Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Diagnoza społeczna 2011: Seks i życie rodzinne Polaków

Redakcja
www.sxc.hu
O seksie i życiu rodzinnym Polaków z dr. Wiesławem Baryłą, psychologiem społecznym z sopockiego wydziału Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej oraz Uniwersytetu Gdańskiego, rozmawia Tomasz Rozwadowski

W najnowszej "Diagnozie społecznej" Polacy niżej niż przed dwoma laty oceniają tylko swój poziom zadowolenia z życia intymnego i rodzinnego. W innych dziedzinach życia poziom zadowolenia wzrósł. Dlaczego tak się dzieje?
Pełny tekst raportu jeszcze nie został opublikowany, dlatego trudno mi oceniać ten wskaźnik. Prawdopodobnie doszło do niewielkiej zmiany, w poprzednim badaniu już taki spadek się zaznaczył, wtedy wynosił 0,1 punktu w skali 6-punktowej. I tym razem możemy mieć do czynienia ze zmianą o podobnej skali. Gdy inne wyniki rosną, obniża się tylko jeden, więc jest już gotowy news w sam raz na sezon ogórkowy. A w okresie wakacyjnym seks i erotyka sprzedają się wyjątkowo dobrze.

Pomorzanie o zdradzie, aborcji i homoseksualizmie

A nie jest może tak, że nie zmieniło się wiele, ale to my mówimy o życiu rodzinnym i seksualnym w bardziej szczery sposób?
Myślę, że to jest wyjaśnienie sporej części tej kwestii. Jest to problem raportowania satysfakcji i dyssatysfakcji, czyli wyrażania zadowolenia bądź niezadowolenia. W odniesieniu do życia intymnego ma on szczególne znaczenie. W konserwatywnych społeczeństwach, a do takich zalicza się polskie, te dziedziny życia pozostają w maksymalnym ukryciu, w sferze tabu. Można by powiedzieć, że o rodzinie mówi się dobrze albo wcale, jak o zmarłym. A o seksie tym bardziej.

Tabu jednak uległo rozluźnieniu.

Obserwujemy stopniową zmianę w nastawieniu Polaków wobec tych spraw. Więcej wypada już na te tematy pomyśleć, inaczej się też o nich mówi. Tu istnieje wyraźny trend.

Czyli cały albo prawie cały problem znajduje się w sferze deklaracji?
Po pierwsze, zmieniły się normy tego, co możemy ujawniać publicznie bez narażenia się na śmieszność czy napiętnowanie. Po drugie, zmieniły się standardy, punkty odniesienia naszych oczekiwań. Oczekiwania mogły ulec zmianie i ogólnemu podwyższeniu dzięki zmianie próby, na której przeprowadzono badania do "Diagnozy społecznej". Czas płynie nieubłaganie i stopniowo do próby wchodzą coraz młodsze roczniki, a starsze stopniowo wypadają. Zmniejsza się więc liczba respondentów o bardzo konserwatywnych zapatrywaniach w tych sprawach, a przybywa tych nastawionych bardziej otwarcie. To naturalny proces, który odkłada się w wynikach. Wszystkie te czynniki zadziałały we wzajemnym sprzężeniu.

Jeśli chodzi o źródło zmian w nastawieniu, to w czym Pan je upatruje? Większość polityków obciążyłaby pewnie winą media.
Z pewnością media mają w tej sprawie swój poważny udział. Większość z nich ma charakter liberalny i traktuje sprawy seksu, erotyki, życia intymnego w sposób pozbawiony pruderii, otwarty i raczej uproszczony. A to właśnie z mediów, zwłaszcza tych masowych, popularnych, Polacy czerpią wzorce. To, co zobaczone w telewizji, usłyszane w radiu, przeczytane w prasie drukowanej lub w internecie przekłada się później na nasze codzienne życie. Standardy są brane stamtąd i w życiu rzeczywistym podlegają dalszej ewolucji. W tym sensie media mają wpływ i to całkiem poważny. Także w tym, że uwypuklają treści dotyczące życia intymnego z "Diagnozy społecznej".

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Taki mechanizm - im młodszy rocznik, tym bardziej liberalne podejście do kwestii obyczajowych - rzeczywiście daje się zaobserwować? Nie jest kreacją albo efektem myślenia życzeniowego?
Ta zmiana jest rzeczywista i oczywista. Z kreacją medialną mamy do czynienia przy wyolbrzymianiu poziomu dyssatysfakcji z życia intymnego wykazanej w "Diagnozie społecznej".

A czy nie jest tak, że wykazując zadowolenie z własnego statusu materialnego, stanu zdrowia, pozycji zawodowej i społecznej, możemy czymś zrównoważyć na minus?
Jest to trudne do dokładnego zweryfikowania, ale takie myślenie ma pewne podstawy. Psychologowie od pewnego czasu intensywnie badają zjawisko trade-off, czyli wymiany coś za coś. Poszukiwania psychologicznej równowagi, pewnej kompensacji.

Jak to działa?
Na przykład wielu ludzi dokonuje takiej zamiany pomiędzy funkcjami intelektualnymi i społecznymi. Jeśli ktoś nie jest wybitnie inteligentny, często się zakłada, że przynajmniej dobrze radzi sobie w sferze społecznej. I odwrotnie - osobom o niskich umiejętnościach społecznych, często przypisuje się dużą inteligencję. I tak może być właśnie w tym przypadku. Jeśli ogół ludzi odczuwa poprawę materialną, większe bezpieczeństwo i komfort osobisty, może pozwolić sobie na krytyczne przyjrzenie się swojemu życiu intymnemu i rodzinnemu. Jeśli z kolei w tej pierwszej sferze będziemy mieli subiektywne poczucie pogorszenia się sytuacji, zaczniemy wyżej oceniać tę drugą.

aPomorzanie o zdradzie, aborcji i homoseksualizmie

I równowaga powróci?
Każdy człowiek ma mniejszą lub większą umiejętność podpompowywania sobie nastroju. Jeśli w jakiejś dziedzinie ponosimy porażki, mniejsze lub większe, bardziej lub mniej rzeczywiste, znajdujemy powody do radości na innej płaszczyźnie. W dłuższej perspektywie czasu każdy z nas musi czuć, że jego życie jest wartościowe, sensowne i dobre, więc mechanizmy odporności psychologicznej działają w ten sposób, że potrafimy niedostatki i niepowodzenia przesłonić lub zrównoważyć poprzez koncentrację na pozytywnych aspektach swojego życia.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki