Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Areopag Etyczny 2013 w Pucku. Studenci medycyny uczą się, jak powiedzieć choremu o nowotworze

Piotr Niemkiewicz, Roman Kościelniak
W rolę nieuleczalnie chorych pacjentów wcielili się znani aktorzy. Na zdjęciu Witold Dębicki
W rolę nieuleczalnie chorych pacjentów wcielili się znani aktorzy. Na zdjęciu Witold Dębicki Roman Kościelniak
Jak powiedzieć choremu, że stwierdzono u niego nowotwór? Tego studenci medycyny nie dowiedzą się na uczelni. Ale tak trudnych rozmów z pacjentami mogą się nauczyć w Pucku, podczas Areopagu Etycznego.

Jednym z najtrudniejszych zadań, przed jakimi staje lekarz, jest z pewnością konieczność poinformowania pacjenta o diagnozie mówiącej jednoznacznie: nowotwór. Onkolodzy mówią wprost - nigdy nie wiadomo, jak zareaguje pacjent. Jedni przyjmują wyniki badań z pozornym spokojem, inni przeżywają tragedię, rozpacz.

Nie ma recepty na rozmowę

Studenci medycyny podczas studiów poznają organizm człowieka, uczą się leczyć schorzenia. W niewielkim jednak stopniu przekazywana jest im umiejętność rozmowy z nieuleczalnie chorym pacjentem. Zauważył to ks. Jan Kaczkowski, kapłan z Pucka, który stworzył najpierw hospicjum domowe, a potem zbudował placówkę stacjonarną.

Odwiedzając chorych w ich domach, poświęcał im wiele czasu na rozmowę. Wówczas się przekonał, że niewielu jest lekarzy, którzy potrafiliby przekazać pacjentom bardzo smutną prawdę. Ks. Jan uznał, że warto, by adepci sztuki lekarskiej dowiedzieli się, w jaki sposób rozmawiać z nieuleczalnie chorym pacjentem. Tak sześć lat temu zrodził się pomysł projektu o nazwie Areopag Etyczny.

Zdaniem księdza Jana, każdy człowiek oczekuje, że jako pacjent będzie traktowany podmiotowo. Dlatego podczas areopagu studenci medycyny mają się uczyć tego trudnego dialogu.

Puckie hospicjum od sześciu lat zaprasza znanych aktorów, by się wcielali w rolę pacjentów. Studenci medycyny ćwiczą rozmowę, w której mają choremu przekazać diagnozę brzmiącą jak wyrok. Aktorzy raz mają wysłuchać informacji spokojnie, innym razem reakcja ma być zgoła inna. A przyszły lekarz musi opanować własne emocje i jednocześnie uspokoić załamanego chorego.
- Nie zawsze zapraszani przez nas aktorzy od razu się zgadzają wystąpić podczas areopagu - zdradza Katarzyna Parchem z puckiego hospicjum. - Zdarza się, że musimy ich długo namawiać. Obawiają się, że zadanie, jakie ich czeka, jest zbyt trudne.

Ale po zakończeniu warsztatów są bardzo zadowoleni. Pytają, czy mogą przyjechać za rok na kolejny areopag.
To pokazuje, że także dla aktorów jest to cenne doświadczenie. Wcielenie się w rolę nieuleczalnie chorego pacjenta jest zadaniem niełatwym. Jednak zdaniem organizatorów, wszyscy zapraszani do Pucka ludzie sceny poradzili sobie z tym znakomicie.
- W tym roku gościliśmy gdańskiego aktora Ryszarda Ronczewskiego oraz Szymona Nowaka i Magdalenę Różańską z Warszawy - wylicza Katarzyna Parchem.

Wcześniej w rolę pacjentów wcielali się m.in. Witold Dębicki i Edyta Olszówka. Aktorka stała się prawdziwą przyjaciółką puckiego hospicjum.
Dlaczego to właśnie aktorzy mają udawać chorych?
- Bo są oni fachowcami w swojej dziedzinie - usłyszeliśmy w hospicjum. - Przyszły lekarz musi poczuć, że rozmawia z prawdziwym pacjentem. Nie każdy by potrafił tak sugestywnie odegrać tę trudną rolę. Stąd właśnie pomysł na zaangażowanie ludzi sceny.

Wielu studentów chętnych do nauki

Co roku do Pucka przyjeżdża 20 studentów z całej Polski. Wieść o odbywających się rokrocznie nad Zatoką Pucką warsztatach rozeszła się już niemal we wszystkich uczelniach. Dlatego chętnych jest zawsze więcej niż miejsc.
- Każdorazowo otrzymujemy 70-80 zgłoszeń - mówi Katarzyna Parchem. - Z nich wybieramy osoby, które przyjeżdżają na warsztaty.

Studenci, którzy uczestniczyli w puckim Areopagu Etycznym, wracają do swoich uczelni i tam przekazują kolegom zdobytą podczas warsztatów wiedzę.
- Niekiedy odbywa się to w trakcie zwykłych rozmów - mówi Parchem. - Ale są też tacy, którzy próbują organizować u siebie podobne warsztaty. To naprawdę cenna inicjatywa.

Życie pisze trudne scenariusze

Ksiądz Jan Kaczkowski, powołując wiele lat temu placówkę hospicyjną, organizując Areopag Etyczny, nie spodziewał się, że w niedługim czasie sam będzie musiał usłyszeć bolesną prawdę. I nie w ramach ćwiczeń, a podczas realnej rozmowy z lekarzem.

Jak grom z jasnego nieba spadła wiadomość, że kapłana również dotknęła choroba nowotworowa. Ksiądz Jasiu, jak go wszyscy w Pucku nazywają, nie dał po sobie poznać, aby się załamał. Wręcz przeciwnie - zdawał się znosić cierpienie ze spokojem. To, jak cierpi, było jednak widać, gdy miał do pokonania kilka kroków. Dlatego w ubiegłym roku musiał się poddać ciężkim operacjom, po których długo dochodził do siebie.

Później przyznawał, że doświadczenie choroby pozwoliło mu poznać lepiej samego siebie. To cenne doświadczenie wykorzystuje teraz w rozmowach ze swoimi podopiecznymi w hospicjum.

Bo każde pojawienie się księdza Jasia wywołuje u pacjentów uśmiech. Wiedzą, że zawsze mogą liczyć na słowa otuchy od niego. Potrafi nawet w formie żartu przekazać, jak sobie radzić z cierpieniem.

O swoich doświadczeniach związanych z chorobą kapłan mówi w książce "Szału nie ma, jest rak". To zapis jego rozmów w Katarzyną Jabłońską.

Ks. Kaczkowski uważa, że choroba ... pomoże mu w przygotowaniu kolejnych warsztatów. Bo problem rozmowy z pacjentem poznał z drugiej strony. Wie, czego chory może oczekiwać, w jaki sposób się do niego zwracać. I tymi doświadczeniami będzie się chciał w przyszłości podzielić ze studentami.

Nie każdy chory chce i może od razu usłyszeć całą prawdę. Wiele zależy od samego zainteresowanego. To lekarz sam musi wyczuć, ile może przekazać podczas przedstawiania diagnozy. Podobnie jest z informowaniem rodziny chorego. Jednym można od razu przedstawić najgorszą prawdę, innym nie.

- Ale tego przyszli lekarze nie nauczą się na studiach - przekonują pracownicy hospicjum. - Dlatego podczas naszych warsztatów chcemy uzmysłowić studentom, jakie działanie jest etyczne. Jedno jest pewne - lekarz nie może okłamywać pacjenta.

Opierają się na uznanych autorytetach

Z takim założeniem sześć lat temu odbył się w Pucku pierwszy Areopag Etyczny. Od tego czasu co roku organizatorzy zapraszają osoby, które wyjaśniają przyszłym lekarzom zasady etyki. W tym roku do Pucka przyjechali doktorzy Zbigniew Żylicz oraz Zbigniew Bohdan. Ponadto ze studentami spotkała się prof. Krystyna de Walden-Gałuszko, specjalistka z zakresu psychiatrii i medycyny paliatywnej. Ich zadaniem było dotarcie do słuchaczy.

Rozmowy ze specjalistami zawsze były impulsem do długich i burzliwych dyskusji. A potem aranżowano scenki, w których przyszli lekarze rozmawiali z "pacjentami" - czyli zaproszonymi aktorami.

Kapłan podkreśla, że każda pomoc w organizacji warsztatów jest niezwykle cenna. W tym roku areopag wsparła Fundacja Hospicyjna z Gdańska, w ramach kampanii społecznej "Zdrowa rozmowa pomaga leczyć". Ks. Jan Kaczkowski liczy, że to początek dłuższej współpracy.

Po latach wracają do Pucka

Do tej pory w areopagu uczestniczyło ponad stu studentów medycyny. Niektórzy z nich pojawiają się w Pucku, by się spotkać z księdzem Jasiem, opowiedzieć o swoim życiu.

W tym roku odbył się areopagowy chrzest. Do Pucka przyjechali młodzi ludzie, którzy gościli podczas areopagu wcześniej. Wówczas byli parą narzeczonych. Teraz, już jako małżonkowie, poprosili o ochrzczenie ich dziecka. W hospicjum wszyscy wierzą, że właśnie podczas pobytu na areopagu ich miłość stała się silniejsza.

Ksiądz Jan na razie nie słyszał, by jakaś inna para poznała się podczas puckich warsztatów. Ale ma nadzieję, że jeszcze kiedyś uda się połączyć "areopagowe małżeństwo".

Nie tylko ćwiczenia, ważny też wypoczynek

Co roku w programie warsztatów znalazło się także surfowanie na wodach Zatoki Puckiej. Po zajęciach z aktorami studenci wypływają na deskach z żaglem. Ale nikt nie traktuje tego jako wypoczynku.

To ma być forma odreagowania stresu, jakiemu są poddani podczas treningu rozmów z pacjentami. Chociaż studenci zwracają się tylko do aktorów udających pacjentów, to bardzo przeżywają takie spotkanie. Dla nich to jak kontakt z prawdziwym chorym. Warto, by z takich form odreagowania na wodzie korzystali także później, gdy już zostaną lekarzami.
Młodzież wypływa na deskach udostępnionych przez szkołę windsurfingu w Pucku.
- Studenci są bardzo zdyscyplinowani - chwali Marzena Okońska, właścicielka szkoły. - Do powierzonego sprzętu podchodzili z szacunkiem.

Czy pływanie to odpowiednia forma odreagowania? Marzena Okońska twierdzi, że wręcz idealna, zwłaszcza dla lekarzy.
- Zmaganie się z żywiołem hartuje przyszłych medyków. To im się przyda, gdy staną przed problemami, od których rozwiązania zależy, czy chory zyska szansę na wyleczenie.

Ksiądz Jan Kaczkowski mówi, że nie bez kozery wpisano zajęcia na wodzie w program areopagu. Przy okazji goście mają okazję poznać uroki życia nad Zatoką Pucką. Jego zdaniem, warsztaty są znakomitą promocją miasta. Mają okazję poznać je studenci medycyny z odległych zakątków kraju. Jest nadzieja, że później, już jako lekarze, będą przyjeżdżać w te rejony na wypoczynek.

Marzena Okońska przekonuje, że plan księdza Jasia już się spełnia.
- Odwiedziło mnie kilka osób, które uczestniczyły we wcześniejszych areopagach - mówi. - Przyznały, że dzięki zajęciom na wodzie zaczęli uprawiać ten sport. To cieszy.
Marzena Okońska zdradza, że wraz ze słuchaczami areopagu bawiła się też na dyskotece.
- Tańczących odwiedził też ksiądz Jan - mówi. - Mimo choroby, z którą się zmaga, nie stracił pogody ducha. To nadal jest nasz pełen humoru duszpasterz.

Na pewno będą kolejne warsztaty
Ksiądz Jan Kaczkowski deklaruje, że areopag będzie kontynuowany, widzi, że w ten sposób udaje mu się pomóc wielu pacjentom trafiającym do lekarzy, którzy wcześniej ćwiczyli rozmowy w Pucku.
Ksiądz Jan mówi o sobie, że jest otwarty na ludzi, którzy chcą wciąż pomagać. Liczy też na wsparcie znakomitych aktorów. Bo są to zajęcia bardzo potrzebne.

Katarzyna Parchem przyznaje, że pucki Areopag Etyczny jest dotychczas jedynym w Polsce przedsięwzięciem tego typu.
- Słyszałam, że ktoś planuje zorganizować podobne warsztaty na którejś z uczelni medycznych - mówi. - To wspaniale, że studenci będą mieli więcej szans, by kształcić umiejętność trudnych rozmów. Ale na pewno my jesteśmy pionierami w tej dziedzinie.
[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki