MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W Gdańsku sprzedano mieszkania razem z lokatorami. Ci boją się, że trafią na bruk

Jacek Wierciński
Przemyslaw Swiderski
Prywatny inwestor kupił od spółdzielni mieszkaniowej kamienicę przy al. Grunwaldzkiej 597 w Gdańsku wypełnioną komunalnymi mieszkaniami. Nowy właściciel przekonuje, że nie zamierza nikogo wyrzucać, magistrat umywa ręce, bo nie on sprzedał ten budynek, zdezorientowani mieszkańcy są pełni obaw, a sprawę bada prokuratura.

- Nikt niczego nam nie powiedział na temat zmian. Zostaliśmy oddani albo sprzedani w prywatne ręce jako „wkładka mięsna”. Decyzje były podejmowane ponad naszymi głowami. Nie wiemy, co teraz z nami będzie, nie mamy dokąd pójść, a w te mieszkania wkładaliśmy oszczędności życia. Nie wiemy, dlaczego z dnia na dzień przestaliśmy być lokatorami komunalnymi - denerwuje się pani Marianna, która wraz z mężem Janem przydział mieszkania komunalnego przy Grunwaldzkiej 597 w Gdańsku dostała jeszcze w latach 80.

Nowy właściciel nieruchomości przekonuje, że kupił ją, bo w atrakcyjnej lokalizacji chce postawić budynek, który ma sąsiadować z istniejącą kamienicą, ale w żadnym wypadku nie zamierza wyrzucać obecnych lokatorów.

- Spotkania informacyjne z mieszkańcami przeprowadziliśmy już w grudniu, a kolejne - w ramach których chcielibyśmy aneksować umowy najmu, co najmniej na 1-1,5 roku - zaplanowaliśmy na styczeń - tłumaczy Robert Jaś, wiceprezes spółki Dream Place sp. z o.o.

I deklaruje: - Chcemy trójstronnego dialogu z udziałem władz miasta. Tego, by urząd zadeklarował chęć pomocy i, jeśli lokatorzy będą zainteresowani, zapewnił im możliwość najmu komunalnego mieszkań w innej lokalizacji. Liczymy, że nowy rok będzie nowym otwarciem i uda się pomóc tym ludziom, równocześnie rozwiązując skomplikowane kwestie prawne wokół nieruchomości.

Gdański magistrat, obwiniany o sytuację przez mieszkańców Grunwaldzkiej 597, tłumaczy, że to nie on uczestniczył w sprzedaży nieruchomości. Jak wyjaśnia Olimpia Schneider z biura prasowego magistratu, użytkownikiem wieczystym działki pod kamienicą od 1970 roku była Robotnicza Spółdzielnia Mieszkaniowa „Budowlani” i - zgodnie z przepisami kodeksu cywilnego - to właśnie spółdzielnia jako użytkownik gruntu stała się też właścicielem budynku.

- Spółdzielnia nigdy nie zarządzała tą nieruchomością, ona była zawsze w posiadaniu miasta. O fakcie, że to spółdzielnia jest właścicielem kamienicy przy alei Grunwaldzkiej 597, dowiedzieliśmy się w ubiegłym roku, kiedy zakładaliśmy księgę wieczystą i stwierdziliśmy, że w ewidencji gruntów w Urzędzie Miejskim w Gdańsku budynek figuruje jako nasza własność - mówi Zbigniew Kopiński, prezes Robotniczej Spółdzielni Mieszkaniowej „Budowlani” w Gdańsku.

Jak zastrzega, według jego wiedzy, już poprzedni zarząd spółdzielni próbował odsprzedać grunty miastu, podobnie jak on, gdy dowiedział się o faktycznym stanie prawnym nieruchomości.

- Chcieliśmy, by to miasto odkupiło działkę, ale ono nie wyraziło na to zgody, więc szukaliśmy nabywcy wśród prywatnych inwestorów. Sprzedaż wynikała z woli członków spółdzielni i ich uchwały. Proszę zrozumieć: my przez 40 lat płaciliśmy za użytkowanie wieczyste działki, z której nie mieliśmy żadnego pożytku - były tylko koszty - tłumaczy.

Nietypową sytuację własnościową Grunwaldzkiej 597 po zawiadomieniu lokatorów analizują śledczy.

- W Prokuraturze Rejonowej Gdańsk-Oliwa trwa postępowanie sprawdzające, w ramach którego przesłuchani zostaną zawiadamiający oraz przeanalizowany będzie akt notarialny dotyczący sprzedaży nieruchomości - wyjaśnia prokurator Tatiana Paszkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, która wyjaśnia, że postępowanie prowadzone jest na okoliczność ewentualnego przekroczenia uprawnień przez urzędników.

Tymczasem magistrat tłumaczy, że nikomu z lokatorów ośmiu mieszkań przy Grunwaldzkiej 597 nie proponował żadnych lokali w zamian za te komunalne sprzedane przez spółdzielnię.

Jak wyjaśnia Olimpia Schneider, gmina byłaby zobowiązana zapewnić mieszkańcom lokale zamienne (o ile nie mają oni tytułu prawnego do innych) „w przypadku wypowiedzenia przez właściciela stosunku najmu, w związku z koniecznością rozbiórki lub remontu budynku” albo gdy właściciel zamierza zamieszkać w swoim lokalu, a nie wypowie umowy najmu przynajmniej trzy lata wcześniej. W innych przypadkach urzędniczka odsyła do ogólnych zasad wynajmowania mieszkań zasobu gminy i TBS.

- Deklaracje nowego właściciela są iskierką nadziei, bo inwestor zapowiada, że nie zostawi nas samemu sobie, ale potrzebne jest zaangażowanie ze strony władz miasta, którego dotąd brakowało - mówi pan Jan z Grunwaldzkiej 597. - Nie rozumiem, dlaczego wszystko dotąd działo się tak chaotycznie i nikt nie chciał z nami rozmawiać, oby to się zmieniło - dodaje.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki