To kolejna wielka gra o wyborców. Wiadomo, że o drugą kadencję zawalczy urzędujący prezydent Andrzej Duda. Do rywalizacji o głosy Polaków zgłosił się już lider ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz, który ma ambicję zostać kandydatem całej opozycji. A po oficjalnej rezygnacji Donalda Tuska z walki o fotel prezydenta RP, szanse Kosiniaka-Kamysza - w opinii niektórych ekspertów - rosną. W mojej opinii nie ma szans na ewentualne prawybory i wyłonienie przez partie opozycyjne - PO, Lewicę, PSL, Konfederację - jednego wspólnego kandydata, który stanąłby do walki o prezydenturę z Andrzejem Dudą. To oczywiste, że każda z tych partii wystawi swojego kandydata, choćby po to, by jej ludzie i program zaistnieli w debatach, spotkaniach utwierdzając w przekonaniu zwolenników oraz próbując przekonać do siebie nowych wyborców. Inaczej mogą liczyć się z utratą poparcia społecznego. Niemal pewne zwycięstwo ma w kieszeni Andrzej Duda, ale jego szanse mogą zmaleć, jeśli Koalicja Obywatelska wystawi mocnego konkurenta lub konkurentkę, który zjedna sobie wyborców centrowych i konserwatywno-liberalnych, albo na przykład przekona wyborców konserwatywnych o katolickim systemie wartości. Ale to zadanie bardzo trudne. Szanse obecnego prezydenta mogą zacząć topnieć po kolejnych decyzjach Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczących łamania praworządności w Polsce, ale też po tym, jak wyjaśniana będzie sprawa Mariana Banasia, nowego szefa NIK. Nie wiadomo, jak wyborcy przyjmą kontrowersyjną decyzję, wyznaczającą Antoniego Macierewicza na marszałka seniora, który otworzy nową kadencję Sejmu, albo jak ocenią ewentualną akceptację kontrowersyjnych i czynnych polityków: Krystyny Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza jako kandydatów do Trybunału Konstytucyjnego. Sądzę jednak, że prezydentowi Andrzejowi Dudzie - kandydatowi PiS na prezydenta na drugą kadencję - raczej nic nie zaszkodzi. Trafiona polityka socjalna PiS, pozytywny stosunek do Kościoła katolickiego, ale też słabość opozycji, najbardziej umocniły siłę i poziom poparcia partii rządzącej w społeczeństwie. Dobitnie pokazały ostatnie wybory parlamentarne. Ale ostatecznie o wszystkim zdecydują wyborcy przy urnach.
Warto uwierzyć, że mimo różnic politycznych czy światopoglądowych, potrafimy jednak coś tworzyć w pokoju i cieszyć się wolnością
Mam tylko nadzieję, że trwanie polityków w permanentnej kampanii, nie przesłoni im tego, co ważne. A ważne, by - mimo różnic politycznych czy światopoglądowych - wspólnie świętować kolejną 101. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości.
Wolałbym, żebyśmy jako obywatele tego wolnego, suwerennego kraju - zamiast kłótni, ciągłego wznoszenia murów nienawiści, skupili się na tym, co łączy - choćby raz w roku. Tak, jak ma to miejsce w Gdańsku czy Gdyni, gdzie wszyscy chętni - z lewa i prawa - maszerują w jednej paradzie niepodległości.
To buduje naszą wolnościową tożsamość, a nawet integruje. I skłaniają do refleksji. Choćby takiej, że mimo prześladowań ze strony zaborców i klęsk powstańczych (1830, 1863) naród polski wytrwał, zachował swój język ojczysty, obyczaje, religię. A w listopadzie 1918 roku doczekał odrodzenia Rzeczypospolitej. Warto uwierzyć, że potrafimy jednak coś tworzyć w pokoju i cieszyć się z odzyskanej wolności, a nie tylko być mądrym po szkodzie.
Mimo różnic, świętujmy rocznicę niepodległości. Choćby raz w roku. To piękny przejaw patriotyzmu i wolnościowej tożsamości
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?