Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brak zgody rządu na zmianę granic

Paweł Rydzyński
Zgodnie z przewidywaniami, Rada Ministrów nie wyraziła zgody na zmianę granicy Gdańska i Sopotu. Chodziło o to, aby granica miast przechodziła dokładnie przez środek budowanej właśnie hali widowisko-sportowej. Sprawa prawdopodobnie znajdzie finał w sądzie administracyjnym.

Już wcześniej informowaliśmy, że szanse, iż rząd przychyli się do stanowiska sopockich i gdańskich rajców (rady obu miast w specjalnych uchwałach zgodziły się na przesunięcie granic), wynosiły najwyżej 25 proc.

Czy granica miast powinna być przesunięta? Zapraszamy na forum

Nie pomogła opinia prof. Huberta Izdebskiego, prawnika z Uniwersytetu Warszawskiego, który stwierdził, iż nie ma przeszkód prawnych, by granica została poprowadzona przez środek hali widowiskowo-sportowej. Obecnie budowana hala znajduje się w całości po stronie sopockiej.

- Jest przygotowywany projekt uchwały Rady Miasta Gdańska, wzywający Radę Ministrów do usunięcia naruszenia prawa. W przeciwnym wypadku szefowie rad miast Gdańska i Sopotu zostaną upoważnieni do złożenia skargi do sądu administracyjnego - mówi Emilia Salach-Pezowicz z biura prasowego gdańskiego magistratu.

Dlaczego do "usunięcia naruszenia prawa"? - Ponieważ z opinii prof. Izdebskiego jasno wynika, że wszelkie wymogi formalnoprawne zostały spełnione i nie ma podstaw do odmownej decyzji - dodaje Salach-Pezowicz.

Już wcześniej negatywnie gdańsko-sopocki wniosek zarekomendowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. - Mam nadzieję, że jeśli sprawa trafi do sądu, to zakończy się po naszej myśli. Szkoda byłoby burzyć działania obu miast. Trudno mi powiedzieć, czy po stronie ministerstwa wystąpił brak czasu, czy dobrej woli - mówi Małgorzata Chmiel (PO), szefowa Komisji Rozwoju Przestrzennego w gdańskiej Radzie Miasta.

Bardziej radykalny w sądach jest Wiesław Kamiński, gdański radny PiS. - Zagrywki wewnątrzpartyjne w Platformie i rywalizacja konserwatystów z liberałami doprowadzają do działań na szkodę miasta. Trzeba przekonać Donalda Tuska, jak ważna jest to sprawa dla regionu.

Oboje radni są zdania, że brak zgody rządu na zmianę granic nie powinien wpłynąć negatywnie na kwestię budowy Drogi Zielonej. Oboje chwalą poniedziałkowe oświadczenie prezydentów miast Pawła Adamowicza i Jacka Karnowskiego, z którego wynika, iż przedbiegi do budowy Drogi Zielonej - w przyszłości głównej arterii dojazdowej do hali - rozpoczną się w przyszłym roku, a sama budowa trwać będzie w latach 2010-2013.

Przez pierwsze dwa lata inwestycję będzie finansował Sopot, a potem Gdańsk.

Granice, Droga Zielona i hala były jednym z tematów wczorajszego posiedzenia sopockiej Rady Miasta. W tym punkcie nie było tak gorąco jak podczas "sądu nad Jackiem Karnowskim", o czym piszemy na pierwszych stronach "Polski Dziennika Bałtyckiego". Sopoccy radni dyskutowali nad tym, czy wobec wcześniejszego braku jasnej deklaracji władz Gdańska w sprawie finansowania Drogi Zielonej nie cofnąć uchwały o zmianie granic.

Karnowski apelował, by nie przyjmować tego wniosku, podobnie jak Barbara Gierak-Pilarczyk (PO). - Wspólne oświadczenie prezydentów wszystko zmienia - argumentowała. Radny Cezary Jakubowski (PO) wniosku jednak nie wycofał, poparli go radni PiS. Stosunkiem głosów 6:13, przy jednym wstrzymującym się, został on jednak odrzucony.

Rozczarowany

Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska
Jestem rozczarowany. Od 1999 roku dla mieszkańców i władz obu miast było jasne, że w związku z budową hali składany będzie wniosek o zmianę granic. Korekta była symboliczna, dotyczyła zaledwie 600 m gruntu. Dla potwierdzenia pełnego partnerstwa niezbędne było poprowadzenie granicy przez środek hali.

Przedsięwzięcie jest pierwszą tak wielką inwestycją prowadzoną przez dwa miasta. MSWiA nie zgłaszało zastrzeżeń ani do dokumentów, ani do wniosku. Procedury zostały przez nas zachowane. Jest prawdopodobne, że decyzja RM jest niezgodna z prawem.

Hala zarobi

Kazimierz Wierzbicki, prezes siatkarzy Trefla Gdańsk, którzy mają grać w nowej hali
Nawet jeśli nie będzie zmiany granic, to hala i tak będzie funkcjonować. Choć nie ukrywam - lepiej byłoby tę granicę przesunąć na środek hali. To dobitnie pokazałoby współpracę obu miast. Nie obawiam się jednak o to, że hala może być niewykorzystana.

Wszystko zależy od firmy, która będzie jej operatorem. Jeśli będzie dobra, w tej hali może się odbywać nawet 150 imprez rocznie.

Trzeba zrobić wszystko, by grali w niej nie tylko siatkarze, ale również koszykarze, piłkarze ręczni, odbywało się jak najwięcej koncertów i konferencji. Wtedy hala na pewno będzie na siebie zarabiać. Jestem pewien, że podczas imprez będzie pełna. Może nie od razu, bo to kwestia czasu, ale za 10 czy 15 lat na pewno tak się stanie.

Sprawa jest precedensowa

Rozmowa z prof. Hubertem Izdebskim

Czy Rada Ministrów popełniła błąd, nie godząc się na zmianę granic?
Nie można tej decyzji rozpatrywać w kategorii błędu. Rząd może, ale nie musi rozpatrzyć pozytywnie takiego wniosku. Uważam natomiast, że nie ma w tej chwili żadnych prawnych przeszkód, by decyzja Rady Ministrów była pozytywna. Co więcej, jestem zdania, że można znaleźć więcej argumentów "za" niż "przeciw".

Jednym z takich argumentów jest wykładnia Trybunału Konstytucyjnego.
Na jej bazie możemy stwierdzić, że jeśli takie decyzje jak uchwały gdańskich i sopockich radnych w sprawie zmian granic zacieśniają, a nie rozluźniają współpracę, to decyzja rządu powinna być pozytywna.

Pomysł poprowadzenia granicy miasta przez środek budynku to precedens. Może to wystraszyło urzędników MSWiA, którzy nie poparli decyzji radnych.
Być może tak właśnie w tej sprawie było. Proszę jednak zauważyć, jak często zdarza się, że granica miast przebiega przez środek miasta. Wówczas nikomu nie przeszkadza, że w jurysdykcji miasta jest połowa mostu. I nie chodzi tu przecież o "most pokoju", jak to kiedyś bywało, lecz o "halę pokoju".

Czy skierowanie przez władze Gdańska sprawy do sądu wydaje się w tej chwili słuszne?
Pomysł skierowania, w razie potrzeby, sprawy do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego jest mój. Nie ma pewności, czy sąd uzna, że rządowa odmowa podlega rozpatrzeniu. Ale nie widzę przesłanek do tego, by tak się nie stało. Sądzę, że w tej sytuacji sąd może stwierdzić, że w postępowaniu w sprawie granic Gdańska i Sopotu nie zostały zbadane wszystkie okoliczności sprawy.

Czy formalnie uchyli tę odmowę, czy wyznaczy nowy termin do jej rozpatrzenia, to już jest osobna sprawa.
Tak czy inaczej, będzie to jednak decyzja precedensowa. Tak samo jak precedensowa jest cała sprawa.

Czy granica miast powinna być przesunięta? Zapraszamy na forum

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki