RPP jest w trudnej sytuacji. Między młotem a kowadłem. Działa zachowawczo, moim zdaniem, bojaźliwie. Utrzymanie stóp procentowych na obecnym, relatywnie wysokim poziomie, można tłumaczyć troską o stabilizację złotówki, co jest przecież najważniejszym zadaniem władzy monetarnej. Asekuracyjna decyzja jest także ilustracją znacznie szerszego problemu.
Wydarzenia ostatnich lat pokazały z całą mocą, że wszelkie prognozy gospodarcze są wysoce niepewne. Modele prognostyczne, nawet najlepsze (a NBP dysponuje naprawdę dobrym zespołem specjalistów, zajmującym się prognozami), zawodzą raz za razem. Prognozy trzeba korygować co chwilę. Skala niepewności rośnie z miesiąca na miesiąc. Prognozy buduje się w oparciu o przeszłość oraz o założenia teoretyczne, wynikające z teorii, które jeśli nawet były "słuszne", to były takie kiedyś.
Każda decyzja banku centralnego (nie tylko w Polsce) opatrzona jest zazwyczaj wstępem typu: "dotychczasowy przebieg procesów ekonomicznych wskazuje, że w najbliższych tygodniach…". "Dotychczasowy przebieg" - czyli przeszłość, ma wskazywać, co będzie w przyszłości. Ten mechanizm rozumowania, sprawdzający się jako tako w "spokojnych czasach", kompletnie zawodzi wtedy, gdy rzeczy dzieją się nietypowo, inaczej niż zazwyczaj. A z pewnością mamy teraz w świecie do czynienia z taką właśnie sytuację. Nie ma zatem mądrych.
Jednak w takich nietypowych czasach oprócz rozwagi i spokoju (a tym wydaje się kierować RPP) potrzeba też odwagi i wyobraźni. Ta ostatnia nie może opierać się li tylko i wyłącznie na wyliczeniach matematycznych. W trudnych okresach w biznesie wygrywają ludzie z nieszablonowym podejściem do zarządzania i do prowadzenia interesów. Ortodoksja przeważnie wtedy zawodzi.
Rozumiem, że członkowie RPP nie mają pewności, czy sprawy idą w tym, czy w innym kierunku. Czy presja inflacyjna jest dostatecznie tłumiona przez słabnącą aktywność gospodarczą. Argument prezesa NBP, że na wzrost cen nadal silnie oddziałują drożejące surowce jest mało przekonujący, chyba nawet jego samego (mówiąc to, miał minę mocno niepewną). Inflacji pchanej przez koszty produkcji nie da się powstrzymać wysokimi stopami procentowymi. W tym przypadku efekt może być odwrotny do zamierzonego. Ceny będą rosły nie tylko ze względu na surowce, ale i wysoką cenę kapitału. A aktywność będzie słabła. To się w języku ekonomii nazywa stagflacja.
I dlatego uważam utrzymanie przez Radę Polityki Pieniężnej stóp procentowych na wysokim poziomie za decyzję błędną. Jeśli NBP utrzymuje, że jego decyzje podejmowane są z uwzględnieniem przyszłych zdarzeń, to nie może jednocześnie demonstrować, że jego wyobraźnia jest tak bardzo ograniczona i oparta na wierze, że jak już będziemy pewni (!), co się dzieje teraz, to będziemy wiedzieli, co dziać się będzie jutro.
Jeśli dziś RPP uważa, że jest za wcześnie na obniżki stóp procentowych, to obawiam się, że za miesiąc zorientuje się, że jest na nie za późno.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?