18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Demokracja w punkcie siedzenia, czyli o lokalnym obliczu władzy

Tomasz Słomczyński
Archiwum PP
Myli się ten, kto mniema, że władza w Polsce ma telewizyjne oblicze pudrowanych posłów i ministrów. O tym, jaką mamy demokrację w gminach i powiatach Pomorza - pisze Tomasz Słomczyński

Siódmego września w Debrznie płonie samochód, dzień później w Nowym Stawie pojawia się człowiek z kamerą, dwa dni potem w Wejherowie prezydent zwołuje nadzwyczajną sesję Rady Miasta. A pan Bogdan tymczasem zmienia zdanie i postanawia odejść z polityki, żeby zostać kierowcą wozu bojowego.

I nic tych zdarzeń nie łączy, może poza tym, że wszystkie one pokazują tzw. kulturę polityczną wgminno-powiatowym wydaniu. Naszą demokrację. Jak mówią zagraniczni eksperci: wadliwą demokrację.

Ludzie i nieludzie

Człowiek z kamerą pojawił się przed Urzędem Miasta ósmego września około godz. 13.00. To był dzień referendum w gminie Nowy Staw (7990 mieszkańców).

- Nagrywają ludzie burmistrza - ponoć mówili nieufni. Podobno zawracali do domów spod lokalu wyborczego.

Nagrywał niejaki Janusz Kasyna, radny powiatowy.

- Nie kręciłem tego dla nikogo, tylko sam dla siebie, a właściwie dla społeczeństwa. Chodzi o to, że jakie głosowanie by się nie odbywało w gminie Nowy Staw, to zawsze jest płacenie za głosy. Pomyślałem sobie, że czas z tym skończyć.

Radny chciał zrobić porządek, żeby raz na zawsze skończyć z jeżdżeniem po domach, wyciąganiem ludzi przez kandydatów podczas wyborów czy referendum. Bo takich rzeczy się nie robi, to nie ma nic wspólnego z demokracją.

Radny z kamerą oburzył Agatę Balińską-Gdulę, pełnomocnik komitetu inicjatywnego w sprawie referendum:
- Pan Kasyna jakoś tak po głupiemu się tłumaczy teraz z tego wszystkiego. A myśmy widzieli na własne oczy, że ludzie się wycofywali i wracali do domów. Bali się iść na głosowanie. To było zastraszanie totalne. Stanął sobie na środku przed lokalem wyborczym, zaczął nagrywać, druga pani siedziała w krzakach, spisywała ludzi. I tak to wyglądało.

W tej sprawie głos zabiera burmistrz Nowego Stawu Jerzy Szałach (pozostał na stanowisku - zbyt niska frekwencja w referendum):
- Ja znam tego człowieka z kamerą, ale nic wspólnego to nie ma z moją osobą, dlatego wypowiadał się na ten temat nie będę - stwierdza burmistrz, a potem dodaje: - Ten człowiek stał około godziny pod jednym z punktów wyborczych i to miałoby wpłynąć na wynik referendum? To jest śmieszne.

Włodarz miasteczka chętnie mówi o samym referendum:
- Moje zdanie jest takie, że referendum to jest absurdalny sposób, który burzy pewien porządek pracy. Raz na cztery lata są wybory, powinno się dać zakończyć pracę po czterech latach. Powiem, jaki jest skutek referendum: dwóch inwestorów się od nas odwróciło, powiedzieli, że gmina jest niestabilna. Miała być sprzedana działka...Taki jest skutek demokracji. Dzisiaj wolno każdemu, kto wyjdzie obrażony od burmistrza, bo na przykład nie dostał przydziału na mieszkanie, lecieć i zbierać podpisy na referendum. To jest chaos, a nie demokracja.

- A co pan sądzi o jakości demokracji w Polsce? - pytam.
W odpowiedzi cisza. Po chwili dopiero burmistrz odpowiada, z namysłem, ważąc słowa:
- Głęboko się zastanawiając... - zaczyna.

- Bardzo trudne i mądre pytanie - wtrąca nieoczekiwanie.
- W dwóch słowach odpowiedzieć się nie da... - znowu chwila zastanowienia, w końcu, z przekonaniem: - W zależności od punktu siedzenia. Z mojego punktu widzenia demokracja niesamowicie utrudnia rządzenie. Z punktu widzenia obywatela z zewnątrz - mówi się, że ta demokracja stwarza możliwość rządzenia tak jak dyktator. Tu jest potrzebny jakiś kompromis... Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Burmistrz całe referendum odbiera dość emocjonalnie. Wzburza się, kiedy o tym mówi. Nawiązuje jeszcze raz do faktu, że jeden z radnych powiatowych stanął z kamerą i nagrywał:

- A czego się ludzie wstydzą, kiedy idą odwoływać burmistrza? Chcieli demokracji, to jest demokracja! Ja bym chętnie sam stanął i popatrzył na ludzi, którzy fałszywie poklepują mnie po ramionach, a potem robią co innego.
I dalej:

- Bo ja rozróżniam ludzi na ludzi, którzy są ludźmi, i na ludzi, którzy nie są ludźmi. Jeżeli ktoś jest fałszywy, to zbiera tego skutki. Ja szanuję opozycję, która mówi wprost. A nie uprawia partyzantkę po krzakach, tak jak u mnie było, i trzy gazety niepodpisane przez nikogo obrzucające mnie błotem... Więc kto mnie weźmie w obronę? Sam się muszę bronić.

Ogień prawdy

7 września płonął samochód Sobczaka. W gminie Czersk (21 500 mieszkańców) ludzie chcieli zlikwidować Straż Miejską, bo ponoć łamała prawo. Powstała grupa inicjatywna, która wciąż dążyła (i dąży nadal) do referendum w tej sprawie. Zbierano podpisy. Uzyskano wymaganą ich liczbę. W Radzie Miasta złożono wniosek, który radni odrzucili.

Burmistrz Czerska Mirosław Burak stoi na stanowisku, że skoro Rada Miasta powołała straż, to tylko rada może ją odwołać. I nie widzi powodów dla podjęcia takiej decyzji. Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku.
- Jesteśmy pewni, że sąd uzna naszą rację i referendum się odbędzie. Mamy demokrację, a coraz więcej argumentów przemawia za tym, aby fotoradarowe straże likwidować - stwierdził Roman Stolz, szef grupy inicjatywnej w sprawie czerskiego referendum. Wkrótce jednak grupa miała się zmniejszyć o jednego członka.

Było tak:
Jest sobota, trwają powiatowe uroczystości dożynkowe w Debrznie (9354 mieszkańców w gminie). Wieniec ze wsi Buchowo (300 mieszkańców) przyjechał w dostawczym mercedesie sołtysa. Nagle zaparkowane obok rynku auto zaczyna płonąć.
W pobliżu stoją strażnicy miejscy. Widzą płonący samochód. Biegną z gaśnicami w rękach, przecinają kable i zaczynają gasić pożar. Na miejscu jest właściciel mercedesa, który przed przybyciem Straży Miejskiej sam bezskutecznie próbował ujarzmić ogień. Kiedy na miejsce przyjeżdża straż pożarna, sytuacja jest już opanowana.

Właścicielem samochodu jest Karol Sobczak, nie tylko sołtys i radny gminy, ale też jeden z członków grupy inicjatywnej powołanej do organizacji referendum w sprawie likwidacji Straży Miejskiej. Tej samej Straży Miejskiej, która ratowała jego samochód.
Głupia sprawa.

Karol Sobczak przypuszcza, że zbyt mało wiedział na temat działalności strażników. Dlatego zaangażował się w działalność grupy inicjatywnej. Teraz jest zwolennikiem pozostawienia straży:

Bo ja rozróżniam ludzi na tych, którzy są ludźmi, i natych, którzy nie są ludźmi. Ja szanuję opozycję, która mówi wprost. A nie uprawia partyzantkę po krzakach

- Dopiero teraz wiem, że robią znacznie więcej niż było mi wiadomo. Wcześniej widywałem ich w akcji, między innymi w Buchowie, i ich zachowanie nieszczególnie mi się podobało. Właśnie dlatego przyłączyłem się do grupy inicjatywnej. Nadal twierdzę, że za bardzo skupiają się na działalności fotoradarowej, nie podoba mi się ustawianie urządzeń co dwa kilometry oraz fakt, że we wrześniu fotoradaru nie widać koło szkoły, ale wiem, że strażnicy robią wiele innych rzeczy.
Karol Sobczak wypisał się już z grupy inicjatywnej, jednak jego podpis na listach poparcia referendum zostanie, bo wycofać go już nie można.

Kopyto prezydenta

Sesja Rady Miasta Wejherowa (50 tys. mieszkańców) w dniu 10 września była nadzwyczajna.
- Interpretacja przepisów na swoje kopyto. W ten sposób podszedł do tematu prezydent, zwołując sesję nadzwyczajną - komentuje radny opozycji Jacek Gafka (PO).

Tłumaczy: kiedy sesja Rady Miasta jest zwoływana w trybie nadzwyczajnym, to czasu jest tak mało, że na zwołanie np. komisji pozostaje jeden dzień roboczy. Nie ma czasu na przedyskutowanie spraw, na dokładne zapoznanie się z projektami uchwał. Wszystko jest wariackie. Ale najważniejsze jest to, żena sesji nadzwyczajnej obraduje się tylko nad tym, co jest w porządku obrad. Nie ma na niej miejsca na zapytania i wnioski od radnych. A w nich zazwyczaj są takie kwestie jak dziury w płocie i w jezdni. I to zazwyczaj właśnie ta część sesji najbardziej interesuje mieszkańców.

- Władza w Wejherowie panicznie się boi tej części sesji Rady Miasta. Są na niej dziennikarze i wszystkiemu się przysłuchują. Dlatego kolejne już sesje Rady Miasta w Wejherowie mają charakter nadzwyczajny - mówi Gafka. Dodaje, że w ciągu kwartału (sesje odbywają się właśnie co kwartał) zebrał od mieszkańców kilkanaście spraw do załatwienia - od miejsc postojowych, po kwestie związane z przydzielaniem mieszkań komunalnych. Chciał je poddać pod obrady. Nic z tego. Nie miał na to szans.

A jednak był powód, żeby w trybie nadzwyczajnym powoływać sesję Rady Miasta. Trzeba było natychmiast do planu zagospodarowania przestrzennego jednej z działek wprowadzić zapis, który zablokuje budowę zlewni ścieków. Zlewni nie chce w Wejherowie nikt, tym bardziej że jej właścicielem miała być gmina ościenna. Ten problem załatwiono szybko, w głosowaniu jednomyślnie wprowadzono zapis, uniemożliwiając w ten sposób podrzucenie kukułczego jaja. Tu sporu nie było.
Tylko że - jak grzmi opozycja - oprócz tego głosowania, podczas nadzwyczajnej sesji obradowano nad 20 innymi sprawami... Gdzie żaden pośpiech nie był już konieczny. Dlaczego nad wszystkimi tymi sprawami obradowano w trybie nadzwyczajnym?

Jacek Gafka:
- Pan prezydent stwierdził, że szanuje czas radnych, że nie chce robić im kłopotu, żeby jeszcze raz nie musieli przychodzić... No do cholery, dostajemy dietę, żeby pracować, a nie udawać, że pracujemy!
Efekt, według radnego PO, jest następujący:

- Prezydent zyskał trzy miesiące, czyli okres, w którym ani ja, ani inny radny nie będzie mógł mu zadać niewygodnego pytania. Nikt z radnych przez ten czas nie może składać wniosków od mieszkańców, z którymi wiązałaby się dodatkowa praca dla urzędu.
Demokracja po wejherowsku - według słów Jacka Gafki - przypomina tę białoruską. Zarzuty, które kieruje radny opozycyjny, są więc znacznego kalibru.

Co na to prezydent Wejherowa Krzysztof Hildebrandt (Komitet Wyborczy Wyborców "Wolę Wejherowo")? Pod jego nieobecność wypowiada się zastępca prezydenta Piotr Bochiński:
- Jest całkowitą nieprawdą, że radnym nie dano szansy na składanie swoich zapytań i wniosków lub że jest to jakiś sposób na "uciszenie opozycji". Przecież podczas dyskusji radni, również opozycji z Platformy Obywatelskiej, wypowiadali się do woli. Nikt im nie zabraniał, nikt nie uciszał!

Odpowiedź Jacka Gafki:
- Oczywiście, że nikt nie uciszał radnych. Ale radni na sesji nadzwyczajnej mogli się wypowiadać tylko na temat uchwał zaproponowanych przez prezydenta. I na żaden inny temat.
Wiceprezydent Bochiński:

- Prezydent w żadnym punkcie nie naciągnął prawa, wszystkie działania są zgodne z przepisami. A zatem przytoczone oskarżenia ze strony opozycyjnej Platformy Obywatelskiej to kolejny, czysto polityczny atak radnych PO na prezydenta, którzy za wszelką cenę szukająawantur i chcą zaistnieć w mediach.
Gafka:

- Próbują nam zamknąć usta.
Bochiński:
- Niepokoi fakt, że nie pierwszy już raz radni PO podważają konieczność zwoływania sesji i szybkiej pracy nad uchwałami. Czy ma to na celu destabilizację i opóźnianie pracy Rady Miasta Wejherowa, a poprzez to również działalności prezydenta i Urzędu Miejskiego w Wejherowie?
Jacek Gafka:
- To jest tragikomiczne.
Piotr Bochiński:
- Podczas tej sesji radny Jacek Gafka zgłosił nawet wniosek do jednej z uchwał, ale radni większością głosów, również z jego ugrupowania, ten wniosek odrzucili...
(...itd.)

Zostać strażakiem

W gminie Rzeczenica (3854 mieszkańców) brakuje jednego radnego. A to dlatego że we wsi znalazł się nowy wóz strażacki.
Bogdan Karepin, sołtys Pieniężnicy (400 mieszkańców), tłumaczy, jak do tego doszło:
- Oczekiwaliśmy długo na wóz bojowy. Przez kilka lat była budowana remiza i pojawiła się taka możliwość... Wóz przyszedł do nas z innej jednostki w naszej gminie. Przerzucony do nas został. A ja mam wszystkie uprawnienia i prawo jazdy porobione. I zdecydowałem się pójść na wóz. To koliduje z funkcją radnego, bo jako strażak mam umowę-zlecenie z gminą.

Po tym jak Bogdan Karepin zrezygnował z mandatu radnego, ogłoszono termin wyborów uzupełniających. Miały się odbyć 14 lipca. Ale się nie odbyły, bo zabrakło kandydata. Do dziś w gminie brakuje radnego. Ludzie nie chcą tej roboty.
- Robota radnego, wydawałoby się, przyjemna jest. Łatwy pieniądz... Czy nie? - pytam sołtysa Pieniężnicy, już nie radnego, obecnie kierowcę wozu bojowego straży pożarnej.

- Tak? Ten, kto nie był, to tak mówi. Jak ktoś się nie przejmuje, to jest lżej, a jak ktoś sobie bierze do serca... To jest trudniej.
Bogdan Karepin zaś mówi, że on był z tych, co brali do serca. Bronił szkoły w swojej wsi. To było dla niego najtrudniejsze. Szkoła przetrwała. A on sam nadal terazbędzie pomagał ludziom.
- Ale w inny sposób... Tak można to ująć.

Wójt Rzeczenicy Lech Zwoliński uważa, że brak chętnych do samorządu wynika z tego, że jakoś akurat się tak złożyło. A z pustym fotelem radnego gmina sobie radzi. Nie widać żadnych ujemnych skutków, żeby brak radnego jakoś ujemnie się odbijał.
Gdzie jest Timor Wschodni?

Ośrodek badawczy Economist Intelligence Unit (EIU), badający ustroje polityczne na świecie, umieścił Polskę na 44 miejscu wśród 167 państw. Polska została zaliczona do grupy demokracji wadliwych. W tym badaniu, które powtarzane jest co roku od pięciu już lat, każde z państw zaliczane jest do jednej z czterech kategorii: pełnych demokracji, wadliwych demokracji, reżimów hybrydalnych oraz autorytarnych.

Badano kilka kategorii i aspektów systemu demokratycznego w danym kraju. Wynikowi Polski w największym stopniu zaszkodziła niska ocena polskiej "kultury politycznej". W rankingu wyżej od Polski (38,54 mln mieszkańców) uplasowały się m.in. Jamajka (2,7 mln mieszkańców), Kostaryka (4,8 mln mieszkańców) i Timor Wschodni (1,2 mln mieszkańców).

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki