Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego większość Polaków wciąż odczuwa lęk na widok policjanta? [ROZMOWA]

Tomasz Rozwadowski
Tomasz Hołod
Dlaczego nie tylko dzieci nie lubią policjantów, z psycholog dr Elżbietą Zubrzycką rozmawia Tomasz Rozwadowski.

Ostatnio bardzo wiele się mówi i pisze o sytuacjach, w których polscy policjanci zachowują się nagannie lub wręcz kryminalnie. Czy polska policja według Pani wyróżnia się jakimiś szczególnymi cechami?
Mogę o polskiej policji wypowiadać się jedynie jako obywatelka, a opinie opierać na własnych obserwacjach i tym, co usłyszałam od rodziny i znajomych. Trudno mi porównywać polskich funkcjonariuszy z ich odpowiednikami w innych krajach, ale z tego co wiem, w większości państw na zachód od Polski policja jest bardziej przyjazna i pomocna obywatelom, a na wschód jest raczej gorzej niż w naszym kraju. O rosyjskiej milicji dowiadujemy się często rzeczy wręcz mrożących krew w żyłach.

To może polska policja jest tak niesympatyczna dlatego, że wciąż ma dużo wspólnego z Milicją Obywatelską z czasów PRL?
O nie! Różnic jest bardzo wiele. Zasadniczą jest ta, że my, społeczeństwo, przestaliśmy być dla nich wrogami. A w takim duchu szkolono w PRL całe pokolenia milicjantów. Celem milicji była kontrola, zastraszanie, trzymanie obywateli w ryzach, celem policji jest dbanie o bezpieczeństwo obywateli. W praktyce bywa różnie, ale do zadań policji należy pomoc obywatelom. Policja nie boi się społeczeństwa, tak jak bała się go milicja.


A my co myślimy o policji?

Daleko nam oczywiście do sympatii, jaką są darzeni na przykład brytyjscy stróże prawa. Prawdą jest to, że większość Polaków policji nie lubi, odczuwa wobec niej lęk. Charakterystyczne jest to, że policji boi się duża część polskich dzieci, czyli grupa wiekowa, która nie ma żadnych złych doświadczeń z nią związanych. Może opierają swoje odczucia na tym, co usłyszą w domu, ale faktem jest, że nie lubią i boją się policyjnego munduru.

W każdym z pozoru nieracjonalnym zachowaniu tkwi z reguły jakaś rzeczywista przyczyna.
Niemal każdy z nas ma jakieś osobiste złe wspomnienia związane z policją. Zaobserwowałam, że są dwa typy policjantów - jedni są sympatyczni i pomocni, inni buńczuczni, aroganccy, agresywni. Taki sam mandat można wypisać w kulturalny sposób, ale można też, poniżając, lub sprawiając jakąś inną przykrość. I takie złe wspomnienia pozostają w pamięci na długo. Wtedy zaczynamy zauważać przykłady podwójnej moralności, wykorzystywanie władzy. A to powoduje, że odczuwamy wobec policji niechęć i bezsilny gniew.

Pani również te emocje odczuwa?
Ależ oczywiście! Niejednokrotnie pomyślałam na ich widok "smerfy", szczególnie gdy jak jakieś krasnoludki wyłaniali się z ciemnej bramy, by wypisać mandat za parkowanie przy idiotycznie ustawionym zakazie parkowania. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że duża część znaków jest ustawiane nielogicznie i niepotrzebnie, po to tylko, by móc łapać kierowców na wykroczeniu. Albo dlaczego buduje się dwupasmowe, gładkie drogi i ustawia się limit prędkości 70 km/h? Coraz więcej ludzi czuje się w takiej rzeczywistości nieswojo, czują się prześladowani. Większość nas jest uczciwa i myśli racjonalnie, buntuje się więc wobec takiego traktowania.

I co można zrobić z tymi negatywnymi emocjami?

Policja to tylko część tego przykrego obrazu. Jest jeszcze system podatkowy, banki, urzędy - coraz więcej ludzi w Polsce czuje, że są dla nich bankomatami, tylko płacą i płacą. Wszystkie te struktury, te instytucje zaczynają być postrzegane jako nieprzyjazne i obce. Charakterystyczne były opinie, które się pojawiły po ostatniej awarii bankomatu w Gdańsku, kiedy maszyna wypłacała podwójne sumy. Prawie nikt nie żałował banku, dominowała mściwa nieco satysfakcja, że wreszcie bank na czymś stracił.

Brzmi to groźnie.

Ale narasta takie przeświadczenie, że prześladowanie posunęło się za daleko. Narasta fala niezadowolenia i nie zdziwię się, jeśli niebawem pojawią się aktywne formy oporu. Mamy na myśli akty nieposłuszeństwa obywatelskiego, choćby w formie niszczenia znaków zakazu postoju czy demolowania fotoradarów. Część ludzi protestuje już teraz, emigrując. W ostatnich dniach słyszałam aż o sześciorgu moich znajomych, że zamierzają opuścić Polskę na stałe. Coraz częściej słyszę o rządzących: "budują niejasne prawa, a później gonią nas i tępią".

Ostatnio głośne było kilka przypadków zatrzymania policjantów prowadzących samochody po pijanemu. Czy myśli Pani, że takich przypadków jest więcej niż było kiedyś, czy raczej zanika tolerancja wobec nich?
Sadzę, że raczej to drugie. Ale ze swojej praktyki zawodowej wiem, że olbrzymia jest skala przemocy domowej popełnianej przez policjantów. O tym się nie mówi lub prawie się nie mówi. Nie mówi się o skali alkoholizmu w policji, nie mówi się o korupcji. A są to plagi co najmniej takie jak pijaństwo policjantów za kierownicą. W przypadku przemocy domowej prawie niemożliwe jest jej zgłoszenie policji. Solidarność grupowa jest wtedy bardzo silna.

Czy jest jakaś nadzieja na poprawę sytuacji?
Z natury jestem optymistką, więc muszę odpowiedzieć twierdząco. Dużo zmienić na lepsze mogłyby uczciwe osoby z talentami organizacyjnymi. One jednak w takich strukturach jak policja przebijają się z dużym trudem. Mechanizmy selekcji negatywnej są bardzo silne i premiowani są raczej funkcjonariusze lojalni względem przełożonych i to oni z reguły awansują. W efekcie na górze znajdują się ludzie albo mierni, albo o niskich kwalifikacjach moralnych. Mam kilku znajomych wśród emerytowanych policjantów i często opowiadają oni rzeczy przerażające. Na przykład o kryzysowej sytuacji, która się zdarzyła kilka lat temu w Warszawie, podczas której policyjny generał zamknął się w swoim gabinecie i oglądał tam kreskówki.

Jak w jakimś filmie!

Jak w sitcomie. Ale to się działo naprawdę. Po jakimś czasie dowodzenie przejęły kompetentne osoby, których on był zwierzchnikiem i wszystko się skończyło dobrze. Ale strach pomyśleć, co by się stało, gdyby takich ludzi wtedy zabrakło.

Czy widzi Pani jakieś sposoby poprawy sytuacji?
Musiałby zmienić się system awansów w policji. Moim zdaniem wiele mogłyby tu zrobić media, ujawniając przypadki złego zarządzania w policji, błędnych decyzji. Po fali udokumentowanej krytyki z reguły przychodzą zmiany i dochodzi do pewnej poprawy. Ale te zmiany trzeba poniekąd wymuszać. Policja nie jest zła sama w sobie, nie jest z natury wrogiem ludzi, bardzo wiele zależy od zadań, które ktoś ustanawia do realizacji, a policja je realizuje. Jeżeli policja i straże miejskie dostają polecenie łatania budżetu państwowego wpływami z mandatów karnych, to będzie wychodziła ze skóry, żeby ich zdobywać jak najwięcej. I będą się szerzyć patologie i nadużycia.

Ale większość tych zadań wynika przecież z polityki na szczeblu rządowym, z decyzji politycznych.
I pojawia się pytanie, na które specjalnie nie odpowiem: czy obecny system rządzenia jest przyjazny społeczeństwu?

[email protected]

Możesz wiedzieć więcej! Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki