Narastającą stratą finansową i bezskutecznością prób nawiązania współpracy przez Urząd Miasta Sopotu sąd uzasadnił zawieszenie dotychczasowego zarządu SKT i wprowadzenie do klubu komisarza. Choć decyzja zapadła jeszcze w październiku 2015 r., temperatura konfliktu rośnie.
„Pan Jacek Karnowski, nadużywając prawa, prowadzi irracjonalną prywatną wojnę z klubem, wykorzystując kłamliwe argumenty, wielokrotnie kolportowane, najpierw anonimowo. Wszystkie zostały zweryfikowane negatywnie w postępowaniu prokuratorskim, które zostało zamknięte w grudniu ubiegłego roku. Zamiast współpracy i budowania na kortach marki Sopot - mamy bezpodstawny atak i próbę wrogiego przejęcia klubu. A może chodzi o przejęcie 4 hektarów gruntu w centrum miasta” - zastanawia się w przesłanym do „Dziennika Bałtyckiego” oświadczeniu wiceprezes i dyrektor SKT Waldemar Białaszczyk. Przekonuje, że prezydent kurortu, mimo deklaracji woli współpracy, „blokował konta klubu”, gdy zawieszony zarząd „doprowadził do radykalnej poprawy sytuacji w klubie”.
- Całe postępowanie zostało wszczęte na wniosek członków SKT, którzy zbulwersowani sygnalizowali o zamiarze zburzenia hali i budowie Apart Hotelu oraz o wielu nieprawidłowościach finansowych w stowarzyszeniu - komentuje Jacek Karnowski. - Dlatego zwróciliśmy się do sądu, który podjął decyzję o zawieszeniu zarządu i powołaniu przedstawiciela, członka SKT Wiesława Pedrycza, który ma prowadzić sprawy z ramienia stowarzyszenia - dodaje.
Niezależnie od Białaszczyka również Karnowski przesłał nam swoje oświadczenie: „Najpoważniejszym zarzutem wobec odwołanego przez sąd zarządu SKT są jego działania w celu wybudowania na terenie hali tenisowej hotelu. 8 maja 2015 roku odwołany zarząd SKT w formie decyzji rekomendował podpisanie umowy z przyszłym inwestorem na budowę Apart Hotelu w miejsce hali widowiskowej. Jest to działanie całkowicie niezgodne z polityką miasta, której celem jest utrzymanie i rozwój funkcji sportowych obiektu. Pod rządami odwołanego zarządu obiekty SKT niszczały, a wręcz - co jest karygodne - nie były ubezpieczone!” - czytamy w dokumencie.
Ponadto prezydent Sopotu twierdzi m.in., że zarząd wypłacał sobie od pozyskanych sponsorów 25-procentowe prowizje i premie w kwocie niemal 200 tys. zł, mimo „katastrofalnej sytuacji finansowej” i zobowiązań, które z końcem października „przekraczały 1,85 mln zł”.
- To wierutne kłamstwa. 200 tysięcy złotych to łączne roczne wynagrodzenia czteroosobowego zarządu, a prowizje to ułamek tej kwoty i w klubach sportowych są czymś naturalnym - twierdzi z kolei Białaszczyk, który podawaną przez Karnowskiego sumę zobowiązań klubu nazywa wyssaną z palca. - Rzeczywiście zamówiliśmy projekt zakładający dobudowanie hotelu do istniejącej hali, ale samą przeszło 30-letnią halę chcieliśmy zachować i wyremontować właśnie dzięki pieniądzom pozyskanym dzięki hotelowi. Żadne ostateczne decyzje nie zapadły i była to jedynie sfera planów - zaznacza.
Zawieszone władze stowarzyszenia złożyły zażalenie na decyzję sądu o ustanowieniu komisarza. Tymczasem urzędujący komisarz Wiesław Pedrycz tłumaczy, że w sprawie stowarzyszenia skierował zawiadomienie do prokuratury dotyczące łamania statutu i rażącej niegospodarności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?