Trefl Sopot bez litości dla Śląska Wrocław w play-offach
W dwóch pierwszych meczach w Ergo Arenie drużyna trenera Żana Tabaka dwukrotnie wygrała zdecydowanie: 78:54 i 88:70. Takiej dominacji nad Śląskiem Wrocław nie mógł się spodziewać chyba nikt. Żółto-czarni coraz śmielej zgłaszają aspiracje do występu w finale. I jeśli trend się nie odwróci, to tak się stać może już w sobotę, 25 maja 2024 roku w Hali Stulecia we Wrocławiu.
- To oczywiste, że nie pokazaliśmy swoich możliwości, swojego charakteru. Drugi mecz zaczęliśmy dobrze, ale później rywale zmienili ustawienie. Nie dostosowaliśmy się do tego. To miało wpływ na naszą obronę. Straciliśmy prowadzenie, a później trudno było wrócić do meczu - powiedział Saulius Kulvietis, litewski silny skrzydłowy Śląska.
- Chciałbym przeprosić kibiców, nie tylko Śląska Wrocław, ale wszystkich kibiców koszykówki, którzy oglądali jak się frustrujemy, a nie gramy. Ludzie, którzy płacą za bilety, chcą oglądać koszykówkę. W drugim meczu po pierwszej kwarcie przestaliśmy grać w koszykówkę. I tak to jest, kiedy zespół wykonuje plan na spotkanie, to wszystko idzie dobrze. Mam nadzieję, że uporamy się z naszymi problemami i naprawimy pewne niuanse przed nadchodzącym spotkaniem we Wrocławiu - mówił przybity Miodrag Rajković, serbski trener Śląska Wrocław.
Po drugiej stronie tej emocjonalnej huśtawki był cały zespół Trefla, przed którym otwiera się wielka szansa.
- W pierwszym i drugim meczu zrealizowaliśmy założenia taktyczne. W defensywie zatrzymaliśmy Śląsk na 70 punktach, co jest bardzo dobrym rezultatem. Myślę, że wykonaliśmy zadanie wygrywając dwa spotkania u siebie i jadąc do Wrocławia z taką przewagą - mówi Mikołaj Witliński, środkowy Trefla.
Te znakomite rozpracowanie Śląska to w dużej mierze zasługa drugiego trenera sopocian. Radosław Soja wykonał tutaj świetną pracę.
- Nie nazwałbym tego jednostronnymi spotkaniami, ale rzeczywiście nasz atak wyglądał lepiej, niż w pierwszym meczu. Troszeczkę szczęście nam sprzyjało i bardzo się cieszymy ze zwycięstwa. Śląsk przyjechał z innym nastawieniem, niż w pierwszym spotkaniu. Faktycznie te początki były dosyć ciężkie, ale jak nam się otworzyło i zaczęło wpadać, to było już łatwiej. Od początku sezonu widać, że jesteśmy takim zespołem, w którym w każdym meczu ktoś inny punktuje. A na pewno w każdym meczu każdy z nas broni. Myślę, że to jest naszym dużym atutem - przyznał Radosław Soja.
Ta gra w obronie to znak rozpoznawczy Trefla Sopot.
- Jestem zadowolony z wysiłku, który wkładamy w defensywę. Cieszę się, że w tych dwóch meczach dobrze funkcjonowaliśmy w obronie. W ataku ciągle stać nas na lepsze występy, ale w defensywie jest to na odpowiednim poziomie. Mam nadzieję, że będziemy mieć podobne zrozumienie stawki i nastawienie po przenosinach do Wrocławia. Wiemy bowiem, że we Wrocławiu atmosfera na boisku będzie zupełnie inna. Zagramy w zupełnie innym środowisku, w hali wypełnionej kibicami Śląska. Musimy być mentalnie gotowi na to wyzwanie - przekonuje Żan Tabak, chorwacki szkoleniowiec żółto-czarnych.
W podobnej sytuacji jest King Szczecin, który po dwóch domowych zwycięstwach przenosi się do Stargardu na mecze z PGE Spójnią. W przypadku tej pary mistrzowie Polski ze Szczecina są jednak zdecydowanym faworytem. Spójnia w ćwierćfinale wyeliminowała już jednak "jedynkę" po sezonie zasadniczym, czyli Anwil Włocławek. I to wychodząc ze stanu 0:2 na 3:2.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?