W Lubinie losy obu potyczek miały zgoła odmienny charakter. W sobotę gdynianki przegrywały tylko raz (0:1), aby po kilku minutach wyjść na prowadzenie 5:1 i praktycznie kontrolować mecz do końca. W niedzielę to gospodynie grając bardzo agresywną obroną nie pozwoliły "wejść" w mecz ekipie znad morza. Mimo wszystko kiedy tuż po przerwie gdyńskie zawodniczki doprowadziły do remisu 13:13 wydawało się, że potrafią jeszcze odwrócić losy tego meczu. Lublinianki nie wypuściły jednak swojej szansy z rąk, a wręcz rewelacyjnie w ich bramce spisywała się Monika Maliczkiewicz. Na dziesięć minut przed końcem meczu uzyskały siedmiobramkową przewagę (24:17) i jeszcze zdołały ją powiększyć. Tego dnia zawodniczki trenera Thomasa Orneborga popełniały za dużo błędów, niewymuszonych strat piłki, rzutów z nieprzygotowanych pozycji. I jeszcze jedno porównanie. W sobotę gdyński kwartet Kulwińska (8), Matescu (7), Siódmiak (6) i Szwed (6) zdobył w sumie 27 bramek, a w niedzielę swój wspólny dorobek ograniczyły do 11 bramek.
- W niedzielę to nie nasze rywalki były tak dobre, tylko my zagrałyśmy dużo, dużo słabiej niż w sobotę. Szczególnie w ataku. W Gdyni, przy dopingu własnych kibiców, postaramy się zakończyć finałową rywalizację - mówi Katarzyna Koniuszaniec.
- Role się odwróciły, kiedy w niedzielę zagrałyśmy znacznie lepiej w defensywie. To był klucz do zwycięstwa. To także wskazówka jak mamy zagrać w Gdyni - taką receptę na dalszą rywalizację z Vistalem Łączpolem ma Kinga Byzdra.
Bez sensacji jest natomiast w rywalizacji o trzecie miejsce i brązowe medale na koniec sezonu. SPR Lublin dwukrotnie pokonał wysoko AZS Politechnikę Koszalin 41:20 i 37:26.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?