MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sopot: Zmarł ks. prałat Tadeusz Cabała

Kamila Grzenkowska
Zawsze zajęty, wręcz "zalatany". Nie chodził, ale szybko biegał. Zawsze jednak znajdywał czas, aby porozmawiać z ludźmi, nie tylko ze swoimi parafianami. Dzisiaj już, niestety, nikomu nic nie doradzi... zmarł przed kilkoma dniami. Ks. prałat Tadeusz Cabała, wieloletni proboszcz parafii św. Andrzeja Boboli w Sopocie, miał 92 lata.

- Umarł niespodziewanie. Nawet specjalnie nie chorował. Miał w sobie tyle wigoru - twierdzą ci, którzy mieli z nim kontakt na co dzień.

- Może zabrzmi to zbyt patetycznie, ale był to niezwykły ksiądz. Ksiądz ludzi ubogich, potrzebujących. Nigdy nie odmawiał im pomocy - uważa Danuta Trębińska, sopocianka. - Najbardziej utkwił mi w pamięci widok księdza Tadeusza idącego przez Monciak w rozwianej sutannie, tradycyjnie gdzieś się śpieszącego.

Ks. Cabała był rodowitym góralem. Urodził się 26 maja 1917 roku, w Borównej, w powiecie Bochnia. Pochodził z bardzo religijnej rodziny (brat jego matki był księdzem). Ks. Tadeusz już od najmłodszych lat marzył o tym, by zostać duchownym. W 1938 roku wstąpił do Seminarium Duchownego w Tarnowie. W 1947 roku przyjął święcenia kapłańskie w Pelplinie.

W tym samym roku, jako wikariusz, trafił do parafii MB Bolesnej w Gdańsku. Następnie przebywał na parafii św. Franciszka w Gdańsku, potem u św. Michała w Sopocie. Służył także w parafii na gdańskich Stogach i św. Stanisława w Gdańsku Wrzeszczu.

W 1975 roku trafił do parafii św. Andrzeja Boboli w Sopocie, do niewielkiego wówczas kościółka. To za jego rezydencji przy ul. Obrońców Warszawy powstała nowa, piękna świątynia, wraz z plebanią i domem parafialnym. - Pamiętam, kiedy "dziadziuś" (tak go tutaj nazywaliśmy) organizował pracę na budowie. Spojrzał na moje dłonie i stwierdził, że się nadają na akuszerkę, ale nie do noszenia cegieł - śmieje się Andrzej Semenowicz, zakrystian. - Mam jego rękawice z tamtej budowy. Zostawiłem sobie na pamiątkę...

Andrzej Semenowicz przyznaje, że ks. Cabała miał sporo problemów przy budowie kościoła. Okoliczni mieszkańcy ostro się sprzeciwiali jego powstaniu, argumentując, że... zasłoni im światło. Po wielu rozmowach duchownemu udało się jednak ich przekonać, że tak nie będzie.

Pani Danuta wspomina, jak to w czasach komunizmu wiele osób, ze względu na przynależność partyjną, miało problem z otrzymaniem chrztu czy ślubu kościelnego. Dla duchownego nie było problemu. Uważał, że każdy kto chciał przystąpić do sakramentu, powinien go otrzymać.
Zdaniem Andrzeja Semenowicza, ks. Tadeusz bardzo przeżywał fakt, że musiał przejść na emeryturę w 1983 roku. Kościół nie był jeszcze skończony, a on chciał tego dopilnować. Nie pozostał jednak bierny. Wciąż pomagał chorym i biednym.

Ks. Tadeusz Cabała jest autorem kilku książek. W jednej z nich poruszył temat mniejszości narodowych żyjących w Sopocie. Miał stały kontakt z Filipińczykami, którzy pracują bądź pracowali w stoczniach. Duchowny był wesołym człowiekiem. Cechował go upór i twardość w dążeniu do celu, choć nietrudno było dostrzec w nim także niesamowią lekkość i poetyckość...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki