Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bursztynowe eldorado w Ptasim Raju na Wyspie Sobieszewskiej [ZDJĘCIA]

Dorota Abramowicz
Informacje o bursztynowym eldorado na Wyspie Sobieszewskiej pojawiły się przed dwoma tygodniami. Podchwycone przez media, zaczęły żyć własnym życiem. Jak wygląda jantarowa gorączka?

Środowy późny ranek. Parking przed wejściem do rezerwatu Ptasi Raj na Wyspie Sobieszewskiej zapełnia się samochodami. Ci, którzy wysiadają z wozów, trzymają w rękach siatki, grabie, w plecakach kalosze. Idą niecałe trzy kilometry przez las, by dotrzeć do jednej z najpiękniejszych plaż w pobliżu Gdańska. Inni ruszają skrótem, przez groblę.

Na plaży od godziny siódmej rano jest już pan Ryszard. Kuca nad piaskiem, wyciąga kawałki bursztynu.
- Drobnica - macha ręką. - Wiatr dzisiaj nie najlepszy, fala nie taka jak trzeba, nawet nie warto wysokich kaloszy, czyli woderów z plecaka wyciągać. Na plaży zresztą prawie sami amatorzy, tych, którzy zbierają na zarobek, prawie nie widać. Część miejscowych pojawiła się tu jeszcze przed świtem, ale pokręcili się i zniknęli.

Zawodowców można było spotkać do ubiegłego piątku, póki się nie zepsuła należąca do Przedsiębiorstwa Robót Czerpalnych i Podwodnych pogłębiarka. Wcześniej wyrzucała pochodzący z dna Wisły Śmiałej piasek na wschodni brzeg i do wody, która niosła go na plaże Wyspy Sobieszewskiej. Wraz z piaskiem morze oddawało bursztyn.

- Byłem tu w ubiegłym tygodniu - mówi Tomasz, który zbiera bursztyn dla 12-letniej córki. - Mnóstwo ludzi kręciło się przy pogłębiarce, mieli fachowy sprzęt. Z tego, co słyszałem, urobek można było liczyć na kilogramy. Opowiadano o człowieku, który bryłę wielkości pięści chował do kieszeni.

Potem ktoś zadzwonił do radia, ktoś się zwierzył znajomemu dziennikarzowi. Przyjechała telewizja, informacja pojawiła się na ogólnopolskim portalu internetowym. Zaprotestowali miłośnicy przyrody, którzy uznali, że miłośnicy bursztynu zadepczą rezerwat i wystraszą ptaki.

Mieli trochę racji, bo na forach internetowych znalazła się oferta podstawienia w sobotę autokaru, który będzie dowozić zbieraczy pod Ptasi Raj. Obok niej wyrosła groźba, że w razie pojawienia się tłumu "komercyjnych" zostanie wezwana policja.
- To wielka ściema z tym bursztynem - łagodził emocje inny internauta, który sugerował, że wszystko jest wymysłem szukających sensacji dziennikarzy.

Ale i tak w sobotę i niedzielę na plaży pojawiło się setki ogarniętych jantarową gorączką.

Raz drobnica, raz bochenek

Pan Ryszard w nocy z wtorku na środę pracował w Stoczni Remontowej. Wrócił do domu w Nowym Porcie, przebrał się i zaraz wyruszył na wyspę.
- Z 10 lat już tu przyjeżdżam - przyznaje. - Zawsze między październikiem a marcem, niezależnie czy pracuje pogłębiarka, czy też nie. Zaraziłem pasją zbierania żonę.

Pytany o to, czy zrobił na bursztynach majątek, uśmiecha się szeroko. - To loteria - tłumaczy.

Znalazł bursztyn ważący 15 dag. Ale to nic wobec rekordów. Tu, na Wyspie Sobieszewskiej, nie tak dawno trafił się szczęściarzowi kawałek ważący 93 dag.
- Widziałem bursztyn wielkości bochna chleba - mówi, schylając się po kolejny okruch o barwie słońca. - Za coś takiego można kupić dobry samochód.

Rekord padł podobno w 1998 roku. Znaleziono wówczas ponoć bryłę ważącą 2,68 kg. Kto znalazł? - Miejscowi - odpowiada. - Wielu ludzi tu z tego żyje. Wie pani, bezrobocie, kryzys. Teraz, gdy ludzie mają komórki, wystarczy, że się pojawi na plaży jedna osoba. Zobaczy, że jest urodzaj, i dzwoni po następne. I nagle widzę dwie setki ludzi szukających bursztynu.
Jeszcze w zeszłym roku za 1 kg bursztynu można było dostać 3 tys. zł, teraz dwa razy tyle.
- Ale ja nie sprzedaję - zaznacza Ryszard. - Nasze zbiory umieszczamy w szklanych naczyniach. Pięknie to wygląda.
Trzysta metrów od Ryszarda zbiera pani Anna. Przyjechała z Pucka do sanatorium, zabiegi zaczyna dopiero w południe. - Będzie na nalewkę bursztynową - śmieje się, podnosząc pudełko po papierosach, wypełnione jantarową drobnicą.
Mariusz, student Wydziału Mechanicznego Akademii Morskiej, przyjechał do Sobieszewa także przed świtem. Jest tu już drugi raz. Dorabia do stypendium? - Nie - kręci głową. - Chcę zrobić prezent mojej dziewczynie, Michalinie.

Urobek nie jest duży, więc Mariusz prosi, bym ustaliła, kiedy znów pogłębiarka ruszy. I napisała o tym w gazecie.

Taka mała soczewka

Jednak ustalenie, co się stało z pogłębiarką, nie jest łatwe. Z sekretariatu dyrektora Przedsiębiorstwa Robót Czerpalnych i Podwodnych zostaję odesłana do działu marketingu, gdzie słyszę, że mam wysłać pytania e-mailem. Kolejny telefon i wiadomość, że odpowiedzi od razu nie będzie. Ostatecznie słyszę, że firmy nie interesują zbieracze bursztynu, o ile nie przeszkadzają w prowadzeniu prac. Pojawia się też sugestia, że właścicielem bursztynu jest Skarb Państwa, więc trzeba się zastanowić, czy zbiory na plaży są całkowicie legalne. Kiedy pogłębiarka znów ruszy, nie wiadomo. Za to wiadomo, że pogłębianie koryta Wisły Śmiałej ma się ciągnąć do 2015 roku.

- Z punktu widzenia prawa nie ma zakazu chodzenia po plaży i zbierania bursztynu - uspokaja Roman Kołodziejski, główny inspektor ochrony Wybrzeża Urzędu Morskiego w Gdyni. - Jednak w przypadku Wyspy Sobieszewskiej do plaży przylega rezerwat przyrody Ptasi Raj i formalnie chodzenie po rezerwacie, poza wyznaczoną ścieżką dydaktyczną, jest zakazane.
Zdaniem inspektora Romana Kołodziejskiego, eldorado na Wyspie Sobieszewskiej powinno się niedługo wyczerpać.

- Według mojej wiedzy, w korycie Wisły Śmiałej nie ma zbyt wielkich pokładów bursztynu - tłumaczy. - To mała soczewka.
Inspektor Kołodziejski przypomina inną bursztynową gorączkę, spowodowaną pracami wykonywanymi na zlecenie Urzędu Morskiego. Podczas umacniania północnego brzegu Półwyspu Helskiego urobkiem z Zatoki Puckiej także natrafiono na niewielką bursztynową soczewkę.

Niedługo po tym w miesięczniku "Dzikie Życie" ukazał się krytyczny artykuł prof. Jana Marcina Węsławskiego i dr. Krzysztofa Skóry, którzy zarzucili "pewnej firmie", że podczas prac czerpalnych "ulubionym zajęciem załogi refulatora stało się wydobywanie bursztynu". Wykopano przez to jamy na 14-16 metrów głębokości, niszcząc dno zatoki. Powstały beztlenowe zastoiska "ziejące siarkowodorem".

O prawdziwym eldorado można było mówić podczas budowy w latach 1970- 1975 Portu Północnego. - Przez bursztyn prace przy budowie znacznie się przedłużyły - wspomina jeden z dziennikarzy. - Opowiadano mi, że wieczorem budowniczy znosili wiadra wypełnione bursztynem, który był potem dzielony między pracowników.

Gdzie ten bursztyn?

Bursztyn to nie złoto, nie można go znaleźć, biegając z wykrywaczem po plaży.
- Można tylko wskazać prawdopodobieństwo występowania złóż na danym terenie - mówi główny inspektor ochrony Wybrzeża Urzędu Morskiego w Gdyni. - Taką próbę oszacowania całości posiadanych zasobów bursztynu podjął Państwowy Instytut Geologiczny.

Zespół pod kierunkiem dr Renaty Kramarskiej wydał "Prognozy zasobowe bursztynu w Polsce". Wynika z nich, że nasz kraj dysponuje złożami zawierającymi 901 348 ton, z czego większość (643 848 t) znajduje się na Pomorzu. Rosja ma niewiele więcej jantarowego bogactwa - 993 198 ton. Przy dwóch potentatach Litwa (70 tys. ton) czy Ukraina (100 tys. ton) to ubodzy krewni.

Najbogatsza w bursztyn jest Mierzeja Helska. Niestety, złoża zalegają na głębokości 100 metrów, więc ich eksploatacja byłaby zbyt droga (nie mówiąc już o szkodliwości dla środowiska).

Na razie jantaru z utęsknieniem wypatrują trójmiejscy bursztynnicy. Kilka lat temu przy jego obrabianiu pracowało 6-8 tysięcy osób. Dziś zostało może 2 tysiące.
- Nasze wyroby bursztynowe są wysoko cenione na świecie - podkreśla Karol Kowalski, bursztynnik z 30-letnim stażem. - Trzeba też pamiętać, że jeden kilogram bursztynu to praca na miesiąc dla dwóch osób. To, co znaleziono na Wyspie Sobieszewskiej, już do nas wpływa. Przychodzą zbieracze, prosząc, by oprawić znalezione przez nich "złoto Bałtyku". Nawet z dwóch gramów bursztynu można zrobić coś ładnego...

To wciąga

Poszukiwanie wciąga! Nachylam się nad wyrzuconymi przez morze kawałkami drewna, patyczkami, wodorostami. Słońce odbija się od miodowych kawałeczków.

Trzeba jechać do redakcji.
- Nie marudź, tylko grzeb! - odpowiada na sugestię o powrocie fotoreporter.
Wracamy przez las na parking.
Z naprzeciwka idzie para młodych ludzi. Ania trzyma w ręku durszlak, Paweł siatkę.
- Poszukamy - mówią. - Z czystej ciekawości.
[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

[

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki