też jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Co więcej, gender może być użyteczne w analizowaniu tekstów biblijnych. Teolożka Elżbieta Adamiak pokazuje na przykład, jak kobieta została dowartościowana w Nowym Testamencie.

"Tygodnik Powszechny" cytuje feministyczną teolożkę profesor renomowanej jezuickiej uczelni w Nowym Jorku Elisabeth Johnson, która mówi: "Doprawdy, kim jest kobieta i kto ma o tym decydować? Sugeruję, że męskość i kobiecość należą do pojęć, które są najbardziej stereotypowe kulturowo, stworzone przez społeczeństwo seksistowskie, rasowe, klasowe". Pani jest literaturoznawczynią, więc porozmawiajmy o gender w literaturze.
Pojawienie się kategorii gender wpłynęło na różne obszary życia społecznego. Także na humanistykę, w tym na literaturoznawstwo. Podejmuje się próby myślenia o książkach, ale też o teatrze czy o filmie poprzez kategorie płci kulturowej. Pytamy na przykład o to, jaki wpływ na tekst ma płeć autora. Jakiej płci jest narrator i co z tego wynika? Jak to wpływa na fabułę? Maria Janion w swojej książce "Kobiety i duch inności" jako jedna z pierwszych zwróciła uwagę na to, jak ważną kategorią jest płeć. Daje wiele przykładów, jak można interpretować literaturę, stosując kategorię płci. Nie tylko utwory najnowsze, ale także klasykę. Kapitalnym przykładem jest jej analiza "Grażyny".

"Grażyny" Adama Mickiewicza?
Właśnie. Analizuje ją kategoriami gender. W sytuacji gdy mąż nie ruszył w pole przeciw krzyżakom, czyli nie zrealizował pewnego wzorca męskości, Grażyna przebiera się w zbroję, siada na konia i walczy z wrogiem. A więc zamienia rolę kobiecą na męską.

Ginie jak mężczyzna w walce.
A pamięta pani jej pogrzeb? Płonie na stosie jak mężczyzna, zaś mąż, w ramach ekspiacji, rzuca się na stos i ginie jak kobieta. Traci swoją męskość. Żona zastąpiła go w powinnościach władcy, teraz więc on musi zginąć, jak przystało kobiecie.

A jeśli chodzi o współczesną literaturę?
Weźmy na przykład Joannę Bator, która właśnie za powieść "Ciemno, prawie noc" otrzymała nagrodę Nike.

Właśnie skończyłam ją czytać. Niezła książka.
Bator jest literaturoznawczynią i genderystką. Pierwszą jej książką była analiza problemów literatury z perspektywy gender. Potem dopiero pojawiły się powieści. Kapitalne zresztą. W powieści "Ciemno, prawie noc" opowiada o skrzywdzonych dziewczynkach, ofiarach ohydnej przemocy seksualnej. Jest niezwykle wrażliwa na płeć swoich bohaterek. Pokazuje kobiece odczuwanie świata, zmysły, pragnienia, nie boi się mówić otwarcie o potrzebach seksualnych głównej bohaterki.

Która realizuje je w sposób - powiedzielibyśmy, używając stereotypu - męski.
Uprawia seks, nie będąc w trwałym związku, ale nie jest wyuzdana. Szuka nie tylko zaspokojenia seksualnego, ale i bliskości drugiego człowieka.

To akurat mnie nie zachwyca, ale zapytam Panią jeszcze o Judith Butler.
To jedna z najbardziej radykalnych, ale też najważniejszych postaci gender. W książce "Uwikłani w płeć" stawia tezę, skomplikowaną i prostą jednocześnie, że płeć ma charakter teatralny. Sądzę, że to właśnie jest źródłem nieporozumień, o których pani mówi. Judith Butler twierdzi, że płeć w życiu społecznym funkcjonuje jako pewna idealna norma. Idealna, więc nieosiągalna, bo nie ma idealnych kobiet ani idealnych mężczyzn. Zatem od dzieciństwa odgrywamy pewne role. Ale to, że płeć kulturowa ma charakter teatralny, nie oznacza wcale - podkreśla z naciskiem Judith Butler - dowolności, ponieważ w kulturze są wmontowane jednocześnie mechanizmy przymusu. Tak więc teatralny charakter płci nie oznacza, że możemy robić, co chcemy.

Ale jednak to "odgrywanie roli" może budzić niepokój.

Niektórzy sądzą, że pojęcie płci kulturowej jest sprzeczne z kategoriami prawa naturalnego. Jeśli wierzymy, że "taka jest natura kobiety", to z taką tezą nie możemy dyskutować, bo z naturą się nie dyskutuje. Jeśli natomiast uznamy, że to jest kulturowy wzorzec, to można go zmieniać.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki