- Być może z niektórymi osobami będziemy musieli się rozstać - grożą z kolei członkowie regionalnych władz partii.
W środę po południu do biura regionu Platformy trafił apel, podpisany przez ośmiu z dziewięciu sopockich radnych PO. Proszą w nim o to samo, o co wcześniej prosili przedstawiciele koła sopockiej Platformy, czyli o unieważnienie uchwały zarządu obligującej radnych do przegłosowania uchwały o referendum. Swój apel argumentują krótko:
- Skoro do komisarza wyborczego złożony został wniosek obywatelski o zwołanie referendum, nie ma sensu, aby z podobną inicjatywą wychodzili także radni.
- Decyzję w tej sprawie podjęliśmy już w niedzielę - mówi Agnieszka Pomaska, sekretarz regionu w zarządzie pomorskiej PO. - Wtedy, odnosząc się do apelu koła sopockiej Platformy, podtrzymaliśmy swoje zdanie w tej kwestii.
Podobnie wypowiadają się także inni członkowie zarządu.
- Jednogłośnie uznaliśmy, że rozpatrywanie takiego apelu może mieć sens tylko w momencie, gdy komisarz wyborczy wyda decyzję o zwołaniu referendum. Na razie takiej decyzji nie ma, nie ma więc tematu - dodaje Krzysztof Lisek, pomorski poseł PO.
Radni mieli świadomość, iż apel koła sopockiej Platformy został odrzucony, czemu więc we własnym zakresie ponowili prośbę?
- Liczyliśmy na to, że zarząd zechce się z nami spotkać i wysłuchać naszych argumentów. Miało się to odbyć w środę. Później poinformowano nas o zmianie terminu na niedzielę, a jeszcze później dowiedzieliśmy się, że w ogóle rozmowy nie będzie, bo sprawa referendum nie będzie przedmiotem spotkania zarządu - tłumaczy Cezary Jakubowski, szef klubu radnych PO w Sopocie. - Tymczasem okazało się, że nie tylko rozmawiano na ten temat, ale też podjęto decyzję. Apelujemy więc także po to, aby w końcu doszło do wymiany poglądów na temat referendum.
Co ciekawe, pod apelem radnych nie podpisał się Jarosław Kempa, jedyny z sopockich rajców PO, który już wcześniej sugerował Karnowskiemu dymisję.
- Nikt mnie nie poinformował o tym, że taki apel będzie w ogóle składany - zapewnia zaskoczony, gdy pytamy go o całą sprawę. - Od państwa się o wszystkim dowiaduję. Cały czas czuję się zobligowany wytycznymi zarządu regionu.
On, na pewno, 20 marca, gdy głosowana będzie uchwała referendalna, poprze ją. A jak zrobią inni radni sopockiej Platformy?
- Rozmawialiśmy na ten temat, powiem tylko tyle, że wśród radnych rozgorzała wówczas prawdziwa dyskusja - stwierdza dyplomatycznie Jakubowski.
Równie dyplomatycznie, przynajmniej oficjalnie, wypowiadają się członkowie zarządu. - Na razie nie mamy żadnych formalnych sygnałów dotyczących buntu sopockiej PO - ucina nasze pytanie poseł Lisek.
Inni członkowie regionalnych władz partii, kiedy rozmawiamy z nimi nieoficjalnie, nie są już tak delikatni w swoich sądach.
- Nie jest wykluczone, że sopocką Platformę będzie trzeba budować od początku - przyznaje jeden z nich.
- Radni zdają sobie sprawę, że może się to tak skończyć, ale stawianie ich w sytuacji, gdy będą musieli wybierać między wytycznymi partii a własnym rozsądkiem, nie jest fair - mówi nam, również nieoficjalnie, jedna z osób związanych z sopocką PO.
Karnowski sam poprosił o referendum po tym, jak usłyszał osiem zarzutów prokuratorskich. Pod wnioskiem obywatelskim w tej sprawie podpisało się ponad 4,5 tys. sopocian. Wniosek ten trafił do komisarza wyborczego 4 marca. Ma on 30 dni na podjęcie decyzji w sprawie zwołania referendum. Gdyby o referendum wystąpiła Rada Miasta, to w sytuacji, gdy nie uda się w nim odwołać Jacka Karnowskiego - zostałaby automatycznie odwołana.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?