Urzędnicy z Gdańska sprawdzali, czy starosta pucki prawidłowo wywiązał się ze swoich obowiązków m.in. w procesie zakładania i nadzorowania rodziny zastępczej. Ale wyniki analizy do wczoraj były strzeżone przez gdańskich urzędników. Bo urzędnicze sprawozdanie najpierw trafić ma do wojewody Ryszarda Stachurskiego.
Dokument będzie przygotowywany dziś od rana. Co się w nim znajdzie?
- Szczegółów nie podam - zastrzega Roman Nowak, rzecznik prasowy wojewody pomorskiego. - Jak ustaliliśmy, w sprawozdaniu pojawić się ma lista ewentualnych uchybień, do których mogło dojść w PCPR oraz sugestie dotyczące wyciągnięcia konsekwencji wobec winnych niedopatrzeń.
Czy spostrzeżenia pracowników Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego pokryją się z ustaleniami rzecznika praw dziecka? Tego nie wiadomo, bo oba raporty mają ukazać się mniej więcej w tym samym czasie.
Tymczasem, jak ustaliliśmy, przypadki domowej przemocy w Pucku to nie odosobniona sprawa Anny i Wiesława Cz. - którym Prokuratura Rejonowa w Pucku przedstawiła zarzuty katowania i spowodowania śmierci oddanych im pod opiekę dzieci.
- Choć ta jest oczywiście najbardziej drastyczna - podkreśla Janina Borkowska, kierownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Pucku. - Własnymi siłami w ciągu pięciu ostatnich lat namierzyliśmy kilka przypadków znęcania się nad dziećmi.
MOPS wypracował swoją metodę dyskretnego wychwytywania niepokojących sygnałów. Ośrodek finansuje - odbywające się w szkołach - warsztaty edukacyjne, w trakcie których mowa jest m.in. o domowych waśniach przeradzających się w groźne konflikty. Udział w zajęciach jest dobrowolny, a rodzice nie muszą wyrazić na nie zgody. Gdy jej jednak dziecku nie udzielą, to MOPS przeprowadza cichy wywiad i ustala przyczyny odmowy.
- Dzieci, choć cierpią z rąk rodziców, nie zawsze chcą o tym mówić - wyjaśnia kierownik Borkowska. - Ta metoda działa, bo kilka razy podejrzenia się potwierdziły, o czym informowaliśmy później policję oraz PCPR.
Tymczasem na pomoc naszych Czytelników może liczyć rodzina państwa Elendów - biologicznych rodziców zabitych w Pucku dzieci. Pani Sylwia z Gdyni zaoferowała, że przekaże m.in. ubrania dla dzieci i meble. Jerzy z Wejherowa wśród znajomych robi zbiórkę zabawek i odzieży.
- Sprawa chwyciła mnie za serce, więc chcę chociaż w minimalnym stopniu pomóc - mówi wejherowianin.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?