Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakup miału do miejskiej kotłowni był ustawiony? Mieszkańcy Nowego Stawu czekają na wyrok

Radosław Konczyński
archiwum
W sądzie zostały odsłuchane nagrania w sprawie burmistrza Nowego Stawu. Proces zakończy się w pierwszych miesiącach nowego roku?

Sprawa ciągnie się od 2006 roku. Burmistrz Jerzy Szałach i prezes Gminnej Spółdzielni "Samopomoc Chłopska" Józef Michalewicz zostali oskarżeni o ustawienie w tamtym okresie przetargu na dostawę miału do gminnej kotłowni prowadzonej przez Administrację Domów Mieszkalnych. Według prokuratury, są powody, by twierdzić, że doszło do nieprawidłowości i przyjęcia łapówki przez włodarza.

W sądzie sprawa trwa od półtora roku. Proces zakończył się przed wakacjami i miał już być ogłoszony wyrok, ale w lipcu przewód sądowy został wznowiony. Potem odbyły się dwie rozprawy, podczas których na sali sądowej odsłuchano dowód dla prokuratury koronny - czyli nagranie, na którym rzekomo słychać burmistrza, a kontekst - według śledczych - ma świadczyć o nakłanianiu do ustawienia przetargu. Jakość nagrania z dyktafonu nie była najlepsza, dlatego na wniosek sądu materiał dowodowy trafił w ręce biegłego.

- Dokonano redukcji szumów, co spowodowało częściową poprawę słyszalności głosów - mówił sędzia Jacek Maciąg na rozprawie przed świętami.

Niezależnie od jakości ścieżki dźwiękowej prokuratura uważa, że na nagraniach słychać burmistrza. Jerzy Szałach po ich odsłuchaniu już na pierwszej rozprawie zaprzeczył, by był to jego głos. Obaj oskarżeni od początku nie przyznają się do zarzucanych czynów, od początku twierdzili też, że są niewinni i padli ofiarą politycznej zemsty. To zarzut pod adresem byłego dyrektora ADM Mirosława Myszki (wszyscy zgodzili się na podawanie nazwisk na potrzeby publikacji na ten temat).

On z kolei zapewniał nas, że o zemście nie ma mowy. Na termin styczniowy sąd wezwał jeszcze raz właśnie byłego dyrektora ADM. Decyzja ta była konsekwencją uwagi obrony do protokołu z rozprawy z listopada 2013 r., w którym - zdaniem adwokata - zabrakło ważnego zdania.

- Świadek powiedział wtedy, że nie wie, "z jakiego tytułu zostały przekazane te pieniądze" [chodzi o rzekomą łapówkę, dop. red.]. To jest kluczowe dla całej sprawy - mówił mec. Łukasz Rumszek.

Oprócz ponownego przesłuchania świadka strony nie złożyły żadnych innych wniosków dowodowych. Już teraz można zaryzykować stwierdzenie, że niezależnie od wyroku prawdopodobny jest ciąg dalszy, czyli apelacje, bo strony (prokuratura i obrona) są całkowicie przekonane o swoich racjach.

Cały artykuł publikujemy w poniedziałkowym (28 grudnia) wydaniu "Dziennika Bałtyckiego". Gazeta jest również dostępna w wersji elektronicznej na www.prasa24.pl

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki