Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bździel, Przeróbka, Samp i Pyć

Piotr Dwojacki, felietonista
Piotr Dwojacki
Piotr Dwojacki
Na początek słowniczek. Bździel - to młyn pływający (kto powiedział, że fabryka nie może pływać?). Takie młyny, uwiecznione choćby na obrazie Canaletta, oferowały swoje usługi miejscowościom położonym nad Wisłą. Przeróbka - dzielnica Gdańska, której nazwa pochodzi od "przerabiania" - suszenia i przesiewania zboża przywożonego do Gdańska Wisłą. Samp - nazwisko profesora, znawcy dziejów Gdańska i Pomorza. Pyć - nazwisko nowej minister do spraw Wisły, Odry i innych dróg wodnych (w tym także morskich).

17 sierpnia w Nowym Korczynie, niegdyś znacznym grodzie między Krakowem a Sandomierzem, zwodowano replikę XIX-wiecznego bździela. Jej zadaniem było płynąć Wisłą i promować ofertę turystyczną kielecczyzny na całej trasie do Gdańska. W kolejnych miejscowościach odbywały się festyny, pokazy mielenia zboża na chleb - aż do Włocławka, którego przebyć się już nie dało (bździel by sobie dalej poradził, ale zapora na rzece w tym roku nie była w stanie…).

Młyn nie dopłynął zatem na Pierwszy Dzień Flisaka, organizowany przez radę gdańskiego osiedla Przeróbka ostatniego dnia sierpnia. W trakcie nadrzecznej imprezy prof. Jerzy Samp opowiedział o historii dzielnicy, w tym o flisackich obyczajach związanych z "przerabianiem" zboża i wydawaniem wypłaty w miejscowej karczmie i w Gdańsku. Podano zupę rybną, mieszkańcy z brzegu mogli obserwować wyczyny wioślarzy na smoczej łodzi. Łódź przez dłuższy czas była jedyną pływającą jednostką w zasięgu wzroku - bździela oczywiście nie było, barek też nie było, nikt się ich zresztą nie spodziewał. Wkrótce Wisłą obok festynu przemknął wprawdzie jeden obiekt pływający - ale był to smętny tramwaj wodny, z którego nie było nawet komu zamachać do bawiących się na brzegu obywateli…

Dzień po zakończeniu podróży bździela, a dzień przed festynem na Przeróbce, gruchnęła wieść, że nowym wiceministrem odpowiedzialnym za sprawy morza i rzek zostanie trójmiejska prawniczka, prof. Dorota Pyć. Przed miesiącem w tekście "Nowy wice-Nowak" zastanawiałem się, czy obecny rząd jest w stanie namówić do objęcia tej funkcji kogoś sensownego. Wróżyłem, że urząd obejmie klasyczny biurokrata, zręczny propagandysta lub przebiegły nieudacznik, a być może bezradny pasjonat bądź zasłużony funkcjonariusz. Z satysfakcją stwierdzam: nie tylko nie trafiłem, ale spektakularnie spudłowałem! Mamy bowiem do czynienia z osobą i osobowością, która wzbudza nie tylko sympatię, ale i szacunek bardzo wielu osób.

Środowiska działające na rzecz żeglugi śródlądowej chcą wierzyć, że nowa pani minister zostawi po sobie mocny, pozytywny ślad. Ma przed sobą dwa lata, w trakcie których można nadrobić część zaległości ostatnich lat sześciu. Wymagałoby to ciężkiej pracy. Tymczasem z biegiem Wisły dopływają do Trójmiasta obawy, że pani minister może ukochać sobie morze, a ster żeglugi śródlądowej oddać ministrowi środowiska, który ten ster… wyrzuci. W zamian usłyszymy romantyczną opowieść o ptakach, rybach, o pięknie zdziczałego krajobrazu i o renaturyzowanej rzece, urokliwie płynącej wśród pól i domostw, przez osady i osiedla, między blokami i kamienicami wielkich miast…

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki