Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zenon Gołaszewski: Rehabilituję skrzywdzonych przez historię [ROZMOWA]

Marek Adamkowicz
W swojej twórczości Zenon Gołaszewski często sięga do tematyki pomorskiej.  Do najpopularniejszych jego powieści należą "Szepty Raduni, szepty Motławy" oraz "Złota Twierdza"
W swojej twórczości Zenon Gołaszewski często sięga do tematyki pomorskiej. Do najpopularniejszych jego powieści należą "Szepty Raduni, szepty Motławy" oraz "Złota Twierdza" FOT. ZR ZBIORÓW Z. GOŁASZEWSKIEGO
Gdański pisarz i historyk Zenon Gołaszewski stara się przywrócić dobre imię postaciom, które skrzywdziła historia. Do rąk czytelników trafiły właśnie dwie jego książki. O opisywaniu epok i rehabilitacji bohaterów pisarz opowiada w rozmowie z Markiem Adamkowiczem.

Ten rok jest dla Pana wyjątkowo udany pod względem literackim. Ukazały się aż dwie Pana książki.
To prawda. Najpierw do księgarń trafiła moja powieść "Aleksander i piękna Helena" o królu Aleksandrze Jagiellończyku i jego żonie Helenie Rurykiewiczównie, a dosłownie kilka dni temu ukazał się zbiór opowiadań historycznych pod wspólnym tytułem "Pomorskie Orlęta". To, że dwie pozycje pojawiły się odstępie zaledwie kilku miesięcy nie dowodzi bynajmniej, że jestem aż tak szybki w pisaniu. Po prostu maszynopis pierwszej książki trochę poczekał w kolejce warszawskiego wydawnictwa.

Chociaż opisuje Pan różne epoki, to wspólnym mianownikiem tych książek jest sięganie do mało znanych historii.
Jako pisarz, ale i historyk, powziąłem zamiar zainteresowania czytelników ludźmi i społecznościami traktowanymi przez historię po macoszemu lub wręcz przez nią skrzywdzonymi. Takimi, których ówczesny "czarny PR" uczynił czarnymi charakterami lub skazał - co jest równie wygodną metodą - na zapomnienie. Po prostu rehabilituję tych i owych pośmiertnie (śmiech). Nic więc dziwnego, że są to historie mało znane, chociaż w czasach, w których się one tworzyły, były znane i to nawet bardzo.

W "Aleksandrze i pięknej Helenie" odniesień do Gdańska jest niewiele, za to akcja opowiadań z "Pomorskich Orląt" jest mocno osadzona w naszym regionie. "Pomorskie Orlęta" są jeszcze o tyle szczególne, że adresowane głównie do młodzieży.
Uwielbiam młodzież. Od zawsze była i jest ona tyglem nowych idei, zaczynem rozwoju cywilizacyjnego, jest pozytywnie zbuntowana wobec skostniałych, dogmatycznych postaw. Ma otwarty umysł i więcej w niej obiektywizmu, aniżeli u osób w późniejszym wieku. Nie mogę więc w swojej twórczości o niej zapominać. Dlatego pisząc nawet powieści dla dorosłych, staram się posługiwać takim językiem, by był on zrozumiały również dla młodzieży. Zakładając, że to właśnie ona będzie głównym adresatem "Pomorskich Orląt", na bohaterów fikcyjnych wybrałem przeważnie ludzi młodych. Natomiast przez wzgląd na dydaktykę tkwiącą w tym zbiorze opowiadań, owi bohaterowie działają w realiach danej epoki, stykają się z autentycznymi postaciami, są świadkami ówczesnych wydarzeń. Miejscem akcji, jak wskazuje tytuł, jest głównie Pomorze w wiekach X-XV. Opowiadania skonstruowałem w taki sposób, żeby przemycać czytelnikowi równocześnie najnowszą wiedzę o historii naszego regionu. Książka ma jeszcze tę zaletę, że można ją traktować jako sagę, bowiem każde następne pokolenie w kolejnym opowiadaniu jest w jakimś stopniu powiązane rodzinnie z bohaterami poprzednich historii.
Niektóre z tez pojawiających się w książce mogą się wydać cokolwiek kontrowersyjne, a przynajmniej zmuszające do refleksji nad wydarzeniami z początków naszej państwowości. Dotyczy to chociażby wprowadzania chrześcijaństwa czy relacji między Polanami a Pomorzanami.
Myślę, że przedstawione tezy raczej zmuszają do refleksji, aniżeli są kontrowersyjne. Taka jest zresztą rola prozy, o ile nie chcemy zanudzić czytelników. Banałów mamy pod dostatkiem w podręcznikach. Z drugiej strony piszę o rzeczach, do których przy odrobinie chęci można dotrzeć samemu. Dlaczego na przykład miałbym ukrywać przed młodzieżą fakt oczywisty dla historyków i religioznawców, że Pomorzanie niemal do XII w. zachowywali religie swych przodków i mieli ku temu powody? Nie palili się też zbytnim entuzjazmem do połączenia z Polską, tak jak z kolei później, w czasach Krzyżaków, ponosili największe nakłady w walce z Zakonem i na rzecz przyłączenia Pomorza do Korony.

Patrząc na Pana dotychczasową twórczość widać, że lubi Pan poruszać się w czasach średniowiecza i renesansu. Kolejna książka (wiem, że taka powstaje) też będzie dotyczyła tych epok?
Każda epoka jest ciekawa. Moje zainteresowanie renesansem, a w tym kontekście chociażby Aleksandrem i Heleną, wynikało bardziej z "misji", o której wspomniałem na wstępie. Z próby przedstawienia w lepszym świetle osób sponiewieranych przez ich oponentów. Obecnie mój wehikuł czasu na dłużej zatrzymał się w wieku XI. Również z tego samego powodu. Pracuję właśnie nad cyklem powieści historycznych pod wspólnym tytułem "Dzieci Swarożyca". Sam tytuł już chyba wskazuje, za kim będę się wstawiał tym razem. Powoli kończę zresztą pierwszy tom pt. "Mieszko wnuk Mieszka". Obejmie on lata 1009 - 1025, a miejscem akcji będzie w zasadzie cała Polska.

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki