Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W ostatnich dniach tropiciele pedofili zatrzymali ośmiu mężczyzn, w tym dwóch w Gdyni i Luzinie. Jeden z zatrzymanych popełnił samobójstwo

Dorota Abramowicz
Dorota Abramowicz
Trwa niewypowiedziana wojna w sieci. Po jednej stronie barykady stoją mężczyźni, w różnym wieku, o różnych zawodach i statusie społecznym. Wyłapują 11 - 14-letnie dziewczynki, wysyłając im pornograficzne zdjęcia i propozycje. Proponują spotkania, kuszą prezentami. Po drugiej - łowcy pedofilów. Przejmują korespondencję na prośbę rodziców, podstawiają udające dziecko "wabiki". I praktycznie nie ma tygodnia, by nie doszło do zatrzymania kolejnego przestępcy. Filmy z zatrzymań umieszczane są w Internecie. Bez zasłonięcia twarzy.

Ten film pojawił się przed kilkoma dniami na stronach społecznościowych zrzeszających mieszkańców Gdyni. Trwa niespełna 24 minuty i ma już setki wyświetleń.  Na ekranie pojawia się tylko on, mężczyzna z psem na smyczy, przedstawiający się jako Janusz, z twarzą nieosłoniętą maseczką. Nie widać za to osób, z którymi rozmawia - trzech mężczyzn i kobiety.

- Pisałeś z dziewczynkami? Co im wysyłałeś? - pada pytanie.
- Genitalia - odpowiada mężczyzna.
-  Mówiły, że mają 13 lat?
- Wiem, że nigdy się z nimi nie spotkam - przekonuje indagowany. Chwilę później tłumaczy, że robił to "z nudów". I że "one tego chcą".
- Czy wiesz, że pisanie do takiego dziecka robi im krzywdę? Potrafią popełnić samobójstwo, okaleczać się - tłumaczy ktoś. - Do dzieci tak nie można pisać.

A potem kolejno głosy niewidocznych rozmówców odczytują treści wpisów mężczyzny. Osoby filmujące Janusza twierdzą, że trzymają w dłoniach sto stron wydruków rozmów gdynianina z dziećmi. Pytają, skąd wziął zdjęcie małej dziewczynki, które wysłał innemu dziecku na dowód, że w jego wieku można "masować" członka. - Z netu - odpowiada zatrzymany.

Po 20 minutach rozmowy nadjeżdża radiowóz. Mężczyzna wsiada do środka, a jedna z przepytujących go osób pyta, czy ktoś zaopiekuje się psem. Kiedy słyszy potwierdzenie, proponuje, że odprowadzi psa do mieszkania. Ktoś inny mówi, że pies pojedzie do gdyńskiego Ciapkowa.

Dzwonię do gdyńskiej komendy policji. Pytam o dalsze losy bohatera filmu.

- W ubiegły czwartek policjanci zatrzymali 47-letniego mężczyznę, podejrzanego o to, że przez Internet złożył propozycję czynności seksualnych osobie podającej się za małoletnią, oraz o posiadanie treści pornograficznej z udziałem małoletniego poniżej 15 lat - potwierdza asp. Jolanta Grunert, oficer Prasowy KMP w Gdyni.

Mężczyzna usłyszał zarzuty i decyzją prokuratury został zastosowany wobec niego środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności. Obecnie trwa postępowanie, które zweryfikuje wszystkie okoliczności.
Policjanci nie podają żadnych informacji o osobach, które pomogły w zdemaskowaniu 47-latka. Do zatrzymania Janusza w mailu wysłanym do naszej redakcji przyznała się grupa Child Guard Unit Poland, która przedstawia się jako organizacja społeczna, "której nadrzędnym celem jest zwalczanie procederu przemocy wobec osób nieletnich. Szczególną uwagę skupiamy na ujawnianiu przestępstw na tle seksualnym, których ofiarami są bezbronne dzieci. Nasze działania polegają na wyszukiwaniu i neutralizowaniu jednostek niebezpiecznych, będących sprawcami przestępstw na tle seksualnym, ogólnie znanym pod pojęciem pedofilii" - czytamy w sieci.

Anonimowi łowcy

Nie jest to jedyny oddział łowców pedofilii w Polsce. Stronę grupy ECPU Polska (Elusive Child Protection Unit Poland) - polskiej filii angielskiej grupy łowców pedofili na Facebooku obserwuje ponad 176 tys. osób.  

W grupie działa około 60 "łowców". Społecznie. Piszą, że sami pokrywają koszty paliwa, hoteli, nośników cyfrowych i papieru do wydruku dowodów rzeczowych, korespondencji z organami ścigania. Nie znamy ich twarzy (na rzadkich zdjęciach występują w maseczkach lub z kapturami nasuniętymi na twarze), przedstawiają się imionami lub pseudonimami. W jednym z wpisów pojawia się Ada, Evelina, Weronika, De Rossi, Miron, Noris, Marchewa, Nefryt, Junior, Lukas, Wąski.

W kontaktach z mediami i reprezentuje ich Alex. W wywiadach mówi, że zadaniem grupy jest rozpracowanie osób, które wysyłają dzieciom pornografię, w zamian prosząc o przekazywanie nagich zdjęć nieletnich. Łowcy ustalają adres pedofila, czasem - zamiast dziecka - pojawiają się na umówionych spotkaniach z mężczyznami. Zawsze mają przy sobie materiał dowodowy - wydruki z rozmów, przesłane zdjęcia. Zawiadamiają policję.

Potem na stronie grupy ECPU pojawia się krótki film z zatrzymania, poprzedzonego rozmową łowców z osobami, które próbowały wykorzystać dzieci. Na filmach wyraźnie widać twarze mężczyzn, poznajemy ich wiek, często miejsce zamieszkania. Czasem rozmowa toczy się przed domem pedofila. Najbardziej przerażające jest, że filmy powstają niemalże dzień po dniu.

Złapani

25 kwietnia 2021 r. Brużyczka Mała, wieś niedaleko Aleksandrowa Kujawskiego. 25-letni Mariusz stoi przy murze otaczającym dom. Mężczyzna umawiał się z prawdziwym 12-letnim dzieckiem na seks. Proponował dziewczynce zakup bielizny. Łowcy, na prośbę rodziców, przejęli konto i kontynuowali rozmowę. Teraz spotkali się twarzą w twarz z Mariuszem. Okazuje się, że mężczyzna już wcześniej został skazany w zawieszeniu za udostępnianie, wykonanych pod przymusem, nagich zdjęć innej dziewczynki.

Pokazują mu, co pisał do dziecka. Proszą, by głośno przeczytał swoje słowa.
- Czy zdajesz sobie sprawę z tego, co zrobiłeś? - pytają. Odpowiada, że nie ma nic na swoje usprawiedliwienie.

Dwa dni później, 27 kwietnia br. sąd w Zgierzu zdecydował o tymczasowym aresztowaniu Mariusza.

W tym samym dniu, co Mariusz, bohaterem nagrania został także 35-letni zawodowy kierowca, Marcin B. Mąż obchodzący właśnie rocznicę ślubu, ojciec małego dziecka. Mężczyzna dwukrotnie umawiał się z 12-letnim dzieckiem na uprawianie seksu w Kole. Nie wiedział, że zamiast trzech dziewczynek, którym wysyłał propozycje spotkań i zdjęcia genitaliów, koresponduje z "wabikami", czyli dorosłymi Łowcami. Mężczyzna początkowo zaprzecza, potem jednak - na widok dowodów - przyznaje się do winy. Pada pytanie, dlaczego to robił?

- Nudziłem się - odpowiada.
- Jak się nudzisz, to skop sobie ogródek - rzuca jeden z Łowców. - Żebyś miał świadomość, co robiłeś z nudów, zabawy, zaspokojenia chorej żądzy, to nie jest zdrowe. Nasza fundacja dość pomaga takim dzieciom. Rysy w ich głowach pozostają do końca życia.

Po spędzeniu 48 godzin w areszcie, mężczyzna wrócił do domu. Z wolnej stopy ma odpowiadać za zarzuty z art.200 kk, który za namawianie osoby małoletniej do seksu i prezentowanie jej treści pornograficznych, za co przewiduje się karę do 3 lat pozbawienia wolności.

W sobotę, 1 maja pojawił się na stronie "Łowców" film z zatrzymania 38-letniego Marcina Ś. z Szydłowa koło Piły, który wysyłał zdjęcia genitaliów dwóm "wabikom". Marcin nie trafił do aresztu, w domu oczekuje na proces.

Tuż po mieszkańcu Szydłowa udało się zatrzymać niejakiego Antoniego z Luzina koło Wejherowa, korespondującego z dziewięcioma "wabikami" udającymi nieletnie dziewczynki, m.in. namawiającego je do uprawiania seksu ze zwierzętami. I Łukasza z Krośniewic, który wysyłając swoje nagie zdjęcia próbował "uświadamiać" 12-letnie dziecko. W jego przypadku sąd już zadecydował o dwumiesięcznym aresztowaniu.

W poniedziałek, trzeciego maja w Witkowie na Dolnym Śląsku wpadł Krzysztof. Zapraszał dwunastolatkę na spotkanie w mini ZOO w Lubinie, chcąc ją później wykorzystać seksualnie.

Tego samego dnia wieczorem został uwieczniony na ławce przed blokiem Grzegorz z Katowic. Kilka miesięcy wymieniał korespondencję z 11-latką (a tak naprawdę z "wabikiem"). Obiecywał dziecku współżycie i założenie rodziny w celu wychowywania jego...  9-letniego syna.

W ciągu dziewięciu dni, łącznie z Januszem z Gdyni, który wpadł w sieci zastawione przez Child Guard Unit Poland, zatrzymano w ten sposób ośmiu mężczyzn.

Zobaczyć twarz sąsiada

Osoby tropiące pedofilów prowadzą z zatrzymanymi bardzo spokojne rozmowy. Pytają o motywy, przedstawiają dowody i tłumaczą, dlaczego w ten sposób prowadzona korespondencja może skrzywdzić dziecko. Z drugiej strony nie wahają się jednak przed pokazaniem ich twarzy światu. Informują z jakiej miejscowości pochodzi dana osoba. Niemożliwe jest więc, by mężczyźni polujący na dzieci w Internecie mogli zachować anonimowość w swoim otoczeniu.

Przeważnie nikt nie protestuje. Tylko na jednym filmie, powstałym w ostatnich dniach, zatrzymany mężczyzna oznajmia, że nie chce być filmowany. Bezskutecznie.

Co na to prawo w czasach RODO i ochrony wizerunku?

- Jeśli te zdjęcia wykonali rodzice, to przede wszystkim trzeba uznać ich czujność za godną pochwały - mówi mec. Roman Nowosielski, znany gdański adwokat, były członek Trybunału Stanu. - Dobrze, że kontrolują to, co ich dzieci robią w sieci. Większość rodziców tego nie robi. Pozwala to uchronić dzieci przed deprawacją i o wiele poważniejszymi kłopotami. Chociażby porwaniami do domów publicznych na Zachodzie. Dziewczynki w tym wieku giną w Polsce - dobrze o tym wiemy. Także widok obrazów, przesyłanych nieletnim może wpłynąć na ich psychikę.

Pojawia się przy tym jednak pytanie, czy upublicznianie twarzy i adresu mężczyzn nie jest bezprawne. Mecenas Nowosielski uważa, że w takich przypadkach mamy do czynienia z ewidentnym zagrożeniem bezpieczeństwa dzieci.

- Jeśli na szali z jednej strony kładziemy bezpieczeństwo dziecka, a na drugiej dobra osobiste w postaci prawa do wizerunku i adresu, to ja bym stanął po stronie dzieci - twierdzi prawnik. - Ponadto jeszcze nie wiemy, czy ta osoba nie zrobiła jeszcze czegoś innego. Może nie tylko ograniczała się do zamieszczania w korespondencji wysyłanej dziecku swoich szczególnych fotografii? Skoro ma już takie problemy ze sobą, mogła być także uczestnikiem innych zdarzeń. O wiele poważniejszych. Upublicznienie twarzy może pozwolić na ujawnienie kolejnych przestępstw i znalezienie świadków, a także na dotarcie do innych ofiar. W tym momencie, mimo że prawa zatrzymanego są ewidentnie naruszane (obowiązuje prawo domniemania niewinności), powinny być one mniejsze od praw dziecka.

Niewykluczone też, że takich czynów dopuszcza się osoba niepoczytalna. Jeśli zapadnie orzeczenie o niepoczytalności, sprawca zostaje uznany za niewinnego.

- Z drugiej strony osoba niepoczytalna może dopuścić się bardzo poważnego przestępstwa - tłumaczy mec. Nowosielski. - Nie możemy tego wykluczyć. W tej sytuacji zabezpieczenie społeczeństwa przed takim kontaktem jest ze wszech miar niezbędne. Dlatego staję po stronie tych, którzy upublicznili takie nagrania. Dobro dziecka jednoznacznie przeważa.

Samobójstwo

W niedzielę, 2 maja na torach kolejowych między Luzinem a Gościcinem doszło do tragedii. Pod pociąg rzucił się 47-letni mężczyzna. Był to zatrzymany dzień wcześniej i zwolniony do domu po kilkunastu godzinach (prokurator zadecydował o nadzorze policji) Antoni z Luzina. Ten od korespondencji z dziewięcioma "wabikami", którego zdjęcie i film z zatrzymania ukazały się na portalu grupy ECPU Polska. Sprawą śmierci mężczyzny zajmie się prokuratura.

Na jednym z portali, gdzie udzielają się mieszkańcy Gdyni, zamieszczono zdjęcie czekającego na przystanku autobusowym Janusza. Fotografię zrobiono już po tym, jak prokurator uznał, że wystarczy nadzór policyjny w oczekiwaniu na sprawę sądową.

"A tak dziś Pan Janusz 47 lat na legalu sobie spędza czas ... Proszę uważajcie.." - podpisano zdjęcie. Ktoś pod filmem z Januszem w roli głównej zaproponował, by "ubić dziada", ktoś inny napisał, że to "chory człowiek"...
W nocy ze środy na czwartek film z Januszem z Gdyni został usunięty z sieci.

Twoje dziecko musi znać te zasady na pamięć! To może uratowa...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści (5) - oszustwo na kartę NFZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki