Słupszczanie trafili chyba najgorzej jak mogli. Wprawdzie w najwyższej formie w ostatnich tygodniach był PGE Turów Zgorzelec, ale to właśnie Stelmet za każdym razem zdawał się być poza zasięgiem Energi Czarnych. A wszystko przez zupełnie inny system gry, który dotychczas nie odpowiadał naszej ekipie.
Zielonogórzanie uwielbiają pojedynki, a że mają w składzie kilku naprawdę znakomitych zawodników, to właśnie w ten sposób nadrabiali inne braki - wąską rotację, niezbyt szeroki wachlarz zagrań zespołowych. Walter Hodge i Łukasz Koszarek, czyli zabójczy duet graczy obwodowych, tworzą wręcz ogromną różnicę. Wątpliwe, by nasi zawodnicy zdołali się z nimi uporać.
Słupszczanie przewagi mogą za to upatrywać w strefie podkoszowej, mimo że zmniejszyła się nieco rotacja, gdyż klub rozstał się z Robertem Tomaszkiem. Doświadczony Polak od dłuższego czasu zawodził i po prostu nie było dla niego miejsca, zwłaszcza że nieźle funkcjonuje Bryan Davis. Wiele w tej parze będzie zależeć od dyspozycji Yemiego Gadriego-Nicholsona, najlepszego strzelca Enegi Czarnych.
Mimo wszystko półfinał wydaje się być poza zasięgiem naszej drużyny. Stelmet dysponuje znacznie większym potencjałem, a w dodatku w 32 meczach zdołał sobie wypracować przewagę własnego parkietu, która w tym przypadku może być decydująca (podobnie jak to miało miejsce przed rokiem, gdy zielonogórzanie wygrali piąty mecz ćwierćfinału).
Sukcesem dla "Czarnych Panter" byłby remis po dwóch meczach na wyjeździe. Wówczas może się doprawdy wszystko wydarzyć...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?