Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Gutkowski: Każda morska przeszkoda to duże wyzwanie dla żeglarzy

Jacek Sieński
Robert Hajduk/Energa Sailing Team
Ze Zbigniewem Gutkowskim, znanym żeglarzem, który niedawno skończył prestiżowe regaty Jacques Vabre, rozmawia Jacek Sieński

- Uczestniczył Pan z Maciejem Marczewskim jachtem Energa w transatlantyckich regatach parami Transat Jacques Vabre 2013. Jak ocenia Pan wasz udział w tym prestiżowym wyścigu oceanicznym?

- Byliśmy pierwszymi Polakami startującymi w tych regatach. Ich trasa wiedzie szlakiem kawowym, który w XVIII wieku pokonywały żaglowce przewożące kawę z Brazylii do Francji. Wystartowaliśmy z Hawru 7 listopada, z cztero-
dniowym opóźnieniem spowodowanym sztormem, a metę w brazylijskim porcie Itajai osiągnęliśmy 27 listopada. Najtrudniejszy był początek wyścigu, bo trafiliśmy na silny wiatr. Potem nie było go zbyt wiele. Do tego dochodziły znoszące jacht prądy morskie. Za rufą pozostawiliśmy w sumie 6003 mil morskich, żeglując ze średnią prędkością ponad 12 węzłów. Ostatecznie zajęliśmy w swojej klasie jachtów IMOCA Open 60 siódme miejsce. Zabrakło nam trochę szczęścia. Na ostatnim odcinku wyścigu, niedaleko mety, niewiele brakło, abyśmy minęli dwa jachty żeglujące przed nami. Mieliśmy szanse na zajęcie V miejsca, co można by uznać za sukces. Jednak warunki pogodowe w rejonie wybrzeża brazylijskiego były trudne do przewidzenia.

- W oceanicznym żeglarstwie regatowym, tak jak w samochodowej Formule 1, oprócz umiejętności i doświadczenia zawodników liczy się sprzęt, a Energę zbudowano w 2007 roku.

- Nie dysponujemy jachtem najnowszej generacji. Ale w regatach Jacques Vabre z nowymi konstrukcjami startowały podobne do Energi. Obecnie w stoczniach budowane są kolejne trzy jachty tej klasy IMOCA Open 60, przy wykorzystaniu najnowszych technologii i materiałów, żeby były lżejsze i szybsze. W budownictwie jachtowym, tak jak w innych dziedzinach techniki, mamy do czynienia z nieustannym postępem. Dziś kompozytowe kadłuby, mające optymalnie zaprojektowane linie teoretyczne, czyli kształty i maszty, formuje się z coraz lżejszych tworzyw syntetycznych. To samo dotyczy produkcji olinowania i osprzętu pokładowego. Żagle wykonuje się z materiałów syntetycznych odpornych na odkształcanie, co ma duże znaczenie, bo ich zdeformowanie zmniejsza prędkość jachtu. Aby zachować wymogi klas IMOCA co do masy całych konstrukcji, zwiększa się wagę płetw balastowych zakończonych bulbami, a same bulby są dłuższe i mają kształty zmniejszające opory wody. Wszystko to sprawia, że jachty uzyskują większą prędkość, ale kosztem ryzyka, bo w ekstremalnych warunkach pogodowych na oceanie może dojść do awarii. Jeden z jachtów startujących z nami w klasie IMOCA Open 60 stracił maszt.

- Udział w wyścigu Jacques Vabre stanowi dla was klasyfikację i przymiarkę do wokółziemskich regat parami Barcelona World Race, które zaczną się 31 grudnia 2014 roku. Jak przygotujecie jacht do tych zmagań ?

- Energa, tak jak pozostałe jachty, zostanie przewieziona statkiem z Brazylii do Francji, a następnie - do Polski. Potem czeka nas jej gruntowny remont w gdańskiej stoczni Sunreef Yachts. Obejmie on demontaż i wymianę wielu elementów wyposażenia, sprawdzenie stanu kadłuba oraz wymianę wielu elementów wyposażenia. Zlecimy wykonanie nowego kompletu żagli, odpowiadających najnowszym trendom. Na wiosnę rozpoczniemy testowanie jachtu na morzu.

- Czy podczas regat były momenty niebezpieczne?

- Nie brakowało ich od startu do mety. Gdy wypływaliśmy z Hawru, dowiedzieliśmy się, że na naszej trasie z dużego statku kontenerowego należącego do Maersk Line runęło w sztormie do morza ponad 200 kontenerów. Zwykle wiele z nich szybko nie tonie, utrzymując się tuż pod powierzchnią wody. Każda przeszkoda wodna stanowi dla jachtu i jego załogi poważne zagrożenie. Wynika to z dużych prędkości, jakie uzyskują współczesne jachty regatowe, zwielokrotniających siłę uderzenia. Na oceanie mieliśmy kolizję prawdopodobnie z wielorybem. Maciek, znajdujący się wtedy w kokpicie, został gwałtownie rzucony na osłonę nadbudówki, o którą rozbił nos. Do zdarzenia doszło nocą. Dopiero rano mogliśmy dokonać oględzin jachtu. Straciliśmy na to trochę czasu. Obawialiśmy się, że uszkodziliśmy płetwy balastową i jedną z dwóch sterowych. Na szczęście uniknęliśmy awarii, a płetwa sterowa tylko odchyliła się po ścięciu zabezpieczającego ją przed złamaniem bolca. Zdarzył się też nam niechciany połów. Na płetwie sterowej zawinął się nieduży rekin, którego nie mogliśmy zepchnąć zbyt lekkim bosakiem. Natomiast zrobienie tego ręką byłoby zbyt ryzykowne. Jedynym wyjściem stało się zmniejszenie prędkości. Pozwoliło to rybie na samodzielne uwolnienie się z pułapki.

Szukasz więcej sportowych emocji?


POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki