Tadeusz Kobiela zaciekle broni miana ostatniego znaczącego bastionu wolnego od dużych sieci handlowych, jakim okrzyknięto Sierakowice koło Kartuz. Nie chce dopuścić, by Jerónimo Martins spełniło swoje zapowiedzi i jeszcze w tym roku otworzyło w tej miejscowości Biedronkę.
- To byłby cios w resztki rodzimego handlu i kształtowany u nas od stu lat pozytywny model kupowania od swoich, dzięki któremu pieniądz tutaj pozostaje i krąży - prognozuje.
Wójt przyznaje, że Siera- kowice jako duży ośrodek handlu od dziewięciu lat cieszą się zainteresowaniem dyskontów, zwłaszcza Biedronki, dlatego liczył się z tym, że ktoś w końcu znajdzie sposób, by wejść na tutejszy rynek.
- Spodziewałem się, że kiedyś to nastąpi, ale niech się to odbywa zgodnie z prawem, bo powinno być ono respektowane przez wszystkich - podkreśla.
Gospodarz Sierakowic uważa, że trwająca właśnie przebudowa parteru obiektu przeznaczonego pod dyskont, związana z uzyskaniem stosownych pozwoleń, odbywa się z pogwałceniem procedur przez Starostwo Powiatowe w Kartuzach. Wytyka m.in. odmowę uznania gminy za stronę w sprawie, mimo iż reprezentuje ona interes publiczny, a do tego ze sklepem graniczy należąca do gminy działka stanowiąca park kulturowy. Koronny argument jest jednak inny - wójt wskazuje, że decyzje budowlane starosta poprzez swe służby wydała de facto wobec własnego syna, który jest prezesem spółki zaangażowanej w inwestycję.
- To, że bliskie pokrewieństwo jest w tym przypadku bezsporne, a starostwo nie wystąpiło do wojewody o wyznaczenie organu zastępczego, czyli innego urzędu, jak powinno się czynić w takich sytuacjach, uznaliśmy za ewidentny błąd - zauważa wójt. - Wzywaliśmy do wznowienia postępowania, unieważnienia decyzji i przekazania sprawy innej jednostce. To byłoby zgodne z prawem i i pozwoliłoby uniknąć niezręcznej sytuacji staroście i jej służbom. Nie przyniosło to jednak rezultatu, starostwo poszło w zaparte.
Syn starosty nie wypowiada się i twierdzi, że nie jest stroną w postępowaniu. Jego matka i podległa jej szefowa odpowiedzialnego za decyzję wydziału zaprzeczają, aby doszło do błędów czy niestosowności.
- Aż trudno mi komentować postępowanie pana wójta i kierowanie w moją stronę takich poważnych oskarżeń - mówi starosta Janina Kwiecień, wyraźnie zaskoczona zachowaniem samorządowca.
- Inwestycja w żaden sposób nie będzie oddziaływać na teren gminy, a co za tym idzie, nie było podstaw, aby gmina była stroną w postępowaniu - podkreśla Maria Kurek-Kumańska, dyrektor Wydziału Budownictwa kartuskiego starostwa.
Spór o to, czy wszystko przebiegło zgodnie z prawem, rozstrzygnąć ma wojewoda. Wójt wszystkie pisma kierowane do powiatu słał też do wiadomości Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku i, jak mówi, ten poprosił starostwo o przesłanie kompletu dokumentów. Stosowny wydział tegoż urzędu w ciągu 60 dni ma zająć stanowisko, od którego uzależnione są dalsze kroki sierakowickiego wójta. A mogą być radykalne.
- Nie wykluczam złożenia zawiadomienia do prokuratury - zapowiada Kobiela.
W swojej krucjacie wójt ma sojuszników w postaci części mieszkańców i kupców. Ci drudzy założyli już stowarzyszenie Stop Obcym Marketom. Nie wszyscy obywatele gminy są jednak przeciwni dyskontowi, a wielu wręcz nań czeka.
- Chciałabym, aby Biedronka była na miejscu. I tak w niej kupuję, bo jest znacznie taniej, ale teraz muszę jechać wiele kilometrów - mówi mieszkanka wsi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?