Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Stańko w Sopocie. Jedyny taki koncert w Polsce!

Tomasz Rozwadowski
Tomasz Stańko nie ukrywa wielkiego sentymentu, jakim darzy Sopot. Mocnym dowodem na ten emocjonalny związek z nadbałtyckim kurortem jest to, że wtorkowy koncert był jedynym danym w Polsce podczas obecnej trasy trębacza po Europie
Tomasz Stańko nie ukrywa wielkiego sentymentu, jakim darzy Sopot. Mocnym dowodem na ten emocjonalny związek z nadbałtyckim kurortem jest to, że wtorkowy koncert był jedynym danym w Polsce podczas obecnej trasy trębacza po Europie T.Bołt
Najsłynniejszy na świecie polski jazzman, trębacz Tomasz Stańko zagrał w miniony wtorek ze swoim amerykańskim zespołem w Sopocie. Tomasz Stańko i jego New York Quartet wystąpili w sali koncertowej Polskiej Filharmonii Kameralnej przy Operze Leśnej. Zainteresowanie koncertem było tak duże, że sala była wypełniona do ostatniego miejsca, a nawet lekko bardziej. No, ale popularność, a poniekąd i kult Stańki w środowisku fanów jazzu nie jest przecież żadną niespodzianką.

Podstawą repertuaru sopockiego koncertu były kompozycje z płyty "Wisława" wydanej w 2012 r., czyli w kilka miesięcy po śmierci polskiej poetki, noblistki, Wisławy Szymborskiej. Trębacz był z poetką zaprzyjaźniony od lat i nad utworami na ten album pracował już od dawna.

- Komponuję raczej dość wolno, daję dojrzeć muzyce, wiele zmieniam - mówił Stańko na kilka dni przed przyjazdem do Sopotu. - Zdarzało mi się komponować bardzo szybko, ale przeważnie daję powstającemu utworowi czas. Gdy komponowałem na "Wisławę" pomyślałem sobie, że moja technika tworzenia muzyki przypomina tę, w jakiej pani Wisława Szymborska pisała wiersze. W obu przypadkach dąży się do syntezy. I ważny jest czynnik czasu, czas jest potrzebny, wzmacnia intensywność tego, co jest pisane.

Tak skondensowana, wypracowana muzyka ma swoje mocne i słabe strony. Szczerze mówiąc, "Wisława" Stańki w wersji studyjnej nie należy do moich ulubionych płyt w jego dyskografii. Trochę jakby brakowało jej swobody, wizyjności i lotu. W wykonaniu koncertowym udało się kanty tych kompozycji nieco zaokrąglić, w dużym stopniu dzięki muzykom zaproszonym do współpracy w kwartecie.

Wielkie dłonie Davida
Bardzo podobało mi się nowoczesne i wyraziste granie sekcji rytmicznej. Kontrabasista John Hébert i perkusista Gerald Cleaver bez wątpienia dodali współczesnego smaku do zakorzenionej w klasyce modern jazzu stylistyce lidera. Sam Stańko najbardziej cieszy się z pozyskania do kwartetu pianisty Davida Virellesa.

- To rewelacyjny muzyk z klasycznym wykształceniem, klasyczny pianista z ręką jak wiadro - tak o nim opowiadał Stańko. - W pewnym sensie jest to klasyczna pianistyka rosyjska, na Kubie obowiązuje ta tradycja. Dzięki temu, że należy do tej rosyjskiej szkoły, rozumie liryzmy. To jest szalenie ważne w graniu moich kompozycji. Dodatkowo, jako czarnoskóry pianista jazzowy z Nowego Jorku należy do kultury afroamerykańskiej. Bez wątpienia jest kontynuatorem takich wspaniałych pianistów jak Bud Powell, jak Don Pullen. W tym graniu jest coś niesamowicie głębokiego, coś pierwotnego. To druga wspaniała szkoła, do której on należy. No i do tego ma tę latynoską lekkość, magiczność. On ma w grze obecny realizm magiczny, jak z powieści Marqueza. Jest to taka muzyka słońca, w której czai się coś niepokojącego, mrocznego, głębokiego. Jest mi to strasznie bliskie.

Zespół w takim właśnie składzie pracuje nad planowaną nową płytą polskiego trębacza.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki