Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tegoroczne zbiory miodu na Pomorzu wyjątkowo nieudane

Łukasz Boyke
Nieudane zbiory miodu w powiecie bytowskim
Nieudane zbiory miodu w powiecie bytowskim Łukasz Boyke
Chociaż na południu Polski pszczelarze już liczą zyski ze sprzedaży miodu, którego w tym roku jest tam wyjątkowo dużo, to w rejonie Bytowa sytuacja nie napawa już optymizmem. Według jednego z najpopularniejszych pszczelarzy w Polsce, który w swojej pasiecie ma ponad 300 uli, tegoroczne zbiory miodu w naszym regionie zaliczyć należy do wyjątkowo nieudanych.

Potwierdziły się więc przypuszczenia Romana Bułki z Niezabyszewa, który pomimo niekorzystnych warunków atmosferycznych już na początku lipca przewidywał, że taka sytuacja może wystąpić. Problem jest i jak się okazuje nie wynika on z sytuacji pogodowej, ale jak przekonują specjaliści z roślin, które wyrosły z nasion modyfikowanych genetycznie.

 

- Winą za taką sytuację obarczam tylko i wyłącznie nasiona gryki – tłumaczy Roman Bułka, pszczelarz z Niezabyszewa. - Stare nasiona gryki zastosowane w Prądzonej dały miód, którego poszczególnym pszczelarzom nie udało się zebrać zbyt wiele, bo w tym miejscu ustawionych zostało aż 17 pasiek. W pozostałych rejonach zasiane zostały prawdopodobnie nasiona genetycznie modyfikowane. W przypadku tych pomimo tego, że ule były ustawione w pobliżu upraw gryki, to miód w ogóle nie pachniał gryką. Poza tym był jasny co świadczy o tym, że nie był to miód gryczany. Sytuacja skłania do refleksji, ponieważ gryka w tym roku miała idealne warunki do rozwoju. Była odpowiednio nawodniona, nasłoneczniona i nie było wtedy jeszcze upałów kiedy zaczynała kwitnąć. Uważam, że chodzi tu o nasiona genetycznie modyfikowane, które nie dają nektaru.

 

Zdaniem pszczelarza z Niezabyszewa nasiona genetycznie modyfikowane są tańsze, dlatego cieszyły się sporym zainteresowaniem zwłaszcza wśród tzw. Wielkoobszarowców, czyli rolników posiadających w swoich areałach po kilkadziesiąt, a nawet kilkaset hektarów. Szacunki wskazują na to, że z jednego ula można "wyciągnąć" nawet 100 kilogramów miodu. W tym roku było to kilka, a w wyjątkowych przypadkach kilkanaście kilogramów. Wielu pszczelarzy jest zaniepokojonych sytuacją, bowiem tegoroczne zbiory szacuje się na 1/5 tego, co w latach poprzednich.

 

- To, że są zastosowane inne nasiona widać gołym okiem. Ona nawet inaczej pachnie. Gdyby gryka normalnie zanektarowała tak jak w latach poprzednich, to miodu byłoby bardzo dużo. Chociaż ja wskazuję na razie na grykę, to odbieram dziesiątki sygnałów od innych pszczelarzy z całej Polski, że podoba sytuacja dotyczy także rzepaków. To jest sprawa władzy i Ministerstwa Rolnictwa. Te nasiona prawdopodobnie pochodzą z Białorusi. Nie ma co zrzucać winy na pogodę. Moim zdaniem miodu powinno być do oporu. Jest zupełnie inaczej. Co w tej sytuacji robić? Zastosować inne nasiona. Nie ma innego wyjścia. W porównaniu do 2010 roku, kiedy zbiory były rekordowe różnica jest znacząca. Z jednego ula miałem wtedy 66 kilogramów miodu.

 

Na razie o podwyżkach cen miodu pochodzącego od lokalnych pszczelarzy się nie mówi. Za słoik trzeba średnio zapłacić 25-30 złotych w zależności od jego rodzaju. Właściciele pasiek bezradnie rozkładają więc ręce twierdząc, że w tym roku będzie go po prostu mniej i szybciej się skończy. Warto więc już teraz pomyśleć o odpowiednich zapasach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki