Fala, którą wytworzyła wypływająca na sygnale karetka, spowodowała zderzenie ze sobą dwóch cumu- jących w pobliżu łodzi. Wskutek tego dwa jachty zostały uszkodzone, a żeglarze przedwcześnie musieli pożegnać sezon.
- Z mojej żaglówki do wody poleciała antena i wiatrowskaz. Podobnie jak koledze - mówi Edward Zając, jeden z poszkodowany żeglarzy. Ci zgłosili sprawę w kapitanacie.
- Nie mogłem wziąć udziału w regatach samorządowych, również jacht kolegi jest wyłączony z ruchu - tłumaczy Zając.- Co do strat, to naprawię je sam. Łódź mam ubezpieczoną, ale wolę więcej wydać, niż tracić czas na chodzenie po urzędach.
Zdaniem Edwarda Zająca, problem leży w tym, że karetka cumuje w niewłaściwym miejscu.
- Rozumiem, że karetka jest uprzywilejowana, ale dlaczego musi stać w głębi portu - zastanawia się żeglarz. - Przecież zanim dopłynie na miejsce, to nie tylko może wyrządzić szkody, ale też ma dłuższą drogę do miejsca akcji.
- To nie my decydujemy o miejscu cumowania karetki, ale Urząd Morski - tłumaczy Mariusz Żukowski, dyrektor słupskiego Pogotowia Ratunkowego, dysponującego karetką. - Poza tym uważam, że miejsce jest odpowiednie, bo przecież tam stacjonują ratownicy. Co do uszkodzenia jachtów, to nie miałem żadnego zgłoszenia, ale uczuliłem moich pracowników, żeby nie używali największej mocy silnika przepływając obok małych łódek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?