Podstawą repertuaru sopockiego koncertu były kompozycje z płyty "Wisława" wydanej w 2012 r., czyli w kilka miesięcy po śmierci polskiej poetki, noblistki, Wisławy Szymborskiej. Trębacz był z poetką zaprzyjaźniony od lat i nad utworami na ten album pracował już od dawna.
- Komponuję raczej dość wolno, daję dojrzeć muzyce, wiele zmieniam - mówił Stańko na kilka dni przed przyjazdem do Sopotu. - Zdarzało mi się komponować bardzo szybko, ale przeważnie daję powstającemu utworowi czas. Gdy komponowałem na "Wisławę" pomyślałem sobie, że moja technika tworzenia muzyki przypomina tę, w jakiej pani Wisława Szymborska pisała wiersze. W obu przypadkach dąży się do syntezy. I ważny jest czynnik czasu, czas jest potrzebny, wzmacnia intensywność tego, co jest pisane.
Tak skondensowana, wypracowana muzyka ma swoje mocne i słabe strony. Szczerze mówiąc, "Wisława" Stańki w wersji studyjnej nie należy do moich ulubionych płyt w jego dyskografii. Trochę jakby brakowało jej swobody, wizyjności i lotu. W wykonaniu koncertowym udało się kanty tych kompozycji nieco zaokrąglić, w dużym stopniu dzięki muzykom zaproszonym do współpracy w kwartecie.
Wielkie dłonie Davida
Bardzo podobało mi się nowoczesne i wyraziste granie sekcji rytmicznej. Kontrabasista John Hébert i perkusista Gerald Cleaver bez wątpienia dodali współczesnego smaku do zakorzenionej w klasyce modern jazzu stylistyce lidera. Sam Stańko najbardziej cieszy się z pozyskania do kwartetu pianisty Davida Virellesa.
- To rewelacyjny muzyk z klasycznym wykształceniem, klasyczny pianista z ręką jak wiadro - tak o nim opowiadał Stańko. - W pewnym sensie jest to klasyczna pianistyka rosyjska, na Kubie obowiązuje ta tradycja. Dzięki temu, że należy do tej rosyjskiej szkoły, rozumie liryzmy. To jest szalenie ważne w graniu moich kompozycji. Dodatkowo, jako czarnoskóry pianista jazzowy z Nowego Jorku należy do kultury afroamerykańskiej. Bez wątpienia jest kontynuatorem takich wspaniałych pianistów jak Bud Powell, jak Don Pullen. W tym graniu jest coś niesamowicie głębokiego, coś pierwotnego. To druga wspaniała szkoła, do której on należy. No i do tego ma tę latynoską lekkość, magiczność. On ma w grze obecny realizm magiczny, jak z powieści Marqueza. Jest to taka muzyka słońca, w której czai się coś niepokojącego, mrocznego, głębokiego. Jest mi to strasznie bliskie.
Zespół w takim właśnie składzie pracuje nad planowaną nową płytą polskiego trębacza.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?