Aby Lotos dalej był pomorski

Właścicielem Lotosu zostanie ta firma, która przedstawi satysfakcjonujące warunki dotyczące ceny za akcje i programu inwestycyjnego nakierowanego na pozyskanie złóż surowca. Resort chce również, aby inwestor zobowiązał się do utrzymania spółki na giełdzie oraz jej siedziby w Gdańsku.

- To w pewnym stopniu gwarantuje zabezpieczenie interesów Pomorza i Trójmiasta - uważają w pierwszych opiniach pomorscy ekonomiści i przedstawiciele biznesu.

Obawy wynikające z prywatyzacji Lotosu związane są z przyszłością pomorskich klubów sportowych i instytucji kultury do tej pory wspomaganych przez koncern paliwowy.

Wejście kapitału zagranicznego - bo taki jest preferowany przez Ministerstwo Skarbu - nie spowoduje natomiast niebezpieczeństwa zakłócenia konkurencji na krajowym rynku paliw. Nie zagrozi także bezpieczeństwu energetycznemu Polski.

- Najważniejszymi czynnikami jest zapewnienie dalszego rozwoju Grupy Lotos poprzez zapewnienie dostępu do złóż surowca, czyli rozwoju poszukiwań i wydobycia ropy naftowej, a na to potrzeba miliardów. Ten czynnik znacznie ogranicza możliwości wyboru inwestora. Można Lotos sprzedać w całości, nie zachowując żadnych udziałów w firmie, jeżeli ma się zagwarantowaną kontrolę nad logistyką, czyli rurociągami, bazami paliwowymi - uważa Paweł Olechnowicz, prezes Grupy Lotos. - Skarb Państwa nie tak dawno zdecydował o odkupieniu od Lotosu i Orlenu akcji Naftoportu, aby aktywa logistyczne znalazły się w rękach państwa. A więc bezpieczeństwo energetyczne będzie pod kontrolą.

Transakcja sprzedaży Lotosu ma zostać sfinalizowana w przyszłym roku.

- Zbycie przez Skarb Państwa akcji spółki nastąpi po zatwierdzeniu oferty przez Radę Ministrów, z jednoczesną zmianą w dokumentach Polityka energetyczna Polski do 2030 r. oraz Polityka Rządu RP dla przemysłu naftowego w Polsce, uwzględniającą planowane zbycie akcji spółki - czytamy w zaproszeniu ministra skarbu do składania ofert na Lotos.