Po raz pierwszy od momentu powrotu do PlusLigi siatkarze Lotosu Trefla zdołali sięgnąć po zwycięstwo w inauguracyjnym meczu. Gdańszczanie wygrywając z solidną ekipą Krzysztofa Stelmacha pokazali, że mogą w tym sezonie namieszać.
Mimo że MVP meczu wybrano doświadczonego Wojciecha Grzyba, to na nas największe wrażenie zrobił Damian Schulz. Aż trudno uwierzyć, iż 24-letni atakujący dopiero zadebiutował w PlusLidze. Jeszcze kilka miesięcy temu grał na zapleczu siatkarskiej elity, teraz wypadł wprost znakomicie.
Trener Andrea Anastasi postawił na niego, kiedy niewyraźnie prezentował się Murphy Troy. Amerykanin punktował, ale z coraz większym trudem.
Schulz nie miał łatwego zadania. Został wręcz rzucony na głęboką wodę. On grał znakomicie, ale drużynie szło wprost fatalnie. W drugim secie żółto-czarni spisywali się beznadziejnie we wszystkich elementach. Gdzieś zapodział się blok, przyjęcie szwankowało, co miało wpływ na coraz gorsze rozegranie, a atak stał się dość przewidywalny. Schulz zdołał to w małym stopniu odmienić, ale bez wsparcia partnerów był bezradny.
- W drugim secie nam nie wyszło, ale to się zdarza. Udało nam się jednak podnieść i to się liczy - mówił po meczu Bartosz Gawryszewski, kapitan drużyny.
Lodowaty prysznic o dziwo podziałał na zawodników Lotosu Trefla wyjątkowo korzystnie. Żółto-czarni po krótkiej przerwie grali jak odmienieni - podobnie jak w pierwszym secie utrzymywali wysoki poziom we wszystkich elementach, ale zwłaszcza w ataku. Na duet Mika - Schwarz olsztynianie nie mieli recepty.
Tyle że zwycięstwo to nie jest wyłącznie ich zasługa. Wspomniani wcześniej Grzyb i Gawryszewski solidnie prezentowali się pod siatką.
Niemały wkład w triumf miał również Andrea Anastasi. W czwartym secie, nie po raz pierwszy zresztą w tym spotkaniu, Włoch wykazał się intuicją. Doświadczony szkoleniowiec zdjął z parkietu zablokowanego Schulza i wstawił Troya. To było dość ryzykowne zagranie, ale - jak się później okazało - opłacalne. Amerykanin odpłacił się na tyle solidną grą, iż żółto-czarni potrafili dokończyć dzieła.
- Nasze zwycięstwo było trochę wymęczone. Przeplataliśmy dobre momenty z bardzo złymi. Najważniejsze, że na inaugurację udało nam się zdobyć trzy punkty. To jest dla nas istotne pod względem mentalnym - powiedział po meczu Mika, który zdobył najwięcej punktów w naszej ekipie - 16.
Generalnie Lotos Trefl zagrał naprawdę solidne zawody. Co prawda nie udało się zatrzymać najlepszego zawodnika Indykpolu AZS Grzegorza Szymańskiego (aż 24 punkty), ale w wielu elementach gdańszczanie grali na wysokim poziomie. Wahania dyspozycji czy brak zgrania na tym etapie nie mogą dziwić, zwłaszcza że dwaj podstawowi siatkarze Mika czy Sebastian Schwarz trenują z zespołem dopiero od tygodnia.
Udana inauguracja to dopiero początek. W piątek poprzeczka najprawdopodobniej zostanie zawieszona jeszcze wyżej, gdyż gdańszczanie zmierzą się z Zaksą Kędzierzyn-Koźle, czyli czwartą siłą PlusLigi.
Lotos Trefl Gdańsk - Indykpol AZS Olsztyn 3:0 (25:20, 15:25, 25:14, 25:23)
Lotos Trefl: Grzyb, Falaschi, Schwarz, Gawryszewski, Troy, Mika, Gacek (libero) oraz Czunkiewicz, Stępień, Schulz, Stolc.
Indykpol AZS: Zniszczoł, Szymański, Zatko, Hain, Ogurczak, Cabral, Potera (libero) oraz Dobrowolski, Adamajtis, Łuka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?