Wypadek wydarzył się w środę, 23 lutego, 130 km na północ od Łeby i 80 km od wyspy Olandia.
Po tym, jak kapitan wypadł za burtę, na pomoc ruszyły mu szwedzkie służby.
- O godz. 10.20 otrzymaliśmy informację drogą radiową, że z jachtu o nazwie Yachting , do wód Bałtyku wpadła jedna osoba – kapitan tej jednostki. Sprawdziliśmy pozycję jachtu. Okazało się, że znajdowała się ona u zbiegu trzech stref odpowiedzialności SAR, w odległości około 130 km na północ od Łeby i 80 km od szwedzkiej wyspy Olandia - mówi Rafał Goeck, rzecznik prasowy SAR.
Ustaliliśmy, że zdarzenie miało miejsce w strefie szwedzkiej odpowiedzialności SAR. Szwedzi na miejsce zdarzenia zadysponowali śmigłowiec i samolot. My również wysłaliśmy tam śmigłowiec Marynarki Wojennej. Poszkodowany został odnaleziony w środę o godz. 11.40 i podjęty z wody. Znajdował się w wodzie około 1,5 mili od jachtu, z którego wypadł - mówi "Dziennikowi Bałtyckiemu" Goeck.
Jacht wypłynął z Gdańska 20 lutego i przez Władysławowo miał dotrzeć do Szwecji. Wraz z kapitanem, znajdowało się na nim 9 osób. Pozostali członkowie załogi wracają teraz jachtem do Polski.
Mężczyzna, który wpadł do Bałtyku, miał na sobie sztormiak. Warunki pogodowe w tym rejonie są bardzo trudne – wysokość fal sięga 3 metrów, wieje też silny wiatr z kierunku północno-wschodniego 15-16 m/s.
Poszkodowany został przetransportowany do szpitala w Karlskronie.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?