Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tczew: Stoczniowcy wciąż bez pracodawcy

Anna Szałkowska
Stoczniowcy postanowili walczyć o swoje w sądzie
Stoczniowcy postanowili walczyć o swoje w sądzie Anna Szałkowska
Ponad 70 pracowników Stoczni Tczew od dwóch miesięcy... nie ma pracodawcy. Do tej roli nie przyznaje się żadna ze stron umowy przedwstępnej, podpisanej w lipcu ub. roku. Jej stronami byli syndyk masy upadłościowej Stoczni Tczew sp. z o.o. oraz Stocznia Tczew SA, spółka celowa założona na okoliczność sprzedaży przez firmę Zremb Chojnice.Ta ostatnia zobowiązała się kupić tzw. zorganizowaną część przedsiębiorstwa stoczni i zatrudnić jej pracowników.

- Podpisano umowę przedwstępną - potwierdza Jan Gąsowski, prezes Zarządu Stoczni Tczew SA. - Ustalono, że ewentualna umowa sprzedaży będzie podpisana najpóźniej do 30 kwietnia 2011 r. W umowie jednak przewidziano, że transakcja może nie dojść do skutku, a syndyk na tę okoliczność zobowiązany został do przejęcia załogi i majątku.

CZYTAJ TAKŻE
Tczewscy stoczniowcy pozwali Stocznię Tczew SA
Pracownicy Stoczni Tczew nie dostają pensji

Innego zdania jest druga strona umowy.

- Zgodnie z umową, z dniem 1 sierpnia kupujący przejął, na podstawie art. 23 kodeksu pracy, pracowników Stoczni Tczew w upadłości, a na podstawie protokołu wydania faktycznie przejął majątek wchodzący w skład zorganizowanej części przedsiębiorstwa, celem prowadzenia na tym terenie działalności gospodarczej - tłumaczy Magdalena Smółka, syndyk masy upadłościowej Stoczni Tczew sp. z o.o. - Umowa nie przewidywała możliwości odstąpienia, ani jej rozwiązania.

Nie jest to jedyna różnica zdań między stronami. Współpraca od lipca ub.r. przy przejęciu przebiegała na tyle źle, że 28 października Stocznia Tczew SA złożyła w formie aktu notarialnego "Oświadczenie o uchyleniu się od skutków prawnych oświadczenia woli złożonego pod wpływem błędu wywołanego podstępnie".

Co wynika z dokumentu o tak złożonej nazwie?

- Dokonaliśmy wspomnianej czynności prawnej, gdyż w świetle faktów, z którymi mogliśmy zapoznać się dopiero po dacie podpisania umowy, w jej zapisie doszło, naszym zdaniem, do wielu nieprawidłowości. Również skutki wielu zdarzeń, które nastąpiły w wyniku wspomnianej umowy, wymagały zasadniczej korekty - dodaje Jan Gąsowski. - Uznaliśmy, że należy uregulować kwestie wątpliwie bądź, w naszej ocenie, niezgodne z prawem. Zwracaliśmy też uwagę na konieczność poprawnego rozliczenia wspólnej działalności obydwu spółek prowadzonej w ramach majątku stoczni. Chcieliśmy wyjaśnić niejasności w postępowaniu syndyka. Mimo pełnej gotowości z naszej strony, syndyk nie był zainteresowany takimi spotkaniami. Stąd doszło do złożenia oświadczenia.

Od tego momentu Stocznia Tczew SA nie czuje się już pracodawcą stoczniowców, ale syndyk również nie zamierza nim być.

- W świetle obowiązujących przepisów prawa oraz orzecznictwa to Stocznia Tczew SA nadal nim jest - mówi Magdalena Smółka. - Umowa obowiązuje, tylko się z niej nie wywiązują.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki