Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Udało się! Oleńka Dzienniak wyrusza do kliniki w Austrii, gdzie przejdzie skomplikowaną operację serca. Pomogło wiele osób

Dorota Abramowicz
Dorota Abramowicz
Jeszcze w sierpniu wydawało się, że nie ma nadziei na zoperowanie kilkumiesięcznej Oli ze wsi Studzienice w gm. Kaliska, która przyszła na świat ze śmiertelnie niebezpieczną, krytyczną wadą serca. Na przeprowadzenie ryzykownego zabiegu zgodziła się jedynie amerykańska klinika, która wyceniła jego cenę na ok. 7 milionów złotych. Dziś już wiadomo, że Ola będzie zoperowana w Europie. Na zabieg złożyły się tysiące osób.

Szczerze mówiąc, szanse dziewięciomiesięcznej dziś Oli Dzienniak jeszcze w sierpniu były niewielkie. Przeprowadzenia operacji dziecka z krytyczną wadą serca i zespołem wad wrodzonych Di George`a, skutkującym m.in. obniżoną odpornością, odmawiały kolejne kliniki w Polsce i w Europie. Zabieg jest obciążony bardzo dużym ryzykiem, lekarze obawiali się, że dziewczynka umrze na stole operacyjnym. Z drugiej strony kardiolodzy ostrzegali, że wada polegająca na zrośnięciu tętnicy płucnej i wystąpieniu komunikacji pomiędzy komorami, prowadzi do nadciśnienia tętniczego. A gdy już do tego dojdzie - na operację mogłoby być za późno.

Rodzice Oli Dzienniak szukali pomocy na całym świecie

Rodzina Oli mieszka w niewielkiej, otoczonej lasami wsi Studzienice w gm. Kaliska. Ojciec pracuje jako mechanik samochodowy, mama wychowuje czworo dzieci - Oleńka ma jeszcze trzech starszych braci. Państwo Dzienniakowie z pomocą przyjaciół zaczęli wysyłać do wielu renomowanych klinik na świecie pytania o szansę na operację córeczki. Zgodził się tylko jeden szpital - klinika w Stanford w USA, skąd przyszedł także kosztorys operacji wycenionej na 1,7 mln dolarów. I choć zebranie tak dużej kwoty wydawało się niemożliwe, do pomocy ruszyła rodzina, przyjaciele, znajomi i zupełnie obcy ludzie.

- Wydaje się to niemożliwe, ale do końca września udało się zgromadzić na koncie Oleńki ponad 650 tys. złotych - mówi Ewa Czeplina z Kalisk, która założyła komitet społeczny zajmujący się zbiórką publiczną na operację Oli. - Największy odzew zyskała nasza akcja w gminie Kaliska, z której pochodzi rodzina Oleńki i w sąsiednich gminach, chociażby w Czarnej Wodzie. Tata dziewczynki pochodzi z gm. Lubichowo, gdzie znalazło się wiele osób gotowych jej pomóc. Tylko na pikniku w Kaliskach zebraliśmy ponad 60 tys. złotych, na pikniku w Pinczynie 20 tys., a podczas akcji w niewielkich Dunajkach - 5 tysięcy zł. Grupa licytacyjna na FB zebrała ponad 70 tys. zł, a grupa organizatorów żeglarskich regat - 17 tys. złotych. I tak ziarnko do ziarnka. Równocześnie nie ustawaliśmy w poszukiwaniach kliniki w Europie, gdzie można by było zoperować serce dziewczynki.

I udało się. Na maile wysyłane z małej, kociewskiej wioski w ostatnich tygodniach odpowiedziała klinika z Linzu. Po przesłaniu dokumentacji medycznej austriaccy lekarze zaproponowali przeprowadzenie zabiegu jeszcze w październiku.

- Bardzo się ucieszyłam ze znalezienia europejskiej kliniki, z serca spadł mi ogromny kamień - mówi z radością w głosie mama Oleńki, Wioleta Dzienniak. - Nie wiadomo, czy skończy się to wszystko na jednym zabiegu, ale już wiem, że zebranych pieniędzy starczy już nawet na dwie operacje. Klinikę w Linzu znaleźliśmy dzięki jednej z dobrych dusz, pomagających nam w tym trudnym czasie. Trafiały tam już wcześniej dzieci z naszego kraju, w Linzu ostatnio w lipcu tego roku był operowany chłopiec z Polski. Już wrócił do domu, jego stan jest dobry.

Operacja Oli zaplanowana jest na 27 października 2020

Plan jest taki - 20 października pani Wioleta z córeczką pod opieką jednej z wolontariuszek wyruszają do Austrii. 21 października dziewczynka ma być przyjęta do kliniki, następnego dnia planowane jest cewnikowanie serca, badanie niezbędne przed operacją. A na 27 października wyznaczono termin zabiegu.

- Ola ma niską odporność i w tej chwili przechodzi infekcję - mówi mama. - Saturacja spadła jej do 75-77 procent, ale walczymy, by nic nie stanęło na przeszkodzie operacji. Mimo infekcji córeczka jest, jak zawsze, pogodna i uśmiechnięta.

Pytana, ilu osobom Oleńka zawdzięcza szansę na życie, pani Wioleta rozkłada ręce. - To kilkaset osób z okolicy, z całego kraju kraju tysiące - opowiada wzruszona. - Pomoc nadchodziła i z Krakowa, i z Łodzi. Tego się nie da opisać słowami. Tyle dobra nas spotkało przy okazji nieszczęścia, tyle wyciągniętych pomocnych dłoni oferujących nie tylko pomoc materialną, ale także wsparcie psychiczne... Wokół nas zgromadziła się masa wspaniałych osób, o cudownej rodzinie już nie wspominając. Mogę tylko powiedzieć - dziękuję.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki