Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnica poznańskiej mumii. Nietypowy eksponat może mieć ponad 230 lat!

Zbyszek Snusz
Zbyszek Snusz
Od lat 30. XX w. w Poznaniu można zobaczyć mumię. Do dzisiaj nikt wie jednak, jak tutaj trafiła. Trzy lata temu okazało się, że nietypowy eksponat może mieć ponad 230 lat!

W naszym archiwum nie zachowały się żadne dokumenty dotyczące tych zwłok - przyznaje dr Czesław Żaba, kierownik Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Jedyne wiadomości, jakie jeszcze niedawno posiadano, pochodziły z przekazów ustnych. Jedna z legend głosiła, że mumia trafiła do stolicy Wielkopolski z Zakładu Medycyny Sądowej w Lipsku jako prezent urodzinowy dla ówczesnego kierownika placówki.

- Według innej wersji do Poznania przywiózł ją z Ankary profesor anatomii prawidłowej, który był tam z wizytą służbową - opowiada dr Czesław Żaba. - Do 2010 roku nie wiedzieliśmy zbyt wiele, teraz możemy już powiedzieć nieco więcej.
Najpierw zmumifikowane zwłoki poddano oględzinom zewnętrznym.

- Oceniliśmy płeć, zwłoki zmierzyliśmy i zważyliśmy, opisaliśmy charakter widocznych uszkodzeń zewnętrznych, ale tak naprawdę był to tylko wstęp do czynności badawczych i identyfikacyjnych - wyjaśnia dr Dorota Lorkiewicz-Muszyńska z Pracowni Antropologii i Odontologii.

Badania zmumifikowanych zwłok nie należą bowiem do prostych, głównie ze względu na stan powłok skórnych, które są suche, twarde i ściśle przylegają do układu kostnego - stąd łatwo można je uszkodzić. Dlatego ważne jest, aby specjaliści pracowali w zespole interdyscyplinarnym. W badaniach zwłok w takim stanie najczęściej wykorzystuje się bardzo skuteczną metodę obrazowania radiologicznego, jaką jest tomografia komputerowa.

- Przeprowadzono ją latem 2010 roku w Zakładzie Neuroradiologii Szpitala Klinicznego im. H. Święcickiego UM - opowiada dr Lorkiewicz-Muszyńska. - Radiolog wykonał liczne rekonstrukcje 2D i 3D elementów szkieletu, przeprowadziliśmy szereg pomiarów i analiz kości. Badania potwierdziły, że to dorosły mężczyzna prawidłowej budowy ciała. Jego wiek w chwili zgonu oszacowano na około 35-40 lat.

Ze względu na wysychanie, w tej chwili mumia mierzy jedynie nieco ponad 150 cm wzrostu i waży 7,7 kg. Gdy mężczyzna żył, ważył prawdopodobnie około 68-77 kg i mierzył około 165 cm wzrostu, co obliczono na podstawie pomiarów kości szkieletu.
- Badania, które przeprowadziliśmy pozwalają w dużym stopniu domniemywać, że zmumifikowane zwłoki pochodzą z regionów Azji Zachodniej, świadczą o tym między innymi azjatyckie cechy głowy - tłumaczy kierownik zakładu. - Zgon mężczyzny mógł nastąpić w przedziale około 1775-1825 roku, co wykazały wyniki badań datowania węglem C14 fragmentu kości pobranej ze zwłok.

Zachodnioazjatyckie pochodzenie człowieka, którego zmumifikowane zwłoki poddano analizom, potwierdziły również dodatkowe badania genetyczne przeprowadzone w Pracowni Hemogenetyki.

Być może jest to ciało tatarskiego żołnierza z Armii Napoleona, która w tamtym czasie przechodziła przez Poznań. W skład Wielkiej Armii, składającej się z żołnierzy wielu narodów, wchodził również szwadron złożony z Tatarów. Obecnie mumia przechowywana jest w drewnianej, przeszklonej gablocie w muzeum znajdującym się w Katedrze i Zakładzie Medycyny Sądowej. Oprócz niej można tam też m.in. zobaczyć dwa zmumifikowane płody ludzkie oraz zmumifikowaną żabę i nietoperza.
Poza tym jest też sporo eksponatów przydatnych w edukacji. W muzeum można zobaczyć, jak wyglądają zmiany gnilne i uszkodzenia mechaniczne u topielca przebywającego długo w wodzie, jak wygląda zadławienie kęsem, przegryziony język wisielca.

- To niezwykła placówka, większość naszych eksponatów pochodzi z okresu międzywojennego - przyznaje dr Czesław Żaba.
Obecna kolekcja jest, niestety, mniejsza niż ta przedwojenna. Wtedy eksponatów samych narządów było ponad pół tysiąca. Duży zbiór stanowiły czaszki z różnego rodzaju obrażeniami. Oprócz tego funkcjonował dział z bogatym zestawem broni i pociskami różnego kalibru, obok istniała zaś strzelnica, w której testowo ostrzeliwano broń. W muzeum były zgromadzone również narzędzia użyte do zbrodni, narzędzia do spędzania płodów, liczne pętle wisielcze.
Dzisiaj choć zbiorów jest mniej, to placówka nadal ma się czym pochwalić.

- Sporo eksponatów jest po prostu unikatowych, bo dzisiaj nie mogłyby już powstać. Zmieniły się przepisy prawne. Poza tym trudno sobie wyobrazić, żeby rodzina zmarłej osoby wyraziła zgodę na odcięcie ręki czy narządów płciowych - tłumacz dr Żaba.

Możesz wiedzieć więcej!Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki