Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnice Mino - rozmowy na sopockiej plaży z... Aniołem. Recenzja książki Andrzeja Dunajskiego

Grażyna Antoniewicz
W niewielkiej sopockiej kawiarence Cafe Kultura, odbyło się spotkanie z Andrzejem Dunajskim, autorem książki "Tajemnica Mino". Znam Andrzeja od lat, od czasów, gdy jako znakomity dziennikarz śledczy, reporter śledził różne nieprawidłowości, afery. W 1995 roku napisał wspólnie z Romualdem Orłem nagrodzony przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich reportaż pod tytułem „Grudniowe kule”, odkrywający nieznane dokumenty o szczególnym znaczeniu dla śledztwa w sprawie odpowiedzialności za wydarzenia związane z Grudniem 1970 na Wybrzeżu. Tym razem zaskoczył czytelników, napisał bowiem poetycką, pełną ciepła książkę, która pozwala nam zatrzymać się w biegu, spojrzeć na swoje życie, zastanowić nad nim, a być może zmienić.

"Tajemnica Mino" zaczyna się cytatem z Seneki: "Żyjcie, tak jakbyście mieli żyć wiecznie, i nigdy nie przychodzi wam na myśl wasza kruchość, nie zważajcie na to, ile czasu już przeminęło. Trwońcie go, jakbyście czerpali z pełnego i nieprzebranego zasobu, gdy tymczasem ten właśnie dzień, który podarujecie czy to jakiemuś człowiekowi, czy to jakiejś sprawie, jest może ostatnim".

Kobieta anioł

Historia, którą poznajemy jest tyleż fantastyczna - co prosta. Jej bohater przez sześć dni spotyka na sopockiej plaży kobietę, to Mino - kobieta - Anioł? Rozmawiają. Mino nosi czarne okulary, ma też białą laskę. Mino nie widzi co okazuje się nie być przeszkodą. Wręcz przeciwnie – daje jej możliwość aby zobaczyć więcej.
"Niewidząca przez oczy, widziała przez serce, czego moje oczy, otwarte zobaczyć nie były w stanie, a serca poruszyć" - pisze autor.
- Wierzy Pan, że każdy może na swojej drodze spotkać taką przewodniczkę, jak Mino? - pytał prowadzący spotkanie Adam Kasprzyk.

- Nie tylko może spotkać. Każdy spotka, jeśli zechce uwierzyć w to, że spotka. Bez wiary w spotkanie, nie ma szans. Bo nawet, jak spotka, nie uwierzy, że spotkał. Bez wiary w spotkanie, napotkana MINO zostanie ominięta.

Wracamy więc na sopocką plażę: "Prowadziła Mino, odkrywając kolejne cuda ze świata ptaków, drzew i wody, by w końcu odkryć mnie samego".

Zaskoczeni jak Horodik

Rozmowę z widzami przerwało pojawienia się małego radosnego chłopca.
- To Hordik, przyjechał tutaj z Ukrainy na początku wojny - wyjaśnił Andrzej Dunajski. - Hordik ma taką przedziwną zasadę, że jak się czymś fascynuje, albo nad czymś zastanawia zatrzymuje się i mówi "oooo". Jeśli czytelnik po przeczytaniu tej książki powie "ooo", to ja będę najszczęśliwszym człowiekiem na świecie - żartował.
Kończąc spotkanie Andrzej Dunajski mówił: Mino nie daje jakiejś gotowej recepty, ale Mino zatrzymała mój czas.
Joanna Divina autorka audycji "Dobry tytuł" (Radio Poznań) zapewnia: To piękna opowieść utkana słowami, które Autor dobiera z misterią i pietyzmem".

Bezbronne słowo

Zaś Andrzej Dunajski mówił: Słowo jest bezbronne w moim głębokim przekonaniu, my po prostu obraziliśmy się na słowo i przez to słowo obraziliśmy się na człowieka i przez to zdegradowaliśmy człowieka. Dzisiaj dziwimy się, że jest wojna, dziwimy, że jest tyle zła, podczas gdybyśmy spróbowali poprzez słowo, jeszcze raz spróbować zrozumieć siebie myślę, że byłoby nam łatwiej.
Warto wybrać się razem z tajemniczą Mino na wędrówkę po sopockiej plaży, jedząc wyrazisty chleb, śledzie, pijąc krystaliczną wodę. Na spotkanie z Mino, która była "niesamowitym spokojem", aby zrozumieć "istotę milczenia".

- Nadal nie przeszkadzało mi, że wszystko dzieje się bez Słowa. Zbyteczne były wówczas słowa. Rozmawiał świat i smak naszego śniadania na obrusie z ziarenek morskiego piasku - czytamy.

Piotr Dobrowolski redaktor naczelny magazynu literackiego "Książki" zapewnia, że jest to; "Piękna proza, której z radością się doświadcza, chociażbyś miał rozum mniejszy od najmniejszego ziarnka piasku. Czytać trzeba uważnie, bo może "pęknąć serce", ale też, można "zobaczyć i dotknąć Anioła".

To książka, do której będziemy wracać, jest w niej bowiem zachwyt nad urodą świata, nad chwilą, która mija i dziwny spokój, który towarzyszy nam podczas czytania i długo po odłożeniu książki na półkę. Ale, jest też w niej nadzieja, wiara, że można zmienić swoje życie na lepsze. Gorąco polecam tę niewielką, ale jakże piękną i wzruszającą książkę. Ukazała się ona nakładem wydawnictwa RzeczGustu.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki