46 FPFF. Niewiarygodna wiarygodność thrillera

Henryk Tronowicz
Kadr z filmu "Prime Time".
Kadr z filmu "Prime Time". materiały prasowe Next Film
Pierwszego dnia 46 Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych między Teatrem Muzycznym a Centrum Filmowym rozkładano dwa czerwone dywany i o mały włos na jeden z nich nie zbłądziłem, a to przecież szlak dla artystek i artystów. „Prime Time”, debiut reżyserski Jakuba Piątka. Z licznych powodów to film godny polecenia.

Z dziesięciu pokazywanych wczoraj filmów Konkursu Głównego, wybrałem się na tajemniczy thriller „Prime Time”, debiut reżyserski Jakuba Piątka. Z licznych powodów to film godny polecenia.

W wieczór sylwestrowy roku 1999 pewien dwudziestolatek Sebastian (Bartosz Bielenia) wkracza z pistoletem do studia telewizyjnego, bierze dwoje zakładników i żąda wejścia na żywo na antenę, solo, w czasie największej oglądalności. Ma coś superważnego do przekazania społeczeństwu. Tyle i właściwie tylko tyle dowiadujemy się o tym zdeterminowanym młodym szantażyście. Nie wiadomo, kim jest i jakimi motywami się kieruje. Nie wiadomo, czy może jest bezrobotny, czy to student relegowany z uczelni, czy też pospolity szajbus.

Wydawałoby się, że za chwilę narwanego Sebastiana namierzy wezwany oddział antyterrorystów. Tak może być w życiu, w thrillerze nie musi. Byłby to zatem thriller do myślenia?

Balcerowicz w przebitkach

Końcowe lata tamtego wieku nie dla wszystkich były słodkie. Twórcy „Prime Time” wygrzebali archiwalne zdjęcia z tamtego czasu i eksponują je w przebitkach. Wicepremier Balcerowicz usiłował bronić w przemówieniu swojej doktryny sterowania gospodarką. Młodzież urządzała masowe uliczne protesty.

W podtekście tego filmu bunt ludzi młodych to ogromnie ważny komunikat społeczny.

Rozbrajające rozbrajanie

W kinie nie ma rzeczy doskonałych, ale Jakub Piątek zdobył się na rzemiosło najwyższej klasy, a na pewno stworzył najwybitniejszy thriller, jaki powstał w polskim kinie. Suspens przez półtorej godziny trzyma widza w napięciu. Piątek wiarygodnie pokazał przebieg intrygi -zdawałoby się - mało wiarygodnej.

Bohater bez przerwy grozi wszystkim wokół, że do każdego, kto mu się sprzeciwi - strzeli bez wahania. Piątek w finale w rozbrajający sposób szantażystę rozbraja.

Nie wiem, czy potrzebne są końcowe sceny (nie zdradzę jakie). Można się przecież domyślać, że antyterroryści, gdy szantażystę dopadną, to się z takim nie cackają.

Pytanie do reżysera

Z Gwiazdami - Marek Kaliszuk - zapowiedź

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na Twitterze!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na Twiterze!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki