Sztum: Policja szuka sprawcy podpalenia słomy

- Naczepa ze słomą stała przy ulicy Witosa w Sztumie - mówi mł. bryg. Piotr Mechliński, zastępca komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Sztumie. - Leżało na niej kilkanaście balotów słomy. Akcja gaśnicza była utrudniona. Naczepę trzeba było rozładować, a my nie dysponujemy odpowiednim sprzętem. Słoma spłonęła.

Straty poniesione przez prywatnego przewoźnika wynoszą ponad 8 tysięcy złotych. Wszystko wskazuje na to, że było to podpalenie. Samozapłon strażacy wykluczyli.

To kolejny, w krótkim odstępie czasu, pożar słomy. Poprzedni miał miejsce w magazynach przy kotłowni w Zielonkach. Ogień wybuchł w nocy. Szybko się rozprzestrzeniał. Gasiło go kilkanaście zastępów straży pożarnej. Spłonął zapas słomy - paliwa do kotłowni w Waplewie i Starym Targu. Dzierżawca magazynów widział podpalaczy, ale nie udało mu się dowieść ich winy. Dochodzenie w sprawie tego pożaru zostało zakończone. Sąd umorzył postępowanie z braku dowodów i winnych pożaru.

- Jestem rozgoryczony - mówi Wiesław Denisiuk, dzierżawca kotłowni i magazynów na słomę w Zielonkach. - Do pożaru w magazynach dochodziło dwukrotnie. Po pierwszym pożarze policja szybko ustaliła sprawców podpalenia i sprawa trafiła na wokandę. Podpalacze zostali ukarani, ale straty pozostały. Spłonęły bowiem zapasy paliwa do kotłowni. Jeszcze w pełni nie podnieśliśmy się po podpaleniu, a tu już kolejny cios. Drugi pożar. Teren wokół magazynów jest ogrodzony i strzeżony przez stróża. Mimo to od strony północnej wybuchł pożar. Wskazywałem policjantom osoby, które mogły być odpowiedzialne za podpalenie, ale stróżom prawa nie udało się znaleźć winnych.

Czytaj również:
Podpalacz terroryzuje Gościcino. Seria pożarów trwa od początku tego roku
Seria podpaleń w Borkowie