Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bankowy biznes Zdzisława. O analityku, który oszukał klientów na ponad 3 miliony złotych

Tomasz Słomczyński
Pani Barbara wpłaciła 30 tys. złotych. Pieniądze przepadły.
Pani Barbara wpłaciła 30 tys. złotych. Pieniądze przepadły. B. Brosz
O "sławnym" analityku i kontach, na których nagle pojawiało się zero złotych, pisze Tomasz Słomczyński.

Barbara prowadzi własną firmę, zna wiele osób, które potrzebują kredytu. Spotyka różnych pośredników kredytowych, m.in. Zdzisława. On przyprowadza do niej klientów, ona podsyła klientów jemu. Normalnie, jak to w branży kredytów i nieruchomości.

Ale to miało się zmienić. Barbara opowiada o spotkaniu u niej w domu, to jest końcówka 2011 roku. Zdzisław opowiadał o świetnym interesie. Nie dla każdego, tylko dla VIP-ów. Chodzi o platformę inwestycyjną i handel walutami. Biznes jak marzenie, tym bardziej że obsługiwany jest przez światowej klasy analityków.
Platforma inwestycyjna - w skrócie wygląda to tak: pani Barbara ma wpłacić określoną sumę pieniędzy, np. 30 tys. zł. Następnie czekać. Światowej klasy analitycy będą za te pieniądze handlować walutami - w imieniu pani Barbary, która w ten sposób stanie się inwestorem. Potem będzie tylko liczyć zyski.

***

Zdzisław zawsze nosi garnitur, nie byle jaki. W 2012 roku jeździ jaguarem. Jest bardzo dobrym mówcą. Być może dlatego że - jak zdradził Barbarze, przez 10 lat był księdzem. Teraz interesuje się psychologią, wywieraniem wpływu na ludzi. "Chodzi o to, żeby twoja opinia stała się opinią twojego rozmówcy, nawet jeśli wcześniej miał on zupełnie inne zdanie" - to mają być jego słowa.

Barbara, choć ulegała czarowi (dziś mówi: manipulacjom) Zdzisława, chciała - zanim podejmie decyzję, przekonać się na własne oczy, jak to działa. Więc na kolejne spotkanie Zdzisław przyszedł ze swoim współpracownikiem, wybitnym analitykiem, Michałem. Włączyli laptop. Zalogowali się do systemu, pokazali konto jakiegoś człowieka. Wpłacił 300 tys., po 2-3 tygodniach było już 600 tys. zł.

W odpowiedzi na sugestię, że taki zysk jest praktycznie nieosiągalny w sposób legalny, Barbara smutno się uśmiecha i wspomina o tym, że było jeszcze coś, co uwiarygadniało biznes Zdzisława.

***

Te gigantyczne zyski były osiągane za pomocą platformy inwestycyjnej Alior Banku. Nazywa się ona Alior Trader. Widziała na własne oczy, że Zdzisław wypracował je na platformie renomowanej instytucji finansowej. - Moja współpraca z Alior Bankiem się zacieśnia - mówił Zdzisław, a Barbara mu zaufała. Poszła do oddziału Alior Banku na Rajskiej w Gdańsku. Założyła konto na Alior Trader i wpłaciła na nie 30 tys. zł.

Zostały otwarte dwa rachunki - jeden do transakcji, drugi to zwykły rachunek bieżący. Za pomocą rachunku do transakcji na platformie inwestycyjnej Alior Trader można kupować i sprzedawać walutę. Nie można z niego wypłacać żadnych pieniędzy ani robić przelewów. Do tego ma służyć drugi rachunek - bieżący. Tak powiedziała jej pani w banku.

Barbara przekazała Zdzisławowi kody do rachunku transakcyjnego - bo to on przecież miał dokonywać niebotycznie zyskownych transakcji. A przecież z rachunku nie mógł niczego wypłacić. Sama zaglądała kilka razy dziennie na drugi rachunek - bieżący. Tam widziała, jak maleje i jak rośnie jej kwota 30 tys. zł. Nie widziała jednak poszczególnych transakcji - widoczne one były na rachunku transakcyjnym, do którego miał dostęp tylko Zdzisław.

Minęły dwa tygodnie. Informacja od Zdzisława: "Dzisiaj zamykamy pozycję". Okaże się, ile jest zysku. Barbara otwiera stronę z rachunkiem bieżącym. A tam... 104 tys. zł! 74 tys. zysku, z czego dla Barbary 44 tys., prowizja dla Zdzisława - 30 tys. zł. Umawiają się pod Alior Bankiem. Barbara wypłaca 30 tys. i wręcza gotówkę Zdzisławowi. Biznes zapowiada się wręcz nieprawdopodobnie.

Barbara dopłaciła 20 tys. zł - to się nazywa dokapitalizować konto. Tak żeby Zdzisław i Michał wypracowali jeszcze większe zyski. Tymczasem oni mówią, że to za mało. Że trzeba więcej pieniędzy zainwestować. Ale skąd je wziąć? To proste - z kredytu. Sam się spłaci i jeszcze dużo zostanie.

Załatwienie takiego kredytu to dla Zdzisława i Michała żaden problem. Barbara przekazuje im PIT, księgę przychodów i rozchodów, podpisuje (in blanco) wniosek, po tygodniu kredyt jest załatwiony. Nie musiała nawet kiwnąć palcem. Nie miała się też martwić miesięczną ratą w wysokości 12 tys. zł. Będzie spłacana z zysków, które przecież wypracują Zdzisław z Michałem.

Teraz na konto Alior Trader wpływa 470 tys. zł z kredytu. Za załatwienie go Zdzisław kasuje 60 tys. zł prowizji. Na koncie transakcyjnym jest teraz 544 tys. zł. Strach pomyśleć, jakie będą zyski.
W żargonie mówi się o "zamykaniu pozycji". Wtedy jasne się staje, ile zysku udało się wypracować. Inwestor otrzymuje wówczas dostęp do swoich pieniędzy.

Jednak pozycje na koncie Barbary nie zostały zamknięte - ani w maju, ani w czerwcu. To wzbudziło niepokój.
Wtedy przychodzi informacja, że Alior Bank zacieśnił współpracę ze Zdzisławem i jego analitykiem Michałem. Dlatego 5 lipca 2012 roku zostanie zorganizowane spotkanie w hotelu Sheraton w Sopocie.

***

Barbara: - W spotkaniu uczestniczyli dotychczasowi klienci Zdzisława i Michała oraz ci, którzy mieli nimi zostać, jak również sam Zdzisław i Michał oraz pracownica Alior Banku, pani Bożena Ł. (na wizytówce z logo Alior Banku: "Bankier Klienta Private Banking). Podczas spotkania Bożena Ł. wielokrotnie zapewniała, że nasze pieniądze są absolutnie bezpieczne. Szczególnie podkreślała fachową wiedzę Michała, jego wysokie kwalifikacje i doświadczenie, poparte sukcesami na arenie międzynarodowej. Mówiła, że wszyscy jego klienci zarabiają bardzo duże pieniądze i nie ma nikogo, kto by coś stracił.

A co z pieniędzmi Barbary?
- Podczas tego spotkania na swoim komputerze Michał zalogował się na moje konto na platformie Alior Trader i pokazał wszystkim uczestnikom stan mojego konta, który wynosił około 640 tysięcy złotych. Wynik był dla mnie satysfakcjonujący. Nic nie wzbudzało moich podejrzeń.
Następnego dnia Barbara wyjechała na zagraniczne wakacje. Mówi, że to były najdroższe wakacje w jej życiu.

***
Sierpień, wrzesień - jest zły trend na rynku. Biznes idzie raczej kiepsko. Światowej sławy analitycy nie mogą teraz zamknąć pozycji, bo będą duże straty. Ale jest jedno rozwiązanie - Zdzisław z Michałem przygotowali program naprawczy: potrzeba dodatkowych 200 tys. zł. Jeśli Barbara weźmie jeszcze jeden kredyt, to wszystkie problemy znikną i będzie mogła się odkuć.
Barbara nie godzi się na kolejny kredyt. Nabiera coraz większych podejrzeń. Widzi na rachunku bieżącym: 0 zł. Ale ma się nie martwić, to tylko tak wygląda, bo pieniądze pracują, niedługo pozycje zostaną zamknięte i wtedy Barbara zobaczy ogromną sumę.

W październiku dzwoni do Biura Maklerskiego Alior Bank w Warszawie z pytaniem, ile ma pieniędzy na koncie Alior Trader. Odpowiedź brzmi: jeden grosz.
Pyta, dlaczego nie można zamknąć pozycji. Odpowiedź brzmi: wszystkie pozycje są już dawno zamknięte. "Ale sama widziałam w lipcu, na spotkaniu w hotelu w Sopocie, jak na moim koncie było 640 tysięcy złotych!". Odpowiedź z biura maklerskiego: - W tym dniu w lipcu na pani koncie było 795 złotych.

***

Powiadomiła swoich znajomych, którzy również powierzyli swoje pieniądze Zdzisławowi i Michałowi, aby sprawdzili w biurze maklerskim stan swoich kont. Wszystkie zostały wyczyszczone.

Okazało się też, że w pozostałych przypadkach był ten sam scenariusz - najpierw obietnica, pierwsza wpłata, pokazanie zysku, klient łapie haczyk: następuje zasilenie konta pieniędzmi z oszczędności samego inwestora albo z kredytu (załatwiają go Zdzisław i Michał, biorą za niego prowizję - 10 - 25 proc.), potem już tylko jest czyszczenie konta.
Barbara zadzwoniła do Zdzisława, ale nie odebrał telefonu. Napisał SMS: "Wszystkie pieniądze zostaną zwrócone. Cóż mogę poradzić na to, że zostałem oszukany przez wspólnika?". Kogo Zdzisław miał na myśli? Michała? Do końca nie wiadomo.
Obydwaj pojawili się w domu Barbary, na spotkaniu, w którym uczestniczyli też inni właściciele wyczyszczonych kont. W sumie pięć osób usłyszało tłumaczenie: - Proszę potraktować to jako wypadek przy pracy. Mieliśmy złego analityka, ale już u nas nie pracuje.

***
Barbara dotarła do dokumentów, na podstawie których otrzymała kredyt. PIT oraz księga przychodów i rozchodów zostały sfałszowane. Na wniosku są jej podpisy. Formalnie - to ona wyłudziła kredyt i teraz może ponieść za to odpowiedzialność karną.

Jest załamana, leczy się psychiatrycznie. Ma trójkę dzieci, najmłodsze ma dwa lata. Próbuje jakoś negocjować z bankiem, ale jak ma to robić, jeśli - z formalnego punktu widzenia, wyłudziła kredyt? Rat, w wysokości 12 tys. zł miesięcznie, nie płaci, nie ma takich pieniędzy. Z miesiąca na miesiąc dług rośnie. Liczy się z tym, że za chwilę mogą odebrać jej dom, i z tym, że może stanąć przed prokuratorem za wyłudzenie kredytu.

***
W sprawie domniemanych oszustw Zdzisława i Michała w prokuraturze prowadzone jest śledztwo. Nikomu nie postawiono jeszcze zarzutów. Prokuratorzy "sprawdzają transakcje, przepływy finansowe, przesłuchują świadków" - to cała informacja w tej sprawie.

Ale przecież wszystko się działo w porozumieniu z renomowanym bankiem.
Barbara pokazuje korespondencję: odpowiedział dyrektor Biura Maklerskiego Alior Banku. Stwierdził, że Zdzisław i Michał "nie są i nie byli nigdy stroną żadnych umów o współpracy" z Alior Bankiem.
Dyrektor pisze, że nie doszło do naruszenia warunków regulaminu i umów, zwraca uwagę, że klienci mogli korzystać z platformy transakcyjnej, za pomocą której udostępniane były wszelkie potrzebne informacje, również te dotyczące stanu konta i realizowanych transakcji.

Barbara: - No tak, były... Tylko że dostęp do nich mieli tylko Zdzisław i Michał. Sama im przekazałam kody i hasła.
Dyrektor nie odniósł się do faktu, że pracownica banku zachęcała i namawiała do korzystania z usług analityków z sukcesami na arenie międzynarodowej.

Dyrektor nie widzi nieprawidłowości ze strony Alior Banku.

***

Poprosiłem Zdzisława o rozmowę. Odmówił, twierdząc, że kłamię, kiedy mówię, że ludzie czują się przez niego oszukani. Dlatego nie będzie rozmawiał z dziennikarzem, który dysponuje tak marnym warsztatem.

***
Wiadomo na pewno, że klientów Zdzisława i Michała, którym wyczyszczono konto, jest 12, a swoje straty szacują przynajmniej na 3,3 mln zł. Według innych, niepotwierdzonych jeszcze informacji - tych, którzy czują się oszukani, jest 18, a ich straty sięgają prawie 6,5 mln zł.

Imiona zostały zmienione.

[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki