Niepozorny budynek, ukryty za nową willą, przed laty pełnił bardzo ważną funkcję. Wewnątrz działała radiostacja, która pozwalała na kontakt z pilotami Morskiego Dywizjonu Lotniczego. Formacja w latach 20. i 30. minionego stulecia stacjonowała w mieście nad zatoką. Dywizjon odgrywał bardzo ważną rolę w planie obrony zachodnio-północnych rubieży Polski.
Uratować od niepamięci
W Pucku zebrała się grupa pasjonatów historii, którzy chcieli za wszelką cenę uratować pamięć o bohaterach przedwojennej Polski. Takie były początki Stowarzyszenia Historycznego Morskiego Dywizjonu Lotniczego. Jego członkowie dotarli do wielu pamiątek po lotnikach znad zatoki. To dało impuls, by wszystkie eksponaty zgromadzić w jednym miejscu. Tak zrodził się pomysł stworzenia placówki muzealnej. Pasjonaci otrzymali do dyspozycji budynek po dawnej radiostacji.
- To najbardziej odpowiednie miejsce na ekspozycję - mówi Ireneusz Makowski, szef stowarzyszenia i jednocześnie dyrektor Muzeum Morskiego Dywizjonu Lotniczego w Pucku.
Muzeum rozpoczęło działalność pod koniec sierpnia. Od początku mówiono, że jednym z ważniejszych eksponatów ma być replika samolotu Lublin R XIII G.
Wierna kopia
Miłośnicy historii chcieli, by konstrukcja wiernie oddawała wygląd wodnopłatowca.
- Trzeba było zacząć od odtworzenia planów konstrukcyjnych - mówi Makowski. - Nie było to łatwe, bo wykorzystywano do tego głównie przedwojenne fotografie. Wiele z nich zdobyto dzięki uprzejmości Centralnego Archiwum Marynarki, z którym pertraktował kmdr Mariusz Konarski.
Nad planami zasiedli inżynierowie, którzy zadbali, by konstrukcja spełniała wymogi jednostki lotniczej.
- Zastosowane materiały pozwoliłyby ubiegać się o certyfikat pozwalający na wzbicie się w powietrze - mówi Andrzej Doroszewicz, budowniczy samolotu.
Po opracowaniu planów rozpoczęła się budowa samolotu. Konstrukcja powstaje w czterech różnych miejscach na terenie Polski. Szkieletem zajął się Andrzej Doroszewicz. Gotowy już zalążek samolotu pojawił się w Pucku przed siedzibą muzeum.
- Wszystko ma wyglądać jak w przedwojennym Lublinie - zapowiada Doroszewicz. - Na montaż czeka już silnik. Gotowa jest tablica, w której później zostaną zamontowane przyrządy.
Samolot będzie wyposażony też w stery oraz siedziska dla pilota i strzelca. Wkrótce zostanie wykonane śmigło. Samolot zostanie osadzony na pływakach i zwodowany, ale latać raczej nie będzie.
- Będzie można nim ruszyć po wodzie bez wzbijania się w powietrze - zastrzega Ireneusz Makowski.
Konstrukcję będzie można częściowo rozebrać. Chodzi o zmniejszenie rozmiarów samolotu na czas transportu po drogach publicznych.
- Nie udało nam się odtworzyć obrotowego stanowiska, na którym mocowany był karabin maszynowy - przyznaje Doroszewicz. - Nigdzie nie znaleźliśmy planów tej konstrukcji.
Zdążyć do czerwca
Twórcy repliki Lublina się spieszą. Zaplanowano, że gotowa jednostka zostanie zaprezentowana w czerwcu przyszłego roku.
- Już latem ma to być najważniejszy eksponat naszego muzeum - zapowiada Makowski. - Na pewno będzie wielu chętnych, by wsiąść do środka naszego Lublina i poczuć się jak lotnik sprzed lat.
Komandor Konarski nie czekał, aż Lublin nabierze pełnych kształtów. Tuż po dostarczeniu do Pucka szkieletu kadłuba usiadł na miejscu pilota i chwycił na chwilę wolant, a stopy oparł o orczyk...
Dwumiejscowy samolot będzie czekał na zwiedzających na wodach Zatoki Puckiej. Do tego czasu trzeba jednak skompletować całą jednostkę, dlatego pośpiech jest wskazany.
- Wierzę, że zdążymy wszystko zrobić do wakacji - mówi Makowski.
Przy okazji sprowadzenia szkieletu Lublina do Pucka dyrektor muzeum zaprezentował eksponaty, które udało mu się wypożyczyć z Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni.
- To fragmenty oryginalnego zbiornika paliwa wraz z wlewem, akumulatora oraz aparatu fotograficznego Eagle - mówi Mariusz Konarski. - Tym ostatnim można było robić zdjęcia znakomitej jakości, które były pomocne zwiadowcom. Takie aparaty montowano także na innych modelach naszych samolotów.
Puckie muzeum wzbogaciło się o jeszcze jeden eksponat, który przywiózł Andrzej Olejko, historyk lotnictwa i dziennikarz TVP Rzeszów, który przyjechał nad zatokę, by zrealizować zdjęcia do kolejnego odcinka programu "Zakamarki przeszłości". Ta opowieść będzie poświęcona właśnie Lublinowi.- W chłopskiej zagrodzie była to część młockarni - opowiada Andrzej Olejko. - Tymczasem jest to oryginalna dźwignia zaworów z silnika Alfa Romeo napędzającego Lublina. Gdyby maszyna rolnicza się nie zepsuła, to nie odzyskalibyśmy eksponatu.
Pasjonaci z puckiego muzeum ucieszyli się z podarunku.
- Dźwigienka znajdzie się na wystawie - zapewnia Ireneusz Makowski. - Nasz Lublin będzie miał silnik współczesnego samolotu gawron.
Muzeum Morskiego Dywizjonu Lotniczego w Pucku (ul. 10 Lutego 36) zaprasza w niedziele, w godzinach 12-16. Bilety kosztują 4 zł normalny i 3 zł ulgowy. Ireneusz Makowski chciałby jednak, aby jeszcze przed wakacjami placówka była czynna we wszystkie dni tygodnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?