Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co to za leczenie, gdy maluchy w trakcie chemioterapii lądują w schronach

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Jak głosi legenda, śnieżnobiały jednorożec jest symbolem czystości, niewinności i posiada moc uzdrawiania. A takiej właśnie mocy potrzebują najbardziej ukraińskie dzieci zmagające się z chorobą nowotworową. Heroicznej misji przetransportowania chorych na raka dzieci z Ukrainy do naszego kraju podjęli się lekarze z Polskiego Towarzystwa Onkologii i Hematologii Dziecięcej wspierani przez międzynarodowe organizacje i fundacje. Z Kliniki Jednorożca pod Kielcami trafiają one do ośrodków onkologii dziecięcej w Polsce i na całym świecie. Od ubiegłego tygodnia sześcioro z nich leczonych jest w Klinice Pediatrii, Onkologii i Hematologii w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku.

Kiedy bomby spadały na szpitale dziecięce w Kijowie i Mariupolu, wydawało się, że mali pacjenci onkologiczni są skazani na przegraną. I zapewne tak by się stało, gdyby nie heroiczna misja, której podjęli się polscy lekarze wspierani przez międzynarodowe organizacje i fundacje.

- Zaczęliśmy zastanawiać się, jak zorganizować transport dzieci chorych onkologicznie do Polski już drugiego dnia po wejściu wojsk rosyjskich na teren Ukrainy - wspomina prof. dr hab. n. med. Wojciech Młynarski, szef Kliniki Pediatrii, Onkologii, Hematologii i Diabetologi i Katedry Pediatrii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. - W piątek wieczorem byłem już po rozmowie z prof. Piotrem Czauderną, szefem Rady Medycznej przy Prezydencie RP oraz z zarządem Polskiego Towarzystwa Onkologii i Hematologii Dziecięcej. Nie ulegało wątpliwości, że dzieci z chorobą nowotworową trzeba ewakuować z terenu Ukrainy.

Połączone siły

W tym samym czasie amerykańska instytucja St. Jude Global przy szpitalu Jude Children’s Research Hospital w Memphis (Tennessee) - najlepszym ośrodku onkologii dziecięcej na świecie, wyznaczonym do zadań klinicznych i naukowych przez National Cancer Institute, również się do tego przygotowywała. Program Global Alliance ma na celu zwiększenie wskaźników przeżywalności dzieci z rakiem i innymi chorobami, a z powodu wojny mali pacjenci z Ukrainy musieli przerwać leczenie lub w ogóle go nie rozpoczęli. Z partnerami w ponad 60 krajach na całym świecie, m.in. na Ukrainie, w Polsce czy Mołdawii, organizacja ta dzieli się przełomowymi odkryciami i programowo wspiera ponad 100 szpitali, w tym kliniki o gorszym standardzie opieki nad dziećmi chorymi onkologicznie.

To dlatego St. Jude Global miał wcześniej na Ukrainie - jakże cenne obecnie kontakty, których nie mieli onkolodzy dziecięcy z Polski.

- Połączyliśmy siły i już w poniedziałek byliśmy jak starzy znajomi - chwali prof. Młynarski. - Włączyła się do tego polska pozarządowa Fundacja Herosi z Warszawy, wspierająca jednostki onkologii dziecięcej w stolicy. Koordynowana przez St. Jude Global. Ewakuuje ona ukraińskie chore dzieci, organizuje dla nich transport i szuka miejsca na kontynuację hospitalizacji (także transplantacji szpiku). W sobotę nawiązała się współpraca między organizacją amerykańską a polską fundacja.

Dzieci jadą w świat

- Na stronie internetowej Polskiego Towarzystwa Onkologii i Hematologii Dziecięcej i gdzie tylko się dało staraliśmy się informować, że powstała infolinia w trzech językach; po polsku, angielsku (887 662 886) i po ukraińsku (887 669 934) dla rodziców dzieci z chorobą nowotworową oraz lekarzy, że wszystkie chore dzieci będą notowane w obrębie tej infolinii - informuje prof. Wojciech Młynarski. - Pierwszego dnia ja obsługiwałem telefon z językiem polskim i angielskim, a jeden z moich rezydentów, który zna język ukraiński czuwał przy drugim. Potem się to zmieniło. W środę, czyli po sześciu dniach od wybuchu wojny, w naszą akcję zaangażowali się studenci Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, w tym osoby dobrze znające język rosyjski i ukraiński. Uruchomiona przez PTOHD infolinia z fizyczną lokalizacją w Łodzi, jest sztabem dowodzenia, punktem, który dysponuje pełną wiedzą na temat możliwości leczenia dzieci w Polsce dla lekarzy i rodziców z Ukrainy i przyjmuje zgłoszenia o chorych dzieciach. Zaś z kolei „sztab zarządzania” infolinią odpowiada za sprawną identyfikację pacjentów, kontakt z pacjentami i ich rodzinami oraz zdalny triaż. - Dzięki infolinii udało się zidentyfikować ok. 30 proc. dzieci chorych onkologicznie - podsumowuje profesor.

Już na samym początku tej akcji powstał również rejestr wszystkich wymagających opieki ukraińskich dziecięcych pacjentów onkologicznych i hematologicznych.

- Dzwonią do nas na infolinię rodzice pacjentów czy ich lekarze i ustalamy zakres pomocy - opowiada profesor. -Wchodzimy do rejestru, odszukujemy dane dziecko i organizujemy dla niego pomoc. Wszyscy pacjenci są przez nas na swojej drodze terapii monitorowani, gdy np. lecą do jakiejś kliniki w Polsce, w Europie czy na świecie. Teraz np. będziemy wysyłać dzieci do Kanady.

W ramach koncepcji logistycznej akcji pomocowej - pod Kielcami, w byłym ośrodku wypoczynkowym, powstała „Klinika Jednorożca” - Unicorn Clinic. Obecnie przejmuje ona opiekę nad dziećmi onkologicznymi, których nie można już, z braku miejsc, przekazać do klinik polskich. Ośrodek może pomieścić setkę dzieci z chorobą nowotworową, razem z rodzicami. Ośrodek zapewnia małym pacjentom pierwsze badanie lekarskie oraz możliwość sprawnej relokacji. Zaś lekarze zrzeszeni w Polskim Towarzystwie Onkologii i Hematologii Dziecięcej - stałą opiekę lekarską.

- Po stronie ukraińskiej konwoje medyczne dzieci onkologicznych, różnymi środkami transportu trafiają do Lwowa - wyjaśnia prof. Młynarski szczegóły akcji humanitarno-medycznej. - Stamtąd jest przygotowywany dalszy transport. Jadą do granicy, a my tam przejmujemy opiekę. Triaż onkologa i hematologa dziecięcego ocenia stan dziecka. Jeśli jest ono w stanie zagrożenia życia, zajmuje się nim najbliżej położony ośrodek onkologii dziecięcej z Kielc. Jeśli jest stabilny, zostaje w Jednorożcu. W skali całej Polski pozostało nam ok. 20 proc. miejsc i pacjenci w stanie zagrożenia życia, którzy mogą być transportowani, zostają w kraju. Gdy mamy informację, że np. Włochy, Niemcy, Hiszpania czy inny kraj może przyjąć transport 20 dzieci, za pośrednictwem Kliniki Jednorożca przygotowujemy taką grupę i przekazujemy ją albo transportem naziemnym, albo samolotem. Oczywiście z rodzicami. Jednocześnie, nie chcąc dopuścić do obniżenia standardu opieki nad polskimi pacjentami, część z nich transportujemy do zagranicznych klinik, głównie niemieckich i włoskich.

Międzynarodowe wsparcie

Te wszystkie działania nie byłyby możliwe bez wsparcia licznych fundacji o charakterze międzynarodowym, ogólnopolskim i lokalnym. Pomaga też rząd, który finansuje proces diagnostyczno-leczniczy w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia.

Chore na raka dzieci ukraińskie są aktualnie leczone w szpitalach w Madrycie, Barcelonie, Walencji, Alicante i Sewilli. Najpoważniejsze przypadki raka umieszczane są w szpitalach w Polsce, Wielkiej Brytanii i w Izraelu. Od ubiegłego tygodnia sześcioro dzieci leczonych jest w Klinice Pediatrii, Onkologii i Hematologii w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku.

- Dzieci wraz z mamami trafiły do nas z Kijowa - tłumaczy dr hab. n. med. Ninella Irga-Jaworska, kierownik kliniki. - Najmłodsze ma trzy lata, najstarsze prawie 18. Część z nich wymaga jeszcze dodatkowych badań diagnostycznych, ale większość kontynuuje u nas leczenie.

- Dziecko choruje na raka inaczej niż człowiek dorosły - zastrzega prof. Młynarski. - Choroba nowotworowa u dzieci bardzo szybko postępuje, liczą się dni, a czasem nawet godziny. U dorosłych nowotwór rozwija się powoli - tygodniami, a nawet miesiącami.

W Polsce rocznie chorobę onkologiczną rozpoznaje się u ok. 1100 dzieci, są to głównie ostre białaczki i guzy mózgu. Ukraina jest większym państwem, liczy blisko 45 mln mieszkańców, więc liczbę dzieci, które dotknęła choroba nowotworowa szacuje się na ok. 1500 tylko rocznie. Wraz z dziećmi z poprzednich lat, które są jeszcze w trakcie leczenia, ewakuacji do Polski wymagać może ok. 2000 małych pacjentów. Do tej pory ponad 500 małych pacjentów z Ukrainy albo było już na terenie Polski, albo jest. - Najczęstsze nowotwory u dzieci to ostre białaczki i guzy mózgu - twierdzi prof. Wojciech Młynarski . - Natomiast szanse na pokonanie choroby mają one o wiele większe niż dorośli, bo aż 80- procentowe. W białaczce limfoblastycznej jeszcze większe. bo sięgające 90 proc. Onkologia dziecięca na Ukrainie stoi na dobrym poziomie, tamtejsi lekarze mają jednak mniejszy dostęp do nowoczesnych leków. Od wybuchu wojny dzieci na Ukrainie straciły w ogóle szanse na leczenie. Bo co to za leczenie, gdy maluchy w trakcie chemioterapii po kilka razy na dobę lądują w schronach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki