Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spokojnie, to tylko kontrola

Paweł Rydzyński
W debacie uczestniczyli przedstawiciele Renomy, samorządowcy i przewoźnicy
W debacie uczestniczyli przedstawiciele Renomy, samorządowcy i przewoźnicy Przemek Świderski
- Zależy nam, by ludzie czuli się w środkach komunikacji publicznej jak klienci, a nie intruzi. Pracownicy Renomy muszą mieć świadomość, że to oni są dla klienta - ta refleksja Antoniego Szczyta, wiceszefa Wydziału Gospodarki Komunalnej UM Gdańska, symbolicznie spina debatę, którą zorganizowaliśmy w redakcji "Polski Dziennika Bałtyckiego".

W dyskusji uczestniczyli, oprócz Antoniego Szczyta, także Maciej Lisicki, wiceprezydent Gdańska, Włodzimierz Popiołek, dyrektor ZTM Gdańsk, Jerzy Korga i Sławomir Pujszo (dyrektor Renomy i jego zastępca), gdańscy radni Jarosław Gorecki (PO) i Kazimierz Koralewski (PiS), a także Lucyna Bujnicka, rzecznik SKM.

To nasza druga w tym roku debata o Renomie. Pierwszą zorganizowaliśmy wiosną, po tym jak w mediach zrobiło się głośno o incydentach związanych z Renomą. Wówczas pytaliśmy przede wszystkim o to, gdzie leży problem. Tym razem zależało nam na czymś innym. Chcieliśmy wspólnie znaleźć pomysły, które pomogłyby sprawić, że statystyczny pasażer przestanie traktować kontrolera jak wroga publicznego numer 1.

Oto efekty naszego spotkania.

Po pierwsze, kontrolerzy pojawią się w szkołach.
- Niech chodzą na wywiadówki, niech pokażą się rodzicom i zapytają: czy ja wyglądam na sadystę? Nie? A państwa dzieci jeżdżą bez biletu i są agresywne - powiedział Kazimierz Koralewski.
- To bardzo dobra idea. Można to zrobić z programu Civitas, który w założeniu miał służyć montażowi monitoringu, ale możemy te środki użyć też na "miękkie" działania. Może nawet warto zapłacić kontrolerom, by spędzili 2-3 godziny w szkołach - odparł Maciej Lisicki.
Po drugie, do biletów miesięcznych podróżnym będą dodawane ulotki.
- Przeprowadzimy kampanię promocyjną na temat praw i obowiązków obu stron - poinformował Maciej Lisicki.

Po trzecie, w kampanię można byłoby też "zaangażować", o ile by się zgodzili, księży.
- To byłby wartościowy przekaz z ambony, że jazda bez biletu to kradzież, a więc grzech - skomentował Jarosław Gorecki.

Po czwarte zawisną plakaty (z hasłami typu "Skasuj bilet, masz na to 30 sekund"). W przypadku SKM informacja o tym, że Renoma czuwa, podawana będzie także przez stacyjne radiowęzły. - Omówię z władzami SKM techniczne możliwości jej przeprowadzenia - zapowiedziała Lucyna Bujnicka.

Włodzimierz Popiołek zauważył, że w przypadku autobusów i tramwajów raczej należałoby się skupiać na wieszaniu takich plakatów na przystankach niż w pojazdach. - Często spotykamy się z czymś takim, że gapowicz zwodzi kontrolera, udając, że czyta taryfę - argumentował. My, dziennikarze, natomiast argumentowaliśmy, że takie plakaty nie powinny przypominać wyciągu z przepisów porządkowych, lecz czołówkę tabloidu.

To działania doraźne. Ale pojawiły się też propozycje zmian w prawie. Chociażby kierowanie notorycznych gapowiczów na roboty publiczne.
- Nasi ludzie muszą kilkanaście, kilkadziesiąt razy spisywać tego samego gapowicza. Wiadomo, że komornik nic z niego nie ściągnie. Taki ktoś jeździ sobie i kpi z prawa - argumentował Jerzy Korga.
- Szkoda, że to podlega nie pod prawo karne, tylko pod wykroczenia - dodał Popiołek. I wspomniał o robotach publicznych...
Inny pomysł to nadanie kontrolerom statusu funkcjonariuszy publicznych, tak jak w Europie Zachodniej.
- Marzy mi się, żeby kontrolerzy nosili białe koszule. Ale oni są za te koszule szarpani, są linie, gdzie organizuje się "ustawki" na kontrolerów. Cały wagon buczy. "Ona nie ma na chleb, weź się od niej odczep". Ministerstwo Infrastruktury przygotowało projekt ustawy nadającej kontrolerom status funkcjonariuszy publicznych. Projekt leży i czeka - mówił Jerzy Korga.

- W Niemczech sytuacja jest taka, że kiedy ktoś wejdzie do autobusu i nie skasuje biletu, to pasażerowie natychmiast reagują. "Co ty robisz, czemu nas okradasz?" - dodał Włodzimierz Popiołek.

Już 31 grudnia wygasa obecna umowa ZTM z Renomą (kontrakt Renomy z SKM jest ważny do września 2010 r.). Nowa została już podpisana, będzie obowiązywać przez trzy lata. Do tej pory 100 proc. przychodów Renomy pochodziło z mandatów. Teraz się to zmieni.

- Mniej więcej 60 proc. będą to przychody z mandatów, a 40 proc. to zapłata za samo przeprowadzenie kontroli - przypomniał Antoni Szczyt.
- Chodzi o to, by kontrolerzy byli myśliwymi, ale z motywacją przede wszystkim do chodzenia po lesie, a nie do strzelania - ocenił Maciej Lisicki.

Zgodnie z nową umową, kontrolerzy mają sprawdzać bilety średnio w co czwartym pojeździe (obecnie - w co dziesiątym). - Jak kontrolerzy będą widoczni, to osiągniemy cel. Coraz więcej ludzi będzie kupować bilety - uważa Lisicki.
Co obiecuje Renoma?

Jerzy Korga - Robimy odprawy przed każdym wyjściem grupym kontrolerskiej. Co tydzień są szkolenia, jakie zachodzą zmiany, gdzie są najbardziej zagrożone linie, gdzie najczęściej psują się czytniki. Mamy specjalnych ludzi, którzy obserwują zachowania kontrolerów, czasem nawet trochę prowokują. Chcemy zobaczyć, czy kontroler, który jest obrażany, wytrzyma. Jeśli zachodzi potrzeba, to wysyłamy ludzi na badania psychologiczne. Jak są skargi, to karzemy pracowników materialnie. Najlepsi dostają premie.

Sławomir Pujszo - Po incydentach wprowadziliśmy działania niezwiązane z umową. Współpracujemy z psychologiem, który prowadzi specjalne warsztaty, pomaga walczyć ze stresem. Będą szkolenia z zakresu postępowania z trudnym klientem.

Od stycznia identyfikatory uprawniające do pracy będzie wydawać nie Renoma, tylko Zarząd Transportu Miejskiego. I to dopiero po specjalnym egzaminie. ZTM będzie mógł też odebrać identyfikator, gdy na kontrolera będą skargi.Lucyna Bujnicka uważa, że taki identyfikator nie powinien być dany przez ZTM "na zawsze". - Powinny odbywać się cykliczne szkolenia i egzaminy - twierdzi.

Uczestnicy spotkania byli zgodni, że pracować trzeba nie tylko nad zachowaniem kontrolera. Pasażera również.
- Jazda bez biletu to kradzież i to trzeba ludziom uświadomić - uważa Maciej Lisicki. - To taka sama kradzież jak zabranie ze sklepu batonika. Jestem pewien, że 9 na 10 osób nie zrobiłoby tego. Ale jeśli chodzi o jazdę bez biletu, takiego oporu by nie było.
- Nie oczekujmy efektów takiej akcji od razu. Trzeba uzbroić się w cierpliwość. Ale jeśli ktoś zobaczy, że to, co niszczy, cały czas jest naprawiane, to w końcu mu się znudzi to niszczenie. Z tym, że to musi potrwać - stwierdził Włodzimierz Popiołek.

- Rzecz w tym, że jak pasażer jest w porządku, to trzeba do niego podejść "miękko". Jak nie jest w porządku, to należy zareagować w sposób tyleż stanowczy, co przeszkolony - powiedział Kazimierz Koralewski.

Jarosław Gorecki zaproponował, żeby w przyszłości nie zawierać jednej "wielkiej" umowy kontrolerskiej, tylko podzielić gdański rynek między różnych graczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki