Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To dzięki takim ludziom możemy oglądać widowisko „Szarża pod Krojantami”

Maria Sowisło
Maria Sowisło
Wideo
od 16 lat
Widowisko „Szarża pod Krojantami” to przede wszystkim ludzie – zarówno ci, którzy je oglądają, jak też ci, którzy biorą w nim udział. To niezliczona ilość aktorów i statystów. W przygotowania do tego jednego dnia – pierwszej niedzieli września – przygotowują się często cały rok i wkładają w to ogromne serce.

Śmiało można powiedzieć, że „Szarża pod Krojantami” to towar eksportowy gminy Chojnice, a nawet Pomorza. Ogromne przedsięwzięcie, w które zaangażowani są oczywiście znawcy historii Polski – zwłaszcza tej wojennej – ale też zwykli ludzie. Zwykli o niezwykłych pasjach i zaangażowaniu. Takich jak choćby… ksiądz. Bo wyobrażacie sobie maleńką wieś polską z pierwszej połowy XX wieku, w której nie byłoby księdza? I to na rowerze? No, nie bardzo. W inscenizacjach pod Krojantami nie mogło go przecież zabraknąć. I był. W tę role wcielił się Mirosław Dalecki ze Stowarzyszenia Miłośników Historii Gryfa Pomorskiego "Cis" Męcikał.

- Sutannę dostałem od wujka. Jest oryginalna od wujka księdza z Gruczna. To nie jest żadna fałszywka, podróbka czy kupiona z internetu. Jest oryginalna. Ona ma z 60 lat. Jest wyłożona końskim włosiem. Jak się to ubierze, to jakby się smoking ubrało. To chodzi o to, że ma się to czuć, to oddycha. W tym człowiek może godziny spędzić i nie jest spocony. Ona waży swoje, a po takiej inscenizacji, jak jest piękna pogoda, to waży dwa razy więcej – zdradził nam Mirosław Dalecki, czyli ksiądz Mirek z parafii Bosej.

Niemal wszyscy aktorzy występujący w widowisku pod Krojantami to amatorzy. Tylko część z nich ma wojskowe przygotowanie lub żołnierskie korzenie. Niektórzy mają już wieloletnie doświadczenie w podobnych widowiskach. Często nie wyobrażają sobie września bez udziału w „Szarży pod Krojantami”.

- Najpierw trzeba się zainteresować, potem trzeba mieć pieniądze, wole i wytrwałość. Ja tu biorę udział od 2003 roku. I konno, jako kolarz, i pieszo, dzisiaj odgrywamy legionistów. Mam to we krwi, bo moja rodzina jest taka kawaleryjska z 3. Pułku Strzelców Konnych w Wołkowysku, 6. Pułku Ulanów Kaniowskich. Ja akurat jestem oficerem rezerwy, ale są tu też aktywni żołnierze, policjanci – wyliczał Marek Drabik z Polskiego Klubu Kawaleryjskiego z Kutna.

Co ciekawe, aktorzy amatorzy posiadają własne stroje i rekwizyty. W każdej chwili mogą zagrać żołnierza polskiego, niemieckiego, a nawet partyzanta. Dbają o każdy szczegół, by wyglądać bardzo autentycznie. Dotyczy to nie tylko cywilów, ale też bardziej zmotoryzowanych. Podczas tegorocznej „Szarży pod Krojantami” zobaczyć można było z bliska legendarne motocykle polskie sokoły. I to nie tylko te bardziej popularne o pojemności 600 cm3, ale też 1000. Były produkowane w Centralnych Warsztatach Samochodowych w latach 1934-1939, a zaprojektował je inżynier Tadeusz Rudawski. Z założenia miały to być motocykle do jazdy w terenie i bezawaryjne. Takie połączenie amerykańskich harleya i indiana. Wybuch II wojny światowej zakończył produkcję sokołów. Teraz posiadają je tylko kolekcjonerzy, którzy wiele lat pracują nad restauracją tych motocykli.

Aktorzy to nie tylko ludzie z siwymi włosami na głowach. To także młodzież, która pasjonuje się historią.

- Ogólnie jesteśmy bardzo otwarci na ludzi, zwiedzających, żeby im pokazywać nasz sprzęt, bawić się z nimi jak najwięcej, żeby uczyć też młodzież oraz tym starszym nawet przypominać – powiedział nam Antoni Kowalski z grupy Militarni Lębork.

Najliczniejszą chyba zorganizowaną grupą było chyba Stowarzyszenie Miłośników Historii Gryfa Pomorskiego "Cis" Męcikał. Pod Krojanty dotarli wozem konnym. Ciągnęli go lasami osiem kilometrów.

- Jesteśmy tu od wielu, wielu lat. Jesteśmy pasjonatami historii, dlatego tak chętnie tu przyjeżdżamy. Mamy swoje stroje partyzanckie, niemieckie – wyjaśniał Sebastian Pepliński ze Stowarzyszenia Miłośników Historii Gryfa Pomorskiego "Cis" Męcikał.

Co ważne, ta grupa z Męcikała doprowadziła do odtworzenia w lesie pod Męcikałem bunkra Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Pomorski” zwanego zielonym pałacem. I to właśnie dzięki takim zwykłym ludziom udaje się pod Krojantami stworzyć niepowtarzalną atmosferę. Dzięki nim historia wojska polskiego i naszego kraju wydaje się bardziej przystępna i przede wszystkim atrakcyjna.

„Szarża pod Krojantami” to także stoiska gastronomiczne czy z gadżetami wojskowymi i nie tylko. Śmiało można powiedzieć, że puste pole nieopodal wsi Krojanty na jeden dzień zamienia się w małe miasteczko. Kolejny takie już za rok. Już planujcie czas na pierwszą niedzielę września.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki