Debrzno: Trzęsą się z zimna, bo... zamarzł węgiel

- Kolejny dzień mamy w domach zimno, musimy się dogrzewać na wszelkie możliwe sposoby, nie można się umyć w ciepłej wodzie, a dzieci w szkole uczą się w kurtkach - żali się jedna z mieszkanek.

Problemy zaczęły się pod koniec ubiegłego tygodnia. We wtorek i w środę lekcje w Zespole Szkół w Debrznie zostały skrócone z 45 do 25 minut.
- Już w piątek przed południem kaloryfery zaczęły robić się zimne - mówi Jarosław Samborski, dyrektor ZS. - Gdy zgłaszaliśmy problem do firmy dostarczającej ciepło, usłyszeliśmy, że sytuacja jest już opanowana i ciepło za kilka chwil powinno płynąć. Gdy w poniedziałek przyszliśmy do szkoły, kaloryfery były letnie. Znów usłyszeliśmy, że lada moment ma być w porządku. We wtorek nie daliśmy się już dalej zwodzić i skróciliśmy lekcje. Teraz nawet nie da się dodzwonić do kierownika kotłowni.

W niektórych klasach w debrzeńskiej podstawówce i gimnazjum temperatura spadła do 15 stopni.
- Dzieciom pozwalamy siedzieć na lekcjach w kurtkach - mówi Samborski.

Sieć ciepłownicza w Debrznie od 1 marca br. jest w prywatnych rękach. Za ponad 2 mln zł kupił ją Zakład Innowacyjny Technik Energetycznych "Promat" z Gdyni. Gmina się jej pozbyła, bo sieć była wyeksploatowana. Firma z Gdyni przejęła pięć mniejszych kotłowni i jedną dużą. Właśnie ta główna kotłownia nie pracowała. Przyczyną okazał się być... zamarzający węgiel.

- Firma dostarczająca nam opał przywiozła taką partię miału, który był mokry i zaczął zamarzać w wąskim gardle lejów zasypowych, doprowadzających opał do kotłów - wyjaśnia Roman Jackiewicz, prezes firmy Promat. - Kupujemy opał od tej firmy od trzech lat i dotąd nie było takiego problemu.

Burmistrz Debrzna spotkał się z przedstawicielem Promatu i wspólnot mieszkaniowych. Odbiorcy ciepła oczekują bowiem od dostawcy obniżenia rachunków za dni, kiedy grzejniki były zimne.