Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trójmiasto: Już 12 miesięcy trwa szukanie Iwony Wieczorek

Tomasz Słomczyński
Rzesze turystów nie chcą czytać o lokalnych protestach, remontowanych drogach, objazdach... Gazetę biorą do ręki w poszukiwaniu tytułu z elektryzującymi dwoma słowami: "Iwona Wieczorek". Odnaleziona? Wciąż zaginiona? Żyje? Tak było latem zeszłego roku. Mija rok od zaginięcia 19-latki. To dobra perspektywa, żeby się przyjrzeć sprawie, która może kojarzyć się z relacjonowanym na żywo spektaklem.

Iwona zaginęła w sobotę nad ranem, 17 lipca 2010 roku. Przez pierwsze trzy dni informacja ta nie trafiała do gazet. Pierwsza notka o zaginięciu pojawiła się w "Dzienniku Bałtyckim" 20 lipca. Typowe ogłoszenie: "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie...", opatrzone zdjęciem 19-latki.
W tym czasie mama Iwony zaczęła wieszać ogłoszenia o zaginięciu córki wzdłuż pasa nadmorskiego w Sopocie. O sprawie zaczęło się robić głośno - mówiła już o tym ulica. Reporterzy miejscy "Gazety Wyborczej" robią temat na pierwszą stronę gazety: "Cały Sopot szuka Iwony". Jest 23 lipca.

Dwa nazwiska

W połowie 2010 roku Krzysztof Rutkowski musiał już zdawać sobie sprawę, że zakończyła się jego polityczna kariera, w zasadzie kilkuletni parlamentarny epizod. Cztery lata wcześniej został aresztowany w związku z podejrzeniem o pranie brudnych pieniędzy. Za kratkami spędził prawie rok. W czerwcu 2007 roku został skazany przez sąd w Antwerpii na 1,5 roku więzienia za bezprawne zatrzymanie. W listopadzie 2008 roku w Katowicach rozpoczyna się proces karny, Rutkowski zasiada na ławie oskarżonych. Zarzuty dotyczą uczestnictwa w mafii paliwowej. Natomiast w maju 2010 roku okazuje się, że najsłynniejszy w Polsce detektyw nie jest detektywem - nie ma stosownych uprawnień.

Wszystko o sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek

Kiedy "Cały Sopot szuka Iwony", Rutkowski z hukiem dołącza do poszukujących. Czytelnicy dowiadują się o tym 24 lipca. Rozpoczyna druzgocącą krytykę policji i prokuratury. Zdaje się mówić: "Na kłopoty (z bezczynnym wymiarem sprawiedliwości) - Rutkowski". Nie jest już detektywem, ale "doradcą".

Prezydent Sopotu Jacek Karnowski przyznaje, że o zaginięciu Iwony dowiedział się z tekstu, w którym poinformowaliśmy, że do poszukiwań włącza się Rutkowski. - Jego zasługą jest, że zaczęliście o tym pisać - mówi dziś prezydent. Wcześniej, w poniedziałek 21 lipca, na pierwszej stronie "Dziennika Bałtyckiego" napisaliśmy o tym, że wiceprezydent Sopotu Wojciech Fułek zostaje zwolniony przez swojego kontrkandydata w wyborach i przełożonego w pracy - Jacka Karnowskiego.
27 lipca Czytelnicy dowiadują się, że Jacek Karnowski przeznaczył 20 tys. zł nagrody dla tego, kto pomoże odnaleźć Iwonę.

- Jeśli chce pan zasugerować, że poprzez wyznaczenie nagrody chciałem "przykryć" sprawę zwolnienia Fułka, to nie mamy o czym rozmawiać - kwituje taką sugestię prezydent kurortu.
- Dlaczego wyznaczył pan taką nagrodę? Wcześniej pan tego nie robił...
- Między innymi dlatego, że to była sytuacja niecodzienna, wręcz rzadkość, nieczęsto ktoś w Sopocie przepada bez wieści. Niech pan to sprawdzi.
Dane statystyczne częściowo potwierdzają słowa prezydenta kurortu - zaginięcie dziewczyny w Sopocie to zdarzenie niecodzienne, choć słowo "rzadkość" mogłoby być uznane w tym przypadku za przesadę: w Sopocie w 2007 roku zaginęło 10 osób, z czego 7 zostało odnalezionych.
- Miesiąc później zaginął chłopak - mówi Karnowski. - Również wyznaczyliśmy nagrodę w wys. 20 tys. zł. Uczyniliśmy to, mimo że sprawa nie była medialna, tak jak zaginięcie Iwony.

Kto znajdzie Iwonę?

Dzień po deklaracji Karnowskiego, Rutkowski ogłasza, że za informację, która pomoże w odnalezieniu Iwony, zapłaci 25 tys. zł. Mamy więc już 45 tys. Do tego dołącza się grupa anonimowych biznesmenów, która dokłada swoje 10 tys. W sumie 55 tys. czeka na tego, kto pomoże odnaleźć Iwonę.

Detektyw (bez uprawnień) publicznie mówi o tym, że sopoccy policjanci nie zabezpieczyli nagrań z monitoringu. Nie skorzystali z ofert pomocy, które proponowali im m.in. pracownicy WOPR. Policja zaprzecza: "Mieliśmy nagrania, intensywnie pracujemy nad tą sprawą" - mówią.

Wszystko o sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek

Najpierw dziennikarze dowiadują się, że przed klubem Sanatorium w Sopocie, kiedy przechodziła tamtędy Iwona, jeden z młodych mężczyzn się za nią obejrzał, potem skierował kroki w tę samą stronę co Iwona. Czy to porywacz lub morderca? - zadawał pytanie Rutkowski.

Dwa dni potem policjanci pokazują dziennikarzom, że też nie próżnują. Na filmie widzimy, jak już świta, Iwona idzie deptakiem, jest w Jelitkowie, ok. 2 km od domu. Za nią kroczy "mężczyzna z ręcznikiem" przewieszonym przez ramię. Czy to jest zabójca lub porywacz? - zadają pytanie policjanci, następnego dnia powtarza to pytanie trójmiejska ulica.

Iwona nie znika na na odludziu, tylko w miejscu licznie odwiedzanym przez turystów. Każdy więc może w drodze na plażę spróbować się rozejrzeć, powęszyć. Spektakl przeradza się w grę miejską. Rutkowski przeszukuje pas nadmorski z użyciem paralotni. Organizowane są tłumne przeszukania okolic Jelitkowa.

Dziennikarze (w tym podpisany powyżej) biegają z policjantami po plaży według wskazań radiestety. Mimo że akcja ma być niejawna, na miejscu pojawiają się ekipy TVN24 i Polsatu.

Jasnowidz wskazuje kolejne miejsca, w których nie ma ani Iwony, ani jej ciała. Śledztwo przechodzi w ręce policjantów z Komendy Wojewódzkiej. Sopoccy funkcjonariusze oddychają z ulgą. Mówią, że pod taką presją mediów nie da się pracować.

Dowiecie się... o umorzeniu

Temat powoli schodzi z pierwszych stron gazet. Kończy się lato i kończą się spektakularne działania. Zaczyna się żmudna praca.

W styczniu 2011 Rutkowski podaje imię i pierwszą literę nazwiska chłopaka, którego podejrzewa o gwałt i uprowadzenie Iwony. Podaje nazwę niewielkiej miejscowości, z której chłopak pochodzi.
Podaje kolejne fakty z jego życiorysu: uczelnię, na której studiował, kierunek, okoliczności jego śmierci (zmarł tragicznie w styczniu 2011), kłopoty natury osobistej. Mama chłopaka i jego przyjaciele protestują: chłopaka, o którym mówi Rutkowski, 17 lipca nie było w Sopocie. Był ze znajomymi w domku letniskowym, mają być na to świadkowie. Matka nieżyjącego studenta zapowiada kroki prawne przeciwko Rutkowskiemu, który - jak uważa, szkaluje imię jej syna.
Okazuje się, że Rutkowski nigdy nie był w miejscowości, z której pochodzi podejrzewany przez niego chłopak. Nie rozmawiał ani z jego matką, ani z jego znajomymi.
Prokuratura po dwóch miesiącach umarza ten wątek śledztwa. Rewelacje Rutkowskiego się nie potwierdzają.

Martwy punkt?

Oddajmy głos prokuratorowi Wojciechowi Szelągowskiemu z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, która prowadzi śledztwo w tej sprawie: - Przez 12 miesięcy gromadzono materiał dowodowy. Obecnie mamy 14 tomów akt, w sumie ok. 3 tys. stron. Prowadziliśmy bardzo intensywne działania poszukiwawcze w terenie.

Wszystko o sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek

Prokurator informuje: sprawdzono 77 studni sanitarnych, 46 studni uzdatniania wody, inne obiekty infrastruktury technicznej w Jelitkowie i okolicach. Przeprowadzono 270 przesłuchań.
- Czy śledztwo w sprawie Iwony Wieczorek utknęło w martwym punkcie?

- Absolutnie nie. W tej sprawie nie stoimy w miejscu. Wciąż sprawdzamy kolejne informacje.
- Czy nagłośnienie medialne i udział detektywa Rutkowskiego pomagają w rozwikłaniu tej sprawy?
- Z jednej strony publikacja wizerunku zaginionej może pomóc - dotrzeć mogą do nas informacje od przypadkowych świadków zdarzenia. Z drugiej jednak strony zasada jest taka: im mniej konkretnych informacji jest podawanych do mediów, tym lepiej dla sprawy. Dlatego trudno w tym momencie to ocenić. Będziemy mogli dokonać takiej oceny po zakończeniu śledztwa - mówi prokurator.
Najważniejszy głos w sprawie

Podziw i szacunek budzi determinacja mamy zaginionej, pani Iwony Kindy-Wieczorek, która nie ustaje w poszukiwaniach córki. Przygotowuje kolejną akcję medialną: na ulicach wielu miast w Polsce mają zawisnąć billboardy i plakaty z podobizną zaginionej Iwony. Ulotki w różnych językach trafią do miast największych europejskich krajów.

Pani Iwona, poproszona o podsumowanie ostatniego roku, odpowiada:
- Z policją, prokuraturą współpraca układa się bardzo dobrze, chociaż, jak wszyscy wiedzą, na samym początku było inaczej. Z działalności Rutkowskiego jestem bardzo zadowolona.
- Jaki to był rok?
- To był najgorszy rok w moim życiu... To jest nawet gorsze od śmierci bliskiej osoby. Niewiedza jest gorsza od wszystkiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki