Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trwa wojna pozorów. Minął rok od rosyjskiej agresji na Ukrainę. Rozmawiamy z drem Łukaszem Wyszyńskim z Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni

Kamil Kusier
Kamil Kusier
Trwa wojna pozorów. Minął rok od rosyjskiej agresji na Ukrainę. Rozmawiamy z drem Łukaszem Wyszyńskim z Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni
Trwa wojna pozorów. Minął rok od rosyjskiej agresji na Ukrainę. Rozmawiamy z drem Łukaszem Wyszyńskim z Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy / @GeneralStaffUA
W pierwszą rocznicę najazdu rosyjskiego na Ukrainę rozmawiamy z drem Łukaszem Wyszyńskim, ekspertem w dziedzinie bezpieczeństwa międzynarodowego z Katedry Stosunków Międzynarodowych Akademii Marynarki Wojennej im. Bohaterów Westerplatte w Gdyni.

Minął rok od ataku wojsk rosyjskich na Ukrainę. Eksperci spodziewali się, że Władimir Putin nie zdecyduje się na otwartą wojnę. Rosją tę wojnę przegrywa?

- Rzeczywiście przed 24 lutego 2022 roku wydawało się, że Władimir Putin gra, podnosząc poprzeczkę ryzyka w relacjach z Ukrainą oraz zachodem. Musimy pamiętać, że w przededniu wojny Federacja Rosyjska stawiała szereg żądań pod adresem Kijowa, NATO oraz Stanów Zjednoczonych. Ich niespełnienie oraz percepcja sytuacji geopolitycznej przez Kreml doprowadzała do tzw. operacji specjalnej, a de facto napaści zbrojnej Rosji na Ukrainę. Jej prawdopodobieństwo było jednak duże na kilka tygodni przed 24 lutego. Świadczyły o tym wizyty i wypowiedzi przedstawicieli amerykańskiej oraz brytyjskiej administracji, a także zwiększone dostawy uzbrojenia dla Ukrainy.

Czy Rosją tę wojnę przegrywa? Tu trzeba zdefiniować kryteria zwycięstwa. Poniekąd odpowiedź już padła. To znaczy najpewniej Rosja obserwując zwiększone zaangażowanie się USA w politykę energetyczną państw Europy Środkowo-Wschodniej, zbliżenie polityczno-wojskowe Kijowa z NATO oraz UE, oraz zwiększanie obecności wojskowej Paktu Północnoatlantyckiego na tzw. wschodniej flance, chciała te niekorzystne dla siebie procesy zatrzymać lub cofnąć. Co więcej była ośmielona trwającymi rozmowami dot. uruchomienia Nord Stream 2 oraz wcześniejszymi działaniami Waszyngtonu, które był odbierane jako porażki, jak np. wycofanie z Afganistanu.

Moskwa mogła więc uznać, że z jednej strony jest okazja, żeby wspólnie z innymi państwami jak Chiny czy Iran zakwestionować kształt systemu międzynarodowego pod przywództwem USA, a z drugiej strony zatrzymać niekorzystne dla siebie procesy rozszerzania się „zachodniej strefy wpływów”.

CZYTAJ TEŻ: Będą śmigłowce dla Marynarki Wojennej. Kiedy dostawy?

W tej definicji Rosja przegrywa?

- Tak. Jeżeli tak zdefiniujemy cele Rosji, to dzisiaj ona na większości pól przegrywa. Widać to w obszarze reakcji NATO oraz UE na wojnę, w tym przygotowanie i pomoc Ukrainie. Kolejnym aspektem jest konsolidacja NATO w obszarze zwiększenia zbrojeń oraz wzmocnienie amerykańskiego przywództwa. To ostatnie stało się w kontekście działań na Ukrainie problemem nie tylko dla Rosji, ale także dla Chin, gdzie w międzyczasie doszło do zaognienia sytuacji wokół Tajwanu.

Należy również wskazać rozpoczęcie procesu wstąpienia do NATO Szwecji i Finlandii, co w przypadku powodzenia, znacząco skomplikuje sytuację strategiczną Rosji m.in. w rejonie arktycznym oraz Morza Bałtyckiego.

Co jest największą porażką Kremla?

- Do tych największych zaliczyć trzeba fakt, że nie udało się złamać Ukrainy tj. zmienić władzy, poróżnić obywateli w kwestii woli walki oraz pozbawić Kijów zdolności do prowadzenia dalszych działań zbrojnych. Widzimy bowiem, że strona ukraińska nie tylko zatrzymała uderzenie Federacji Rosyjskiej, ale była zdolna do kontrofensywy, która pozwoliła wyzwolić Chersoń oraz tereny na kierunku północnym. Rosja ma jednak też kilka sukcesów w tej wojnie. Zajęła strategiczne ze swojego punktu widzenia obszary Ukrainy: wyjście z Krymu, w tym ujęcia słodkiej wody oraz uzyskała połączenie lądowe Krymu z Rosją. Po drugie dokonała blokady morskiej Ukrainy, co ma negatywny wpływ na gospodarkę Ukrainy. Po trzecie Ukraina jest państwem w stanie wojny, dla którego jej trwanie oznacza straty i brak możliwości pełnej odbudowy państwa. Widzimy zatem, że cel w postaci częściowej neutralizacji Ukrainy można uznać krótkoterminowo za spełniony. Jest to jednak ocena, która bardzo mocno podlega zmianom w czasie i jest zależna od stanowiska i zaangażowania zachodu.

Z frontu docierają coraz głośniejsze sygnały, że Rosjanie nie chcą już walczyć za swojego prezydenta. Sami nazywają go zbrodniarzem. Agresja na Ukrainę pokazała prawdziwe oblicze Rosji, czy znaliśmy je już wcześniej, a wypieraliśmy ze świadomości?

- Jak powiedział Carl von Clausewitz „mówimy, iż Wojna nie należy do królestwa Nauki czy Sztuki, ale do królestwa życia społecznego. Jest to konflikt wielkich interesów, a jedyną cechą odróżniającą go od innych konfliktów jest to, że ulega rozwiązaniu poprzez przelew krwi”. Wojna jest więc polityką, która niestety prowadzona jest poprzez zabijanie ludzi i niszczenie infrastruktury. Niewątpliwie oceny jej zasadności przez rosyjskich żołnierzy oraz oficerów są różne. Podobnie jak rosyjskiego społeczeństwa. Musimy jednak pamiętać, że armia realizuje rozkazy swoich przełożonych, a wspiera to proces prowadzenia polityki informacyjnej oraz dyscyplina, które budują narracje o słuszności sprawy oraz obronie własnej ojczyzny.

Taką narrację buduje też sam Władimir Putin. My na zachodzie mamy obraz wojny w formie wojny z terroryzmem czy interwencji stabilizacyjnej. Staramy się przestrzegać prawa międzynarodowego oraz prawa humanitarnego konfliktów zbrojnych. Rosjanie mają inną percepcję roli narzędzia jakim są siły zbrojne.

Pokazali to w Czeczeni, Gruzji czy Syrii. Co więcej, na froncie na Ukrainie walczą nie tylko regularne siły zbrojne, ale również najemnicy z tzw. Grupy Wagnera, w skład których wchodzą np. osoby osadzone wcześniej w zakładach karnych. Taka mieszanka powoduje, że morale, motywacja oraz zasady postępowania po stronie rosyjskiej są bardzo różne. Słyszymy o zbrodniach na ludności cywilnej, dezercjach, ale także o sukcesach rosyjskich żołnierzy. Musimy zdawać sobie sprawę, że widzimy jedynie wycinkowe obrazy wojny. Zbudowanie jej pełnego obrazu oraz jego ocena i wyciągnięcie wniosków przed nami.

CZYTAJ TEŻ: Wyzwania dla Marynarki Wojennej. Polskie okręty w bałtyckiej grze.

Cel Rosji, a więc zbudowanie kanału transportu na Krym nie powiódł się. Obrona Chersonia i Mariupolu miała kluczowe znaczenie dla obecnego przebiegu wojny?

- Nie do końca się zgodzę. To znaczy Rosji udało się wyjść z Krymu i zająć tereny, które zapewniły im pas ziemi, które z uwagi na swoją szerokość i zasię artylerii ukraińskiej daje w miarę stabilne połączenie lądowe Rosji z Półwyspem Krymskim. Żeby temu zapobiec ukraińska strona za wszelką cenę broniła Mariupola. To się jednak nie udało i Rosjanie zamknęli dostęp do Morza Azowskiego. Nie udało się im jednak utrzymać Chersonia, a co za tym idzie na ten moment niezagrożone są Mikołajów oraz Odessa, co nie pozostaje bez znaczenia w kontekście dostępu do Morza Czarnego i możliwości eksportu towarów z Ukrainy. Obecnie na tym obszarze to Rosjanie muszą planować obronę. Istnieje bowiem prawdopodobieństwo, że Siły Zbrojne Ukrainy będą chciały przełamać lądowy korytarz [morze na wysokości Mariupola red.] lub zagrozić Krymowi. Generuje to konieczność utrzymywania adekwatnych sił po stronie rosyjskiej, które np. nie mogą w tym czasie walczyć w Donbasie.

Agresja Rosjan nie bez powodu nazywana jest wojną pozorów. Europa, a szerzej świat reagują właściwie. Z perspektywy 12 miesięcy, czy państwa Zachodu nie zachowały się zbyt ostrożnie w obliczu wojny?

- Myślę, że tak. Po pierwsze Europa oraz USA właściwe wsparły Ukrainę przed wojną przygotowując ją do jej prowadzenia. Reakcja po 24 lutego 2022 roku było też zgoła inna niż ta z roku 2014 roku kiedy Rosjanie atakowali i zajmowali Krym. W tym kontekście należy wskazać wzmocnienie wschodniej flanki oraz wskazania na gotowość do obrony państwa NATO. Po trzecie widzimy, że pomoc dla Kijowa jest utrzymywana i rozbudowywana na wielu płaszczyznach, w tym wojskowej, gospodarczej oraz humanitarnej. Nie bez znaczenia są też pakiety sankcji gospodarczych. Czy to wystarczy? W tym momencie wydaje się, ze jest to adekwatne do wsparcia Ukrainy. Czy do powstrzyma Rosję? Pewnie tego dowiemy się z końcem roku. Widzimy natomiast, że zaangażowanie zachodu jest różne. Zarówno w czasie – tzn. wejście do grupy państw wspierających Ukrainę oraz zaangażowaniem – tj. przekazywanie określonej pomocy w relacji do swojego potencjału gospodarczego oraz wojskowego. Pomimo, że widzieliśmy początkowe pory części państw, to obecnie widzimy, że linia polityczna i wojskowego wsparcia Ukrainy przez zachód została utrzymana.

Okupacja Donbasu trwa od 7 lat. Bierność świata ośmieliła Władimira Putina?

- Niewątpliwie tak. To jak zareagował świat, a głównie USA oraz Europa na aneksję Krymu oraz wojnę w Donbasie, doprowadziła do sytuacji, w której Rosja uznała, że dalszy rozbiór Ukrainy jest możliwy. Najpewniej Kreml grał też na kolejną bierność lub rozłam polityczny na zachodzie w obliczu zdecydowanych działań zbrojnych. Niewykluczone, ze gdyby strona ukraińska nie obroniła Kijowa, nie zatrzymała ofensywy, ten plan mógłby się udać. Wydarzenia przybrały jednak inny obrót – niekorzystny dla Federacji Rosyjskiej i zachód jak już powiedziałem „utrzymał szyk”.

Białoruś jako poligon dla rosyjskiej armii, to jeden z pozorów tej wojny. Czy Polacy powinni uważniej przyglądać się temu, co dzieje się w Mińsku?

- Jestem przekonany, że Polska od dawna uważnie przygląda się sytuacji na Białorusi i robi to co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze ze względu na sytuację wewnętrzną i kierunek polityki Mińska pod przywództwem prezydenta Aleksandra Łukaszenki. Drugim powodem jest postępujące od lat zbliżenie wojskowe Białorusi z Rosją. W tym przypadku musimy zdawać sobie sprawę, że istnieje ryzyko wciągnięcia Białorusi do wojny z Ukrainą oraz wykorzystywania jej do różnej formy działań hybrydowych wobec jej sąsiadów, w tym Polski, co obserwowaliśmy poprzez kryzys z uchodźcami na granicy. Mając na uwadze chociażby te dwa elementy Polska decyduje się na wsparcie Ukrainy oraz wspiera opozycję na Białorusi. Jest to zgodne z perspektywą architektury bezpieczeństwa, którą ma Polska. Musimy jednak pamiętać, że polityka taka obecnie stawia nas na konfrontacyjnym kursie z Mińskiem, a co za tym idzie nasza uwaga musi być skupiona nie tylko na Obwodzie Kaliningradzkim oraz Ukrainie, ale także na Białorusi, która pozostaje potencjalnym graczem lub czynnikiem w trwającej wojnie.

ZOBACZ TEŻ: Dr Łukasz Wyszyński: Polska potrzebuje okrętów podwodnych pilnie, jak najszybciej.

Ukraina chce do NATO. Czy przyjęcie jej w poczet państw członkowskich zmieniłoby obraz tej wojny?

- Gdyby Ukraina była w NATO przed 22 lutego, to najprawdopodobniej do wojny nie doszło. Pytanie jednak, czy nie doszłoby do niej wcześniej, tj. w momencie akcesji Kijowa do Sojuszu. Najpewniej tak. Rosja nie widzi bowiem możliwości, w której na Ukrainie stacjonują wojska NATO, co jest niezgodne z jej wizją bezpieczeństwa w regionie Morza Czarnego. Natomiast rozważania dotyczące przystąpienia Ukrainy do NATO w trakcie trwania wojny, traktowałbym jedynie jako dyskusję polityczną. Moim zdaniem nie ma szans na wejście Ukrainy do NATO w momencie, w którym do państwo prowadzi wojnę. Co więcej musimy sobie zdać sprawę, że przyjęcie Kijowa do Paktu Północnoatlantyckiego lub nawet ustanowienie przez wojska Sojuszu strefy zakazów lotów oznaczałoby ryzyko poważnej eskalacji tej wojny. A tego zachód nie chce. W kontekście tego pytania powinniśmy także pamiętać, że kwestie przyjęcia Ukrainy do NATO lub pozostania poza Paktem będzie jednym z kluczowych elementów negocjacji pokojowych.

Dyplomacja jest szansą dla tego konfliktu?

- Tak. Ta wojna pomimo że rozgrywa się na polu walki i obejmuje sfery gospodarczą, informacyjną, cybernetyczną i wiele innych, to finalnie zakończy się przy stole rokowań. Wojna jest bowiem procesem politycznym i obie strony rozmowy prowadziły i będą prowadzić nadal. Otwartym pytaniem jest formuła rozmów, zaangażowanie państw trzecich oraz organizacji międzynarodowych oraz przedmiot negocjacji, tzn. na co będziemy się chcieli umówić?

Kto z kim będzie rozmawiał?

- Obok Ukrainy i Rosji obecnie wskazałbym na Turcję. Jest to państwo, które byłoby do zaakceptowania przez obie strony i odniosło już pierwsze sukcesy dyplomatyczne w trwającej wojnie, np. korytarz zbożowy. Na ten moment najpewniej Rosjanie nie chcę przy stole rozmów Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Polski. Podobnie jak Kijów odrzuci propozycje Białorusi lub Iranu. Państwami, które nadal mają potencjał dyplomatyczny, choć nie korzystają póki co z niego właściwie, są Francja i Niemcy. Tutaj dotykamy jednak bardziej złożonego problemu dot. dyskusji o wizji systemu bezpieczeństwa po wojnie na Ukrainie lub w ramach jej przedłużania się.

A zagrożenie użycia broni jądrowej? To realny problem?

- Problem jest realny. Chociażby z uwagi na fakt, że ta broń istnieje. A po drugie Rosja w obliczu braku sukcesów oraz wsparcia zachodu dla Ukrainy straszy jej użyciem. Widzimy zatem case, w którym państwo atomowe grozi użyciem broni masowego rażenia w wojnie konwencjonalnej z państwem, które jej nie posiada. O ile historycznie rozważano użycie broni atomowej przez Amerykanów w wojnie w Korei lub Wietnamie, to był to rozważania wojskowych i polityków, a nie groźby kierowane do społeczności międzynarodowej.

Broń atomowa pełni dzisiaj dla Rosji z jednej strony rolę gwaranta bezpieczeństwa – nienaruszalności granic oraz bezpieczeństwa systemu politycznego, z drugiej strony jest jedynym [obok surowców energetycznych red.] narzędziem wpływu na państwa zachodnie wspierające Ukrainę. I tutaj należy podkreślić, że narzędziem w większym stopniu skutecznym wobec opinii publicznej tych państw, niż elit polityczno-wojskowych. Groźba użycia broni atomowej jest bowiem bardzo mała. Jej konsekwencje – nawet w przypadku ograniczonych ładunków – byłyby katastrofalne dla systemu bezpieczeństwa międzynarodowego, nie tylko Rosji i USA, ale także Chin czy Indii. Oznaczać by to mogło nagły i niekontrolowany proces proliferacji broni atomowej, co doprowadziłoby do nowego wyścigu zbrojeń.

CZYTAJ TEŻ: Czy terroryści zagrożą polskim farmom wiatrowym na Bałtyku? Infrastruktura krytyczna RP pod kontrolą służb. Polska stawia na offshore.

U granic Polski, a więc u granic NATO dochodzi do licznych prowokacji. Obecność rosyjskich myśliwców, halsowanie żaglowców szkoleniowych, czy obecność masowców u granic wód terytorialnych. Rosja mówi sprawdzam, a NATO?

- Po pierwsze sprawdzam, a po drugie że ma potencjał i zdolności do tego, żeby bronić swoich interesów i znaczyć obecność w regionach świata, które są ważne dla jej interesów. Z punktu widzenia pozycji mocarstwowej Kremla jest to bardzo ważne. Po drugie, Rosja najpewniej chce pokazać państwom zachodnim, w tym Polsce, że ma możliwości destabilizowania sytuacji w obszarach dla nich kluczowych, co ma też wymiar oddziaływania na opinię publiczną. Można powiedzieć, że jest to swego rodzaju gra, którą prowadzą obie strony i która to gra obliczona jest na manifestowanie zdolności i skłonienie adwersarza do ustępstw w potencjalnych rozmowach.

Polska zdała egzamin z solidarności międzynarodowej. Jak z perspektywy roku zmieniła się pozycja Polski na arenie międzynarodowej?

- Jesteśmy dzisiaj kluczowym państwem dla logistycznej pomocy Ukrainie. Bez naszego zaangażowania Kijów najpewniej nie mógłby się bronić tak jak to obserwujemy. Co więcej Polska, a dokładnie Polacy, zaangażowali się w bezprecedensową pomoc uchodźcom z Ukrainy, co pozytywnie wpłynęło na nasz wizerunek. Należy także wskazać, że Polska wspiera Ukrainę wojskowo w wymiarze nieporównywalnie większym niż większość państw zachodnich – licząc np. nasze PKB. Elementy te składają się na budowę pozytywnego wizerunku Polski wśród państw zachodnich – naszych sojuszników. Musimy jednak pamiętać, że z punktu widzenia Rosji jesteśmy państwem, które wspiera ich przeciwnika.

Prezydent Andrzej Duda, wicepremier Mariusz Błaszczak, szefowie MSZ i MSWiA, a więc Zbigniew Rau i Mariusz Kamiński. Ich głos w Europie stał się słyszalny?

- Po 24 lutego 2022 roku głos polskich polityków i ekspertów jest przede wszystkim inaczej słuchany. Okazało się, że nasze analizy i przewidywania były w dużej części słuszne. Nie potwierdziły się natomiast założenia budowania polityki bezpieczeństwa lansowane np. przez Niemcy czy inne państwa zachodnie. Musimy jednak pamiętać, że polityka międzynarodowa nie jest zbudowana na sentymentach i obecnie oddając rację Polsce, państwa zachodnie będę niebawem budować kolejne koncepcje dot. przyszłego ładu międzynarodowego – ważne żeby wtedy głos Warszawy był również dobrze słuchany. Na to wpływ będzie miało wiele czynników.

Jak długo jeszcze potrwa ta wojna?

- Obawiam się, że wiele lat. Będzie to wojna, która będzie miała różne okresy intensywności. Rosjanie nie odpuszczą Ukrainy. A to oznacza, że potencjalne zawieszenia broni, rozejmy, a może nawet pokój, w sytuacji, w której Ukraina wyszłaby na tle ich ustaleń zwycięsko, będę jedyne przerwą w wojnie. Ukrainie również trudno byłoby zaakceptować straty terytorialne. W obu przypadkach chodzi o politykę wewnętrzną. Do tego dochodzi kształt systemu międzynarodowego i dynamika jego zmian. Będzie ona oddziaływać na wsparcie dla obu stron toczącej się wojny. To pan zauważył, że okupacja Donbasu trwa 7 lat. Ta wojna w pewnym sensie trwa już prawie 8 lat. I w różnych odsłonach może potrwać jeszcze wiele.

Trwa wojna pozorów. Minął rok od rosyjskiej agresji na Ukrainę. Rozmawiamy z drem Łukaszem Wyszyńskim z Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni

Trwa wojna pozorów. Minął rok od rosyjskiej agresji na Ukrai...

Wyzwania dla Marynarki Wojennej. Polskie okręty w bałtyckiej grze

Wyzwania dla Marynarki Wojennej. Polskie okręty w bałtyckiej grze

Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki