Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Balonowa solidarność z Polską. Plakat "10 000 balonów do Polski" w zbiorach ECS [ZDJĘCIA]

Marek Adamkowicz
Wypuszczenie baloników z materiałami propagandowymi miało dodać Polakom otuchy
Wypuszczenie baloników z materiałami propagandowymi miało dodać Polakom otuchy Fotoarchiwum Muzeum Bornholmu, Rønne, Dania. Fotograf: Algot Lindau Rasmusse
Do zbiorów Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku trafił egzemplarz plakatu "10 000 balonów do Polski". Przypomina on o nietypowej akcji z 1982 r. - pisze Marek Adamkowicz.

Strajki, porozumienia sierpniowe, karnawał Solidarności, wreszcie stan wojenny i represje wobec działaczy opozycji. Wydarzenia, które nastąpiły w ciągu niespełna dwóch lat, wstrząsnęły Polską, ale też zwróciły na nasz kraj uwagę świata. W ślad za tym do społeczeństwa zmagającego się z kryzysem politycznym i gospodarczym ruszyła fala pomocy z Zachodu. Nie zawsze miała ona charakter materialny.

Często chodziło o okazanie poparcia i dodanie otuchy. Było to o tyle istotne, że po 13 grudnia 1981 r. znaczna część Polaków popadła w marazm. W wolnym świecie organizowano więc marsze i pikiety, publikowano apele i listy otwarte. Szczególnego rozgłosu nabrała akcja, która miała miejsce zaledwie trzy miesiące po wprowadzeniu stanu wojennego.

Kierunek Polska

- W marcu 1982 roku grupa Francuzów, Duńczyków i Polaków wypuściła z plaż Bornholmu w kierunku Polski 10 tysięcy pomarańczowych balonów z napisem "Solidarność" - opowiada Monika Krzencessa-Ropiak, kustosz Europejskiego Centrum Solidarności. - Do każdego dołączone było pięć kompletów 12-stronicowej ulotki, zawierającej między innymi deklarację krakowskich prawników o nielegalności wprowadzenia stanu wojennego, informacje na temat sytuacji w Polsce i losów Solidarności za granicą, jak również wybór wypowiedzi Jana Pawła II oceniających bieżącą sytuację w kraju.

Ponadto w balonowej przesyłce znalazły się materiały dotyczące ruchu oporu. Były tam zapisy w rodzaju: "W kontaktach z policją czy z wojskiem JESTEŚ NIE ZORIENTOWANY, NIC NIE SŁYSZAŁEŚ" albo "Stosuj się gorliwie do najbardziej idiotycznych instrukcji, nie rozwiązuj problemów. Przerzucaj to zadanie na komisarzy i donosicieli. Głupi przepis to Twój sprzymierzeniec". Instruowano również, jak zbudować własny powielacz i wykonywać na nim proste druki.

Operację poprzedziły dość długie przygotowania, prowadzone przez Komitet Organizacyjny "Balony do Polski" we współpracy z Komitetem Koordynacyjnym Solidarności we Francji. Opracowano treść ulotki, przeprowadzono analizę prognoz meteorologicznych, a także próbowano uzgodnić szczegóły akcji z duńskim lotnictwem wojskowym.

- Duński zarząd przestrzeni powietrznej nie wydał pozwolenia na wypuszczenie balonów. Powód: zagrożenie dla ruchu powietrznego - opowiada Maria Tuniszewska-Ringby z Muzeum Bornholmu w Ronne. - Francuzi złamali jednak ten zakaz, stąd na zdjęciach z tej akcji widać duńskich policjantów "wizytujących" plażę.

Spacer z pożyczonym psem

Ostatecznie termin wyznaczono na 5 marca 1982 r. Tego dnia członkowie komitetu i wolontariusze zebrani na bornholmskiej plaży przez niemal 10 godzin wypełniali helem balony i wypuszczali je w stronę Polski. Wydarzenia te relacjonowały zachodnie stacje telewizyjne.

- Na plaży pojawił się też "wojewoda" bornholmski Jens Brandt, spacerujący "przypadkowo" z... pożyczonym psem - dodaje Maria Tuniszewska-Ringby. - Obecność urzędnika została oczywiście uwieczniona przez fotografów i odebrana jako poparcie dla akcji.

Ciekawostką jest fakt, że po opublikowaniu reportażu i materiału zdjęciowego z akcji balonowej redakcja jednego z dzienników bornholmskich, "Bornholms Tidende", otrzymała telefon z pogróżkami. W rozmowie tej padła też informacja, że balony zawierają groźny wirus. Francuski komitet podejrzewał, że ów telefon był dziełem polskiego reżimu, o czym "Bornholms Tidende" poinformowało w artykule zatytułowanym "Det er typisk polske myndigheder" ("To typowe dla polskich władz").

- Do naszych wybrzeży dotarła zapewne tylko nieliczna część balonów, niemniej można uznać, że akcja zakończyła się sukcesem - ocenia Monika Krzencessa-Ropiak. - Na pewno wzbudziła niepokój peerelowskich władz, które w mediach informowały z oburzeniem o ingerencji w wewnętrzne sprawy Polski i o zagrożeniu, jakie dla ruchu lotniczego miały stwarzać baloniki.

Wiadomo też, że Milicja Obywatelska śledziła reakcje społeczeństwa polskiego na "pomarańczową inwazję", natomiast w reżimowej prasie ostrzegano, że baloniki mogą zawierać niebezpieczne wirusy. W kontekście podobnych ostrzeżeń kierowanych do duńskiej gazety daje to pole do domysłów...

Plakat "10 000 balonów do Polski" przekazał do zbiorów ECS dr Christophe Klimczak z Paryża. Pozyskał go od jednego z francuskich uczestników akcji na Bornholmie. Plakat stanowi cenne uzupełnienie archiwaliów Centrum, w którego zbiorach znajduje się obecnie ponad 88 tys. historycznych ulotek, plakatów i dokumentów.

Powtórka po latach

Akcja balonowa została powtórzona w suwerennej już Polsce. W 20 rocznicę częściowo demokratycznych wyborów z 4 czerwca 1989 r. Muzeum Śląskie zorganizowało "Lot ku wolności". Pomarańczowe baloniki wypuszczono w Katowicach, dołączając do nich swego rodzaju kapsułę czasu, czyli reprodukcje materiałów z czasów stanu wojennego i lat następnych - aż po obalenie muru berlińskiego i zjednoczenie Niemiec. Tym razem akcja miała, oczywiście, formę happeningu.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki