Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adam Waczyński z Trefla Sopot: W szóstkach wszystko może się zdarzyć

Patryk Kurkowski
Przemek Świderski
Trefl Sopot został wręcz upokorzony przed własną publicznością. Wicemistrzowie Polski przegrali różnicą aż 20 punktów z Energą Czarnymi Słupsk. To już trzecia porażka żółto-czarnych w czterech ostatnich starciach. Co się dzieje z Treflem? O tym porozmawialiśmy z Adamem Waczyńskim, czołowym zawodnikiem sopockiej drużyny.

Zostaliście rozbici z Energą Czarnymi i to przed własną publicznością. Co się stało?

- Energa Czarni po zmianie szkoleniowca chcieli pokazać się z jak najlepszej strony, udowodnić, że potrafią grać, że zasługują na minuty. I chyba tylko ten jeden czynnik nas zaskoczył.

Porażka porażką, ale największym zaskoczeniem są jej rozmiary.

- Rzeczywiście, to był jeden z naszych najsłabszych meczów. Kiepsko spisaliśmy się przede wszystkim w obronie, ale i w ataku nie zagraliśmy dobrze - przykładowo Frank Turner miał tylko jedną asystę. Słupszczanie nas skutecznie odcinali. Po trzech kwartach mieliśmy na koncie 36 punktów, co jest naprawdę słabym wynikiem.

Tylko obrona zadecydowała o porażce?

- Nie wiedzieliśmy czego się spodziewać po Enerdze Czarnych. Słupszczanie spychali nas na zasłonach na pick&rolle. To wiedzieliśmy, ale wiele w ich grze zostało zmienione, zwłaszcza w obronie. To nas zaskoczyło. Poza tym popełniliśmy za dużo strat, przegraliśmy zdecydowanie walkę pod tablicami, do tego Energa Czarni grali naprawdę dobrze, świetnie nas pilnowali, przez co pudłowaliśmy. A to nas frustrowało.

Zadziałała magia Andreja Urlepa?

- Trener Urlep wygrał już w Polsce wiele, prowadził z sukcesami kilka klubów, zdobywał mistrzostwa Polski. Ale czy podziałała magia Urlepa? Myślę, że nie, bo to trener z ogromnym bagażem doświadczeń. I to właśnie doświadczenie mogło być w tym przypadku kluczowe.

Mecz z Energą Czarnymi dał wam do myślenia? Obnażył wasze słabości? Macie nad czym pracować?

- Musimy koniecznie sporo popracować, ale czekają nas najpierw ważne mecze w Pucharze Polski i w lidze, czyli starcia z Anwilem Włocławek, Asseco Prokomem Gdynia i na wyjeździe z Jeziorem Tarnobrzeg. To będą wymagające potyczki, tak jak mecz z Energą Czarnymi. Aczkolwiek mamy dużo do przemyślenia.

Przegraliście już trzy z czterech ostatnich meczów, w tym z czołowymi zespołami. Dopadł was kryzys?

- Graliśmy wcześniej mecze z czołówką ligi i nie przegrywaliśmy dużą różnicą punktów, co może nas cieszyć. Z drugiej strony mamy za co się zrehabilitować, bo można powiedzieć, że niektóre porażki były głupie - ulegli Stelmetowi dwoma punktami, PGE Turowowi jednym, w dodatku pechowo przegraliśmy też z Asseco Prokomem Gdynia.

Może odczuwacie brak Przemka Zamojskiego? Sporo się mówi o tym, że potrzebujecie wzmocnienia na pozycji rzucającego obrońcy...

- Na pewno Przemek notował sporo celnych rzutów, ale myślę, że mamy w składzie na tyle solidnych zawodników, że jesteśmy w stanie sobie poradzić. Chociażby Filip Dylewicz zdobywa praktycznie po dwadzieścia punktów. Ciężko powiedzieć czy potrzebujemy wzmocnień, bo rotacja jest niezła, mamy obwodowych - jest przecież Piotrek Dąbrowski, Michał Michalak, Marcin Stefański gra coraz więcej na dystansie, a także Filip Dylewicz. Poza tym decyzja o wzmocnieniach to rola trenera.

Po ostatnich porażkach zdaje się, że coraz bardziej ucieka wam czołówka.

- To prawda, Stelmet Zielona Góra i PGE Turów Zgorzelec mają od nas więcej punktów, ale warto zwrócić uwagę na fakt, że czeka nas gra w szóstkach, w których wszystko się może zdarzyć. Przypomnę chociażby PGE Turów, który w poprzednim roku był wielkim faworytem do wysokiego miejsca a w szóstkach wygrał bodaj tylko dwa mecze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki